W wielu krajach zwolennicy rewolucji obyczajowej i antropologicznej dokonują trwałych zmian społecznych poprzez zmianę prawa. Definiują na nowo pojęcia rodziny, małżeństwa, ojcostwa, macierzyństwa czy płci, a następnie wprowadzają je do obiegu prawnego. W ten sposób stopniowo zmieniają świadomość zbiorową.
Już Arystoteles zauważał, że prawo kształtuje obyczaje, tak więc wprowadzenie nowych zasad prawnych pociąga za sobą powstanie nowych norm społecznych i kulturowych. Widać to wyraźnie na przykładzie zjawisk, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu uważane były za niegodziwe, zaś po zalegalizowaniu sukcesywnie zamieniły się w niezbywalne prawa człowieka.
Tam, gdzie zwolennicy rewolucji antropologicznej nie mają dość siły, by przeforsować swe postulaty na drodze legislacyjnej, próbują osiągnąć stawiane przez siebie cele poprzez precedensy prawne. Niekiedy owe precedensy stwarzane są celowo, niekiedy zaś wynikają samoistnie, a dopiero potem wykorzystywane są w wojnie kulturowej, jednak efekt pozostaje ten sam: precedens stanowi w systemie prawnym wyłom, który później kształtuje praktykę orzeczniczą i umożliwia kolejne zmiany. Z niebezpieczeństwem takiego przypadku mamy obecnie do czynienia w Szczecinie. O co chodzi?
Dziecko w centrum konfliktu byłych partnerów
Niedawno prokurator generalny Zbigniew Ziobro skierował do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną, która ma na celu uchylenie niebezpiecznego precedensu. Jest to skarga od prawomocnego wyroku sądu okręgowego w Szczecinie, który oddalił powództwo prokuratora o ustalenie bezskuteczności uznania ojcostwa. Przyjrzyjmy się bliżej faktom.
Rzecz dotyczy dwóch lesbijek, które pozostawały ze sobą w nieformalnym związku około 10 lat. Nazwijmy je umownie Anną i Kazimierą. W pewnym momencie Kazimiera stwierdziła, że czuje się mężczyzną i chce być Kazimierzem. Podczas trwania związku z Anną dokonała więc zmiany płci i świetle prawa stała się mężczyzną.
Ponieważ para nie mogła mieć dzieci, zdecydowała się na procedurę in vitro, korzystając z nasienia anonimowego dawcy. W tamtym okresie nie doszło do złożenia żadnego oświadczenia o uznaniu ojcostwa. Nastąpiło to dopiero po tym, jak Anna urodziła córeczkę. Kazimierz złożył wówczas w Urzędzie Stanu Cywilnego oświadczenie, że jest biologicznym ojcem dziecka, zaś Anna potwierdziła to. Było to niezgodne z prawdą, ponieważ Kazimierz jako transseksualista, nie posiadając męskich narządów płciowych (choćby nie wiem, jak się starał) nie mógł zostać biologicznym ojcem dziecka.
Para żyła ze sobą jeszcze przez kolejne dwa lata, przy czym coraz częściej dochodziło między nimi do awantur i kłótni. W końcu strony zdecydowały rozejść się i zamieszkać osobno. Dziewczynka pozostała przy mamie, jednak miała możliwość kontaktów z Kazimierzem, który zgodnie z zapisami w USC pozostawał jej ojcem. Sytuacja zmieniła się, gdy Kazimierz odmówił Annie wydania jej córki. Doszło nawet do tego, że zainicjowała ona postępowanie o ustalenie miejsca pobytu swojego dziecka.
W 2018 roku Anna postanowiła zmienić swe życie i zawarła związek małżeński z mężczyzną (nazwijmy go Borys), z którym doczekała się córeczki. Dziś małżonkowie mieszkają razem z dwoma dziewczynkami. Obie mówią do Borysa „tato”, zaś on chciałby przysposobić starszą z nich i pełnić w jej życiu rolę ojca.
Przychyliła się do tego prokuratora rejonowa w Szczecinie, która wniosła o ustalenie bezskuteczności uznania ojcostwa Kazimierza. Wskazywała przy tym, że wspomniany transseksualista faktycznie nie jest, ani nie mógłby zostać ojcem biologicznym dziewczynki. Sąd pierwszej instancji podzielił zdanie prokuratury, jednak Kazimierz odwołał się od tej decyzji. Sąd drugiej instancji z kolei przyznał mu rację i oddalił powództwo prokuratora rejonowego. Stało się to w listopadzie zeszłego roku.
Skarga nadzwyczajna prokuratora generalnego
W tej sytuacji Zbigniew Ziobro jako prokurator generalny, nie zgadzając się z wyrokiem sądu odwoławczego, skierował do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną. Zarzucił zaskarżonemu orzeczeniu naruszenie konstytucyjnej zasady, nakładającej na organy państwa obowiązek ochrony rodziny i praw dziecka. Wskazał, że dla prawidłowego rozwoju dziecka lepsze jest wychowywanie się w pełnej rodzinie niż w rozbitej i trawionej przez permanentny konflikt między stronami.
Poza tym sama dziewczynka traktuje Borysa jak ojca, nazywając go „tatą”, podczas gdy Kazimierz jest dla niej tylko „kolegą” mamy. Za dobrem dziecka przemawia też fakt, że Borys chce przysposobić dziewczynkę i zapewnić jej wychowanie w pełnej rodzinie, zaś rozdarta między Anną i Kazimierzem nadal pozostanie ona elementem rozgrywki między dawnymi partnerami.
Prokurator generalny zwrócił też uwagę, że obecny stan prawny opiera się na fałszywym oświadczeniu złożonym w Urzędzie Stanu Cywilnego, jakoby Kazimierz był biologicznym ojcem dziecka. Dalsze podtrzymywanie tej fikcji prawnej nie leży ani w interesie dziecka, ani w interesie społecznym, ponieważ podtrzymuje konflikt między zwaśnionymi stronami.
Jaka będzie decyzja Sądu Najwyższego? Czy opowie się on za dobrem dziecka, rodziny i ładu prawnego, czy też pogłębi stan niejednoznaczności i niepewności aksjologicznej, w której znika poczucie elementarnego bezpieczeństwa oraz trwałe punkty odniesienia?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/557129-spor-o-ojcostwo-z-transseksualista-w-tle
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.