Prof. Karol Karski i poseł na Sejm Wojciech Kossakowski opowiadają we wspólnym wywiadzie o tym, jak udało się zmienić polskie szkolnictwo. Czym jest edukacja domowa i dlaczego tak długo musieliśmy czekać, by wprowadzić w naszym kraju światowe standardy.
wPolityce.pl: Rozpoczęliście Panowie swoistą krucjatę na rzecz ułatwienia w dostępie do edukacji domowej. Europoseł w przestrzeni międzynarodowej, a poseł lokalnie. Dlaczego?
Wojciech Kossakowski: Szczerze powiedziawszy, to nie my jesteśmy tutaj wojownikami – prawdziwą krucjatę w tej kwestii prowadził i nadal prowadzi prof. Paweł Zakrzewski wraz z małżonką. To on zainteresował nas, ale także innych parlamentarzystów problemami edukatorów domowych. Wcześniej nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak dużo kłód pod nogi rzucało im skostniałe prawodawstwo. I to on stworzył już kilkanaście lat temu podwaliny i główne założenia do zmiany ustawy.
Prof. Karol Karski: Rzeczywiście to chyba ja, jako pierwszy użyłem w przestrzeni publicznej sformułowania „Ustawa Zakrzewskich”, żeby podkreślić, jak wielki wkład wnieśli w rozwój polskiego szkolnictwa. Małżeństwo Pawła i Marzeny poświęciło kilkanaście lat swego życia, by dać możliwość wyboru polskim rodzinom. To nie jest tak, że uważamy iż każdy powinien uczyć się domowym modelem. Ale każdy powinien mieć możliwość wyboru. I my tą ustawą dajemy właśnie alternatywę.
Po co walczyć o coś tak niszowego przez ponad dekadę?
Prof. Karol Karski: Mógłbym użyć tutaj klasyka firmowego i powiedzieć: „w imię zasad”. Tylko tak naprawdę chodzi tutaj o pasję. Paweł Zakrzewski wychowuje 12 dzieci. Wszystkie były i są kształcone w formie spersonalizowanej edukacji. Jego przyjaciele i znajomi robią tak samo. Zrzeszył środowisko ludzi, którzy chcą wziąć w swoje ręce przyszłość dzieci. Widzieli, jak odbywa się to w krajach anglosaskich i przenieśli ten model na nasz rodzimy grunt.
Szybko okazało się, że jest duże zainteresowanie nauką domową. A jednocześnie jest potężny opór urzędniczy. Nie rozumiem, czemu mielibyśmy zabraniać indywidualnego nauczania, skoro to się świetnie sprawdziło w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. Czasami w Parlamencie Europejskim moi angielscy koledzy pytali mnie, czemu nie otwieramy się na coś, co u nich działa od dziesięcioleci.
Wojciech Kossakowski: I w końcu się otworzyliśmy. Nowelizacja ustawy przeszła przez parlament jak burza. Nie było żadnych głosów krytycznych. Zagłosowali za nią posłowie i senatorowie ze wszystkich opcji. To pokazuje, że nie była kontrowersyjna, że była dobra. Że była ważna. Że była potrzebna.
Ciekawa jest ta zgodność ponad podziałami
Wojciech Kossakowski: Cieszy mnie, że opozycja w tak kluczowych dla naszego kraju obszarach potrafi mówić „ludzkim językiem” (śmiech). Mówiąc poważnie: Nowelizacja została przygotowana profesjonalnie. Każdy docenił tę wieloletnią pracę nad nią wykonaną – myślę tu w sposób szczególny o interpelacjach, zapytaniach, czy oświadczeniach parlamentarzystów właśnie dotyczących edukacji domowej jak i Państwa Pawła i Marzeny Zakrzewskich.
Prof. Karol Karski: Edukacja to podstawa każdego kraju. Bez wykształconych elit nie wygrywa się wyścigu narodów. Z perspektywy Unii Europejskiej widać to najlepiej. Najbogatsze są te gospodarki, które mocno stawiają na edukację i rozwój intelektualny swoich obywateli.
W przypadku „Ustawy Zakrzewskich” w ogóle nie wchodziły w grę kwestie polityczne. To była prawdziwa oddolna inicjatywa obywatelska. To pokazuje, że dobrze zorganizowany i sprawny obywatel może efektywnie zmieniać otaczającą go rzeczywistość. Nie musi być parlamentarzystą czy ministrem. To jest idealny przykład dobrze działającej demokracji obywatelskiej.
Jakie najważniejsze zmiany wprowadza nowelizacja ustawy?
Wojciech Kossakowski: Podstawa to zniesienie regionalizacji. Uczeń z Siedlec będzie mógł dzisiaj być zapisany w szkole z Ełku. Jak to mówię, to wydaje się to tak oczywiste w dzisiejszym zglobalizowanym świecie, ale skostniała ustawa nie przewidywała możliwości wyboru placówki spoza swojego województwa. Możesz pracować zdalnie z Prostek dla Googla, a nie możesz zapisać dziecka do podstawówki w Białymstoku.
Prof. Karol Karski: Nasi studenci podbijają zdalnie Oksford, Harvard, Cambridge, a wyżej wspomniany ełczanin nie może ukończyć warszawskiego liceum bez przeprowadzki do stolicy. Absurd!
Zmieniliście ten absurd. Co jeszcze?
Wojciech Kossakowski: Nie trzeba już przechodzić badań w poradniach psychologiczno-pedagogicznych. One się źle kojarzyły młodym ludziom. Czuli się dziwnie idąc tam, będąc przepytywanymi. Jakby byli o coś podejrzani. A najlepsze było to, że nawet wynik negatywny nic nie zmieniał. Nadal mogłeś wysłać ucznia do edukacji domowej. Urzędnicza sztuka dla sztuki.
Prof. Karol Karski: Nigdzie w Europie nie widziałem podobnej sytuacji. Zdecydowanie za późno przeprowadziliśmy te zmiany.
Wiedzą panowie, że najwięcej powołań do seminarium jest właśnie wśród uczniów edukacji domowej?
Prof. Karol Karski: Tak, też widziałem te statystyki. I najciekawsze jest to, że są one bardzo podobne wszędzie na świecie. Wynikają z tego, że rodziny decydujące się na indywidualne nauczanie mają określone wartości moralne. Bardzo często są to wartości katolickie, konserwatywne, prorodzinne.
Wojciech Kossakowski: Wspólna nauka sprzyja pogłębianiu więzi między domownikami. Młody człowiek widzi, że świat nie wygląda tak, jak pokazuje go dzisiejszy show-biznes. Nie opiera się tylko na byciu tu i teraz. Edukacja domowa może też drogą do pogłębiania swojej wiary i przybliżaniem się do Boga.
Jak duże jest zainteresowanie edukacją spersonalizowaną w Ełku?
Wojciech Kossakowski: Coraz większe. Zajmuję się tym tematem już drugą kadencję i widzę jak rośnie zainteresowanie moich wyborców ta tematyką. Ostatnio zamieściłem wywiad ze mną na ten temat w mediach społecznościowych – był prawdziwy pozytywny boom. Ludzie dorastają do tego, by wziąć odpowiedzialność za przyszłość swoich dzieci. Bo nikt lepiej nie zna możliwości intelektualnych swojego dziecka, jak rodzic. Wszystkie statystyki pokazują, że dziecko zaczynające już w podstawówce nauczanie domowe, osiągają najlepsze wyniki na studiach, a później świetnie dają sobie radę na rynku pracy.
Prof. Karol Karski: Chodzi o to, że rodzic planuje przyszłość swojego dziecka od najmłodszych lat. Ma większe doświadczenie niż młody człowiek. Bardzo często wśród swoich studentów na Uniwersytecie Warszawskim, najlepszym w Polsce, słyszałem że żacy nie wiedzą, co chcą robić. Wybrali dany kierunek studiów z przypadku. Zupełnie inną percepcję na przyszłość ma 30-latek ze swoim życiowym doświadczeniem niż nastolatek. A jeżeli chodzi o pytanie, rozumiem że dotyczy głównie posła Kossakowskiego, to właśnie ludzie z mniejszych miejscowości bardzo często decydują się na edukację domową. Chociażby ze względu na słabą ofertę edukacyjną lokalnych szkół. Uważam, że edukacja domowa realizowana w takiej formie jak ta obserwowana w rodzinie Pawła i Marzeny Zakrzewskich jest nadzieją dla polskiej oświaty.
gim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/556441-to-przyklad-idealnie-dzialajacej-demokracji-obywatelskiej