„Czy jeśli wysepki zostaną dostosowane do nowych tramwajów, to pasażerowie nie będą musieli dosłownie skakać do tramwajów starego typu, poprzednich modeli? Jak rozumiem teraz wysepki są do nich dopasowane, a wkrótce będą być może mniej dopasowane ze względu na dopasowanie do tramwajów Hyundaia” – powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Filip Frąckowiak, warszawski radny PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Jak skomentowałby Pan sprawę zakupu przez Warszawę tramwajów, które nie mieszczą się na przystankach?
Do pomyłki musiało dojść na poziomie informacji zawartych w przetargu. Co prawda miasto, czy rzecznik Tramwajów Warszawskich to bagatelizuje mówiąc, że jest to kwestia regularnego przesuwania się wysepek przystankowych wynikających z osiadania gruntu i innych tego typu czynników obiektywnych, w związku z tym takie prace rozbiórkowe brukarskie, czy modernizacyjne tych wysepek są pewną regularną normą, ale przyznam, że jako radny ani jako pasażer nigdy takich prac nie widziałem a jestem nimi zainteresowany. Pytanie, dlaczego nie ma kłopotów w innych tramwajach, skoro to się jakoś tam przesuwa. I ostatnie pytanie, które rzucam w eter, to czy jeśli wysepki zostaną dostosowane do nowych tramwajów, to pasażerowie nie będą musieli dosłownie skakać do tramwajów starego typu, poprzednich modeli? Jak rozumiem teraz wysepki są do nich dopasowane, a wkrótce będą być może mniej dopasowane ze względu na dopasowanie do tramwajów Hyundaia.
Z tego, co wiem, zmiana parametrów, poszerzenie tych tramwajów nastąpiło w drodze aneksu do umowy.
To by podważało informacje, które przekazał rzecznik Tramwajów Warszawskich o tym, że winne są wysepki.
Tak, ale rozmawiałam z rzecznikiem Tramwajów Warszawskich i on nie zaprzeczył, że dokonało się to w drodze podpisania przez obie strony aneksu. Pytanie jest takie, jak to się ma do prawa? Czy może być tak, że firma startuje w przetargu z konkretnymi parametrami, wygrywa, a potem okazuje się, że te parametry nie są takie, jakie były podane w procedurze przetargowej?
Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, także dlatego, że nie jestem specjalistą od przepisów związanych z przetargami, natomiast od początku było zaskakujące, że Warszawa zdecydowała się na wybór koreańskiego taboru. Jest jedno podstawowe pytanie: co mają tramwaje koreańskie, czego nie mają tramwaje wyprodukowane w Polsce, które doskonale już znamy, wiemy jak serwisować i współpraca z producentem tych tramwajów układa się mniej więcej już od dekady. Mniej więcej w 2010 roku pojawiły się pierwsze tzw. Swingi z Pesy.
Jeżeli to jest kwestia ceny, to odpowiedzmy sobie na pytanie: jak to jest możliwe, że te tramwaje są tańsze? Przecież transport na pewno był bardzo drogi – one płynęły południowym szlakiem statkami w kontenerach, czyli musiały najpierw się udać do południowo-wschodniej Azji, minąć Indie, być może potem płynęły Kanałem Sueskim. To gigantyczny koszt. W mojej opinii jest to niemożliwe, chociaż jestem w tej sprawie laikiem, żeby one były tańsze od tramwajów wyprodukowanych w Polsce.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/557807-frackowiak-miasto-bagatelizuje-sprawe-tramwajow-hyundai
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.