Warto najpierw zapytać profesora, zgodnie ze zwyczajem przyjętym w sferach akademickich, co miał na myśli. Nie można atakować czy kpić, nie wiedząc, o co chodzi - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Piotr Jaroszyński, filozof, publicysta, wykładowca KUL i WSKSiM.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Wśród przeciwników obecnego rządu narasta krytyka wobec reform edukacyjnych ministra Przemysława Czarnka. Szczególnie nerwowa była w ostatnim czasie reakcja na pewne sformułowanie, którego szef resortu edukacji nie użył, definiując priorytety Ministerstwa na nadchodzący rok szkolny. Co ciekawe, sformułowania „cnoty niewieście” nie użył wprost także prof. Paweł Skrzydlewski. Skąd taka reakcja środowisk lewicowo-liberalnych w Polsce?
Prof. Piotr Jaroszyński: Kluczowe jest tutaj słowo „cnota”, które dawniej miało inne znaczenie, a dziś ma inne. Po grecku areté, po łacinie virtus. Słowo „cnota” oznacza pewną stałą moc czynienia dobra. Nie ma bezpośrednio skojarzeń takich jak obecnie. Cały ten hałas bierze się po prostu z nieporozumienia, czy – brutalniej mówiąc – niedokształcenia tych, którzy to krytykują albo ironizują.
Wyrażenie „cnoty niewieście”, oznacza pewne sprawności, umiejętności, charakterystyczne właśnie dla kobiet. One nie straciły na swojej aktualności w kulturze zachodniej.
Strajk Kobiet organizuje dziś happening pod MEiN. Protest odbywa się pod hasłem „Gruntujemy cnoty niewieście”.
To jest typowe, komiczne qui pro quo. Uznanie czegoś za coś, czym nie jest. Gdyby osoby protestujące miały głębsze wykształcenie i znały kulturę europejską, to by nie protestowały w tej sprawie.
W środę w Sejmie odbędzie się głosowanie nad wotum nieufności wobec ministra edukacji i nauki. Czy tak ostry sprzeciw wobec kierunku reform ministra Czarnka ma uzasadnienie?
Skoro kierunek obrany przez ministra Czarnka spotyka się z taką krytyką ze strony lewicy i liberałów, to musi być kierunkiem właściwym. I dlatego właśnie te środowiska są tak rozdrażnione i próbują zdyskredytować szefa MEiN różnymi sposobami, poprzez szkalowanie, przeinaczanie wypowiedzi, odrzucenie tego, co stanowi charakterystyczny rys edukacji. W sensie zachodnim - bo trzeba podkreślić, że po raz pierwszy w historii edukacji i nauki od czasu obalenia komunizmu jak to nazywano, ten kierunek i jego charakterystyczne cechy zostały nazwane po imieniu.
W tym kierunku odzyskania edukacji w znaczeniu klasycznym, na tyle konsekwentnie, na ile jest to możliwe, podejmowane są również określone działania i dobierani są odpowiedni ludzie, tacy jak prof. Skrzydlewski, który zna się na cywilizacji zachodnie. Napisał zresztą świetną książkę na temat cywilizacji w ujęciu Feliksa Koniecznego. Jest więc jak najbardziej właściwą osobą na właściwym miejscu.
Warto najpierw zapytać profesora, zgodnie ze zwyczajem przyjętym w sferach akademickich, co miał na myśli. Nie można atakować czy kpić, nie wiedząc, o co chodzi. Należałoby dowiedzieć się, co chciał przekazać, w jakim nurcie i wtedy dopiero, jeżeli coś się nie zgadza, można krytykować. W innym wypadku są to tylko takie fajerwerki, przepychanki polityczne, które nie mają same w sobie głębszego znaczenia.
Tego właśnie zabrakło w całej dyskusji wokół „cnót niewieścich”: zamiast pytania, co dokładnie miał na myśli profesor Skrzydlewski w mediach pojawiały się głównie krzykliwe nagłówki i ostre, dość daleko idące skojarzenia.
O to chodzi - trzeba najpierw zapytać czy to samego prof. Skrzydlewskiego, czy kogoś ze środowiska, w którym zdobywał wykształcenie, uczelni, na której pracuje prof. Skrzydlewski.
Ciekawe jest również to, że ci, którzy atakują ministra Czarnka czy prof. Skrzydlewskiego, nierzadko uważają się za bardziej światłych, wykształconych, oczytanych niż konserwatyści, a jednak odnoszą się do czegoś, czego nie rozumieją. Wchłaniają informację: „Czarnek chce narzucać dziewczynkom w szkole cnoty niewieście”, bez weryfikacji tego, co dokładnie powiedzieli szef MEiN czy oraz jego doradca.
To są kategorie polityczne. Atakujący nie mogą wyjść z tych schematów politycznych, żeby w jakiś sposób się douczyć, żeby postrzegać prawicowość czy konserwatyzm jako postawy zakorzenione w konkretnej kulturze, a nie tylko w jakichś słówkach, które się rzuca. Ważne jest to, aby te środowiska spokorniały, skorzystały z wielu możliwości douczenia się w zakresie tych tematów, które są poruszane lub nawet stanowią przedmiot walki politycznej. Zresztą walka polityczna również nie zwalnia z posiadania wiedzy czy też tego, aby ta wiedza nie była zdeformowana.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozm. JJ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/559216-nasz-wywiad-czym-sa-cnoty-wyjasnia-prof-jaroszynski