„W zasadzie rozwiązałyśmy Stop Bzdurom. Walka o widzialność w mediach, czy użeranie się polemikami było większą pracą, niż tą, którą realnie chciałyśmy wykonywać. Teraz pracuję zupełnie inaczej” - powiedział w rozmowie z portalem Oko.Press Michał Sz. ps. Margot. „Miażdżący raport jest taki, że Margot zebrał 400 tys. zł i zwinął interes” - przypomina na Twitterze były dziennikarz Wprost, Marcin Dobski.
CZYTAJ TAKŻE:
Zbiórki pieniędzy
Na początku szumu wokół „Margot” i „Stop Bzdurom” Dobski prześwietlił finanse tej dwuosobowej organizacji. Jak pisał 19 sierpnia 2020 r. na łamach „Wprost”, „kolektyw Stop Bzdurom, którego działania są wątpliwe prawnie” zebrał blisko 400 tys. zł. Zbiórki były prowadzone także na zagranicznych portalach.
W opisie jednej ze zbiórek na zagranicznym portalu, aktywiści przyznają wprost, że zbierają na to, na co ludzie zarabiają codzienną ciężką pracą, czyli na jedzenie i opłatę rachunków
— wskazał Dobski. Jak ujawnił dalej, o ile inne organizacje walczące o prawa osób LGBT mają swoje siedziby i osobowość prawną, o tyle Stop Bzdurom takich warunków nie spełnia, przez co kolektyw nie musi rozliczać się z zebranych środków.
Dziennikarz podkreśla przy tym, że wiele akcji prowadzonych przez „Margot” i „Łanię” jest wątpliwe prawnie - m.in. ataki na kierowców furgonetek Fundacji Pro - Prawo do życia oraz niszczenie tych pojazdów. Autor artykułu na łamach „Wprost” zwrócił uwagę, że zbiórki organizowane przez aktywistów na Zrzutka.pl łamią regulamin serwisu, ale ciekawe jest również to, na co Stop Bzdurom przeznaczało zebrane środki.
Czytamy m.in. o zbiórkach na prawników i „dalsze dzikie akcje”, ale również… na rachunki, jedzenie i leki. Innymi słowy - na rzeczy zupełnie prozaiczne, które większość społeczeństwa zapewnia sobie w podobnie prozaiczny sposób - podejmując pracę zarobkową. Tymczasem, jak pisze Dobski, aktywiści Stop Bzdurom nie pracują, porzucili także studia.
Co dalej ze Stop Bzdurom?
Rok po zatrzymaniu „Margot”, które wywołało falę agresywnych protestów środowisk LGBT, aktywista ogłosił, że kolektyw już nie działa.
W zasadzie rozwiązałyśmy Stop Bzdurom. Walka o widzialność w mediach, czy użeranie się polemikami było większą pracą, niż tą, którą realnie chciałyśmy wykonywać
— powiedział w rozmowie z OKO.press.
Teraz pracuję zupełnie inaczej. Głównie troszczę się zaplecze pomocowo-techniczne innych grup feministycznych, szczególnie pracownic seksualnych. Nie chcę być medialną frontmenką, chcę robić sensowne rzeczy
— podkreślił aktywista. Wywiadu dla OKO.press udzielił wspólnie z partnerką „Łanią”, która przyznała, że żałuje założenia Stop Bzdurom.
To było nam zupełnie niepotrzebne i zaprzepaściło wymiar walki. Mam fantazję, że dużo lepiej byłoby pozostać w cieniu i jako nikomu nieznane osoby robić partyzantkę
— stwierdziła Zuzanna Madej.
Dobski: Gdy o tym pisałem, nazywano mnie transfobem
Po rozmowie z aktywistami Dobski przypomniał swoje artykuły sprzed roku.
Po roku Stop Bzdurom zniknęło. Było sporo szumu, zebrano kupę pieniążków. Margot w http://Oko.Press: - W zasadzie rozwiązałyśmy Stop Bzdurom. Gdy przed rokiem pisałem o Margot i Stop Bzdurom, to nazywano mnie transfobem
— napisał na Twitterze.
Miażdżący raport jest taki, że Margot zebrał 400 tys. zł i zwinął interes.
aja/Twitter, Wprost.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/561770-zebral-400-tys-i-zwinal-interes-koniec-stop-bzdurom