„Trzeba reagować stanowczo, a zatem nie możemy mówić o jakimś specjalnym humanitaryzmie dla tych ludzi (przebywających na granicy z Białorusią -red.). Humanitaryzm możemy okazać ludziom, którzy pomagali nam w Afganistanie, których my z wdzięczności ściągamy tutaj i otaczamy opieką, gdyż wiemy kim oni są” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mjr rez. inż. Mariusz Kordowski, prezes Centrum Analiz Strategicznych i Bezpieczeństwa.
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Po co opozycja gra tematem Białorusi? Piotr Kaleta: „Lewactwo zawyło po raz kolejny”; „Wstyd po prostu za nich”
wPolityce.pl: Jak ocenia Pan sytuację na granicy z Białorusią?
Mjr rez. inż. Mariusz Kordowski: Przede wszystkim pierwsze sygnały, że coś się dzieje płynęły już w lutym. Można się było tego spodziewać zwłaszcza po intensyfikacji działań na granicy Białorusi z Litwą. Więc można było się spodziewać, że takie działania obejmą też Polskę. Teraz wszystko zależy od tego, jak ten konflikt rozegramy. Powinniśmy reagować adekwatnie i stanowczo, czyli jeszcze bardziej wzmocnić granice, dążyć do tego, żeby zaangażować w to Unię Europejską. Powinniśmy dać jasną odpowiedź, dlatego że każde zwycięstwo Białorusi w tym konflikcie będzie owocowało kolejnymi działaniami.
Czy cudzoziemcy przebywający na granicy polsko-białoruskiej mogą stanowić zagrożenie terrorystyczne w przypadku przedostania się na nasze terytorium?
Nie widzę zbyt wielkich zagrożeń, jeżeli chodzi o samych emigrantów. To nie jest jakaś siła wysoce niebezpieczna dla Polski. Są to ludzie, którzy sami nie byli w stanie tutaj dotrzeć, zostali złowieni przez służby specjalnie Rosji i Białorusi, więc raczej nie mają określonych planów. Natomiast wiadomo, że trzeba reagować stanowczo, a zatem nie możemy mówić o jakimś specjalnym humanitaryzmie dla tych ludzi. Humanitaryzm możemy okazać ludziom, którzy pomagali nam w Afganistanie, których my z wdzięczności ściągamy tutaj i otaczamy opieką, gdyż wiemy kim oni są. Wiemy co dla nas zrobili, bo postawili swoje życie na szali. Wiedzieli czym ryzykują i należy im się pomoc, natomiast nie takim ludziom, którzy przychodzą tutaj, aby wykonywać interesy trzecich państw.
Czym może skończyć się ten konflikt? W co może się przerodzić?
Na pewno jeśli tego nie zahamujemy, nie będziemy mieli adekwatnej odpowiedzi odsyłania tych uchodźców na stronę białoruską, będzie się to poszerzało. Konieczna jest stanowcza i zdecydowana odpowiedź, ale wymagająca zaangażowania większych sił, dlatego że te niespełna 1000 żołnierzy więcej nie jest w stanie tej granicy zabezpieczyć w odpowiedni sposób – powinny być użyte o wiele większe siły. Tylko to może doprowadzić do zatrzymania tego procesu. Na pewno możemy liczyć na to, że Rosja i Białoruś, a bardziej Rosja będzie pomysłodawcą kolejnej akcji. Nie wiemy czym ona będzie i jaka będzie jej skala, natomiast możemy się spodziewać, że będą do czegoś dążyć. Jeżeli mają w planie dalszą destabilizację bezpieczeństwa Polski, jej pozycji i stabilności, to na pewno będą dążyć do tego, żeby wymyślić coś, co będzie działać. Ale to oczywiście nie jest powód, żeby nic nie robić. My musimy się przeciwstawiać za każdym razem. Nic lepiej nie uczy skuteczności, jak niestety walka. A w tej wojnie hybrydowej walką jest wymyślanie skutecznego przeciwdziałania, czyli uszczelnienie granicy, skuteczne oraz szybkie odsyłanie uchodźców i w ten sposób pokazanie, że stajemy się coraz silniejsi.
W debacie publicznej pojawiają się głosy, by w celu uszczelnienia granicy z Białorusią, zbudować mur. Czy faktycznie byłoby to jakieś rozwiązanie tego problemu?
Zawsze jest rozwiązaniem, ale nie jest jeszcze to ten poziom i on nigdy taki nie będzie. Mury stawia się tam, gdzie przeciwnik jest naprawdę znaczny. Mur stawiało się w Afganistanie czy Iraku, żeby osłonić bazy, bo zagrożenie było naprawdę potężne. Mur stawiał też Donald Trump na granicy z Meksykiem właśnie dlatego, że niebezpieczeństwo było bardzo duże. Żołnierze amerykańscy, jak z nimi rozmawiałem, oceniali na równo niebezpieczną służbę na granicy z Meksykiem, jak służbę w Afganistanie, więc widać, że skala jest inna. Zagrożenie jakie płynie z Białorusi nie wymaga stawiania muru (zresztą bardzo drogiej inwestycji). Ja bym bardziej celował w pokazanie siły poprzez technikę, czyli drony, zaangażowanie policji, wojska a nawet państw sojuszniczych, ponieważ granica z Białorusią jest granicą zewnętrzną Unii Europejskiej, więc nie jest to tylko nasz problem, a jest to problem całej Unii. I pokazanie, że my działamy adekwatnie, bo w wojnie hybrydowej jednym z kluczowych elementów walki jest adekwatność, czyli nie, że my osiągniemy sukces za wszelką cenę, tylko osiągniemy sukces odpowiednim kosztem. Postawienie muru można byłoby nawet całkiem prężnie zrealizować, ponieważ nie buduje się go długo – można kupić specjalne t-walle, tylko pytanie po co? My chcemy Białorusinom pokazać, że jesteśmy dla nich przyjaznym krajem. Łukaszenko i Putin nie będą żyli wiecznie – ci ludzie kiedyś odejdą. Białorusini mogą potrzebować naszej pomocy. Uszczelnienie granicy nie musi być jeszcze przeprowadzone w taki sposób (budowy muru – red.). Naprawdę uszczelnijmy ją w sposób doraźny, adekwatny, poprzez silne środki i technologie – w ten sposób pokażmy przewagę.
A jak ocenia Pan reakcję Unii Europejskiej na ten kryzys?
Po pierwsze, ta reakcja jest zdecydowanie za słaba. Wiemy, że każda wielka instytucja typu NATO czy UE, posiada swoją bezwładność. Uzyskanie pomocy i odpowiedniego zaangażowania zawsze wymaga czasu. Trzeba zrobić jakichś większy lub mniejszy zabieg, żeby te kraje zaangażować. Unia w jakimś stopniu zna ten problem, ponieważ na Litwie on objawił się z większą siłą wcześniej niż u nas. My też mieliśmy czas, żeby się w pewnym stopniu do tego przygotować, ale widać, że te działania UE są zbyt małe. My mamy doświadczenie emigracyjne, jeżeli chodzi o Ukraińców, to jest typowo polski problem. Umieliśmy go sobie zagospodarować, odpowiednio zarządzać całym procesem migracyjnym, natomiast Unia Europejska miała potężne wyzwania z emigrantami z krajów arabskich i Afryki we wcześniejszych latach. I widać było to zaangażowanie Unii, którego życzylibyśmy sobie dzisiaj w Polsce, dlatego że nie dotyczy to tylko problemów z ludźmi. Dotyczy to problemu systemowego, gdyż Rosja i Białoruś chcą osiągnąć określone cele – mają w tym większy interes niż tylko przerzucanie ludzi. Chodzi im o to, żeby osłabić UE i Polskę. To jest też takie uderzenie w spójność Unii i badanie, czy Unia będzie w stanie odpowiedzieć jako wspólny twór. Na pewno potrzebne jest większe zaangażowanie Unii, ponieważ ma środki i siły. Uszczelnienie granicy Polski i Litwy z Białorusią, byłoby takim pożądanym ruchem, który pozwoliłby rozwiązać ten problem, bo my wiemy, że on będzie eskalował dalej.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Mateusz Majewski
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/563226-wywiadkryzys-na-granicy-to-poczatekmjr-kordowski-odpowiada