Rząd Szkocji przyjął ostatnio 70-stronicowy dokument dotyczący tzw. strategii integracji LGBT, która wprowadzona ma zostać nie tylko do szkół, lecz także do przedszkoli. Zgodnie z nowymi przepisami, jeśli dziecko postanowi zmienić płeć, to nauczyciele powinni go w tym wspierać, nie pytając nawet o powody takiej decyzji. Nie mogą też informować rodziców malucha, ponieważ naruszyliby w ten sposób jego prawa, a także mogliby wywołać u niego stres i traumę. Obowiązujące prawo przewiduje, że zmiana płci (związana np. z kastracją chłopców) nie jest ograniczona wiekiem dziecka i nie wymaga zgody jego rodziców. Dotyczy to wszystkich chłopców i dziewczynek od czwartego roku życia, ponieważ w tym wieku można w Szkocji rozpocząć naukę.
Przedstawiciele tamtejszych władz są niezwykle dumni z przyjętych rozwiązań. Wicepremier John Swinney z radością ogłosił, że Szkocja stała się pierwszym krajem na świecie, który włączył strategię inkluzywną LGBT do szkolnych programów nauczania. Z kolei minister edukacji Shirley-Anne Somerville zdecydowanie zaprzeczyła, jakoby nowe prawo nakłaniało nieletnich do zmiany płci. Ma ono tylko – jak stwierdziła – zapewnić „odpowiednie miejsce i bezpieczeństwo” dla tych dzieci, które się na to zdecydują.
Teksas to nie Szkocja
W tym samym mniej więcej czasie w odległym Teksasie tamtejszy Departament Rodziny i Usług Ochronnych orzekł, iż operacje zmiany płci u nieletnich stanowią formę wykorzystywania bezbronnych dzieci. W oficjalnym piśmie nazwano tego typu zabiegi rodzajem znęcania się nad dziećmi, który może spowodować nieodwracalne uszkodzenia ciała. Stwierdzono też, że nikt nie ma prawa wyrażać zgody na takie operacje: ani same dzieci, ani ich rodzice, ani prawni opiekunowie, ani personel medyczny.
Departament zobowiązał swoich pracowników, którzy byliby świadkami podobnego procederu, aby zgłosili to odpowiednim władzom w ciągu 48 godzin. Niezastosowanie się do tego polecenia będzie traktowane jak poważne wykroczenie.
Dwie drogi
Ten sam czas, ten sam (anglosaski) krąg kulturowy – a jednak dwie radykalnie odmienne koncepcje pojmowania dobra człowieka. Okazuje się, że wykastrowanie chłopca bez wiedzy jego rodziców to dla jednych dobrodziejstwo i przejaw samospełnienia, a dla innych skrzywdzenie bezbronnego dziecka. W gruncie rzeczy stoją za tym dwie różne antropologie. To dwie drogi, którymi może podążyć nasza cywilizacja. Wybór jednej z nich to coś więcej niż tylko wybór polityczny.
Już wkrótce na Węgrzech odbędzie się referendum, którego mieszkańcy będą mieli możliwość opowiedzieć się, którą drogą chcą podążać. Już sam fakt, że władze w Budapeszcie zdecydowały się oddać w tej sprawie głos obywatelom, wywołał w wielu środowiskach w Europie Zachodniej falę krytyki pod ich adresem. W końcu dogmatów nie poddaje się pod głosowanie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/563247-teksas-to-nie-szkocja