Słyszę od niektórych osób: „Nie zaszczepię się, bo nie lubię PiS-u”, a to dość abstrakcyjny sposób myślenia o własnym zdrowiu czy życiu – tak jakby powiedzieć: „na złość matce czy babci nie założę czapki czy rękawiczek”. Potrzebny jest dialog ze społeczeństwem, zachęcanie do tego, aby odróżnić swoje zdrowie i życie od takich kwestii jak np. niechęć do obecnej władzy. Potrzebne jest tutaj bardzo dużo narzędzi - mówi portalowi wPolityce.pl dr Michał Sutkowski.
CZYTAJ TAKŻE:
Dr Sutkowski: Nie ma co „chojraczyć”
52 procent Polaków nie boi się zakażenia koronawirusem - wynika z nowego sondażu CBOS. W badaniu, o którym mowa da się zauważyć interesującą tendencję - najmniej wirusa obawiają się osoby młode. Coraz częściej mówi się także o tym, że tempo szczepień w Polsce zaczyna spadać, w dużej mierze nie chcą się szczepić właśnie ludzie młodzi. O ten problem zapytaliśmy dr. Michała Sutkowskiego, prezesa Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.
Niestety, niestety. Nie mają świadomości, tak jakby nie obserwowały rzeczywistości przez ostatni rok czy półtora. Smutna to konkluzja, choć wydaje się nieprawdziwa. Jak pytamy, czy się boisz, to ktoś odpowiada: nie, nie boję się, jestem twardzielem. Ale w skrytości ducha jest chyba nieco inaczej, bo wydaje się, że będzie się szczepiło jednak więcej niż te 48 proc., które deklarują obawy przed wirusem. W każdym razie nie ma co igrać z ogniem – w tym wypadku z wirusem. Nie ma co „chojraczyć”, ale robić to, co trzeba – po prostu pójść na szczepienie
— podkreślił lekarz.
Mimo licznych, wydawałoby się atrakcyjnych propozycji - takich jak np. loteria - wciąż mamy spory odsetek osób niezaszczepionych. Czy konieczne okażą się jednak restrykcje?
Myślę, że niektórych w żaden sposób nie zachęcimy. Mówię o osobach, które absolutnie odbiegły od rzeczywistości związanej z pandemią, z koronawirusem, żyją w świecie nierealnym, alternatywnym. Takie osoby są wszędzie, na całym świecie, w każdej grupie wiekowej. W Polsce, jak sądzę, jest przede wszystkim duża grupa osób niezdecydowanych, zakręconych. Niemających wiedzy, pewnego doświadczenia covidowego. Niewierząca nam, lekarzom, niewierząca władzy, wszystko kontestująca, lekceważąca wszystko
— wskazał nasz rozmówca.
To są też tacy „pasażerowie na gapę”, którzy mówią: jeśli sąsiad nie umrze po tym szczepieniu czy skrzydła mu nie wyrosną, to i ja się może zaszczepię. Powody są bardzo liczne i do tych powodów dotrzeć
— dodał.
„Skończmy z przekazem gadających głów”
W jaki sposób możemy zatem dotrzeć do osób niezdecydowanych?
Tu jest potrzeba dalszego prowadzenia kampanii edukacyjno-promocyjnej, opartej na wiedzy, ale i emocjach oraz doświadczeniu. Ważne jest zaangażowanie wszystkich ludzi dobrej woli, którzy by to robili. Koniecznie trzeba też postawić na ciekawy przekaz – żeby to nie były tylko „gadające głowy”, powtarzanie w kółko o tej szczepionce, bo tego nie da się już słuchać. Czasem wcale się nie dziwię, że ludzie nie chcą nas słuchać, bo są po prostu zmęczeni takim przekazem „gadanym”
— ocenił lekarz.
Potrzebna jest także próba takiego dialogu ze społeczeństwem. Słyszę od niektórych osób: „Nie zaszczepię się, bo nie lubię PiS-u”, a to dość abstrakcyjny sposób myślenia o własnym zdrowiu czy życiu – tak jakby powiedzieć: „na złość matce czy babci nie założę czapki czy rękawiczek”. Potrzebny jest dialog ze społeczeństwem, zachęcanie do tego, aby odróżnić swoje zdrowie i życie od takich kwestii jak np. niechęć do obecnej władzy. Potrzebne jest tutaj bardzo dużo narzędzi
— dodał dr Sutkowski.
Kto mógłby zaangażować się w tego rodzaju działania?
Nie za bardzo widzę, żeby wiele różnego rodzaju środowisk mogło się w to włączyć. Poza politykami, lekarzami, dziennikarzami, powinny się w to włączyć stowarzyszenia różnego rodzaju. Ale to nie są akcje, których charakter jest rzeczywiście spektakularny. A tutaj potrzeba pewnej spektakularności, działań prowadzonych w sposób bardzo medialny – w tym wciąż jest jakaś siła
— podkreślił ekspert.
„Jesteśmy na ostatniej prostej - wygrajmy jak Kajetan Duszyński”
No i oczywiście walka z głupotami w sieci. Niekoniecznie cenzurą, choć z quasi-cenzurą jednak tak. Bo przecież ktoś, kto występuje przeciwko zdrowiu publicznemu podlega pod pewne paragrafy
— powiedział przy tym dr Sutkowski.
Przede wszystkim nie ma co już gadać, bo jesteśmy – jak Kajetan Duszyński – na ostatniej prostej. Ale, tak jak nasz olimpijczyk, żeby zdobyć złoto, musimy pokonać jeszcze Dominikanę, Amerykanów i Holendrów. Trzeba brać się do roboty i to ostro, bo czasu jest mało
— zaapelował na koniec.
Not. JJ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/560792-jak-zachecac-do-szczepien-odpowiada-dr-sutkowski