”Jakby przyjrzeć się współczesnemu dyskursowi homoseksualnemu, temu z lat 2015-2021, to tam w ogóle jest takie twierdzenie, że powinno się od tego postulatu „małżeństw jednopłciowych” odejść na rzecz likwidacji małżeństwa jako takiego. I to jest ten prawdziwy postulat – chodzi o destrukcję tej instytucji, tak jak chodzi o destrukcję instytucji Kościoła. Pewne tradycyjne instytucje przeszkadzają tym grupom, a nawet może nie tyle tym grupom, co politycznym mocodawcom, czyli tak naprawdę całej neokomunie, która przybiera różne nazwy, różne formy, ale szeroko można powiedzieć jest nową lewicą” - mówi portalowi wPolityce.pl Marek Grabowski, prezes Fundacji Mamy i Taty komentując wydarzenia na warszawskiej paradzie równości.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Na zdjęciu z parady równości widać dziewczynkę przyglądającą się dwóm mężczyznom: jeden jest przebrany za kobietę, drugi zaś trzyma na smyczy kobietę przebraną za psa. Jakie konsekwencje będzie miało to doświadczenie dla tego dziecka?
Marek Grabowski: Niestety żyjemy w rzeczywistości, w której dzieci są poddawane coraz większej brutalizacji i to bodźcowanie takimi brutalnymi, antyrodzinnymi przekazami jest bardzo mocne. Myślę, że jeśli chodzi o to dziecko, może to wpływać na obniżenie własnej wartości, na poczucie, że kobiety są być może gorzej traktowane. Tutaj pewnie trzeba by bardziej porozmawiać z psychologami, natomiast wszędzie tam, gdzie odchodzi się od norm społecznych, które i tak są bardzo swobodnie traktowane, tam w jednostkach pojawia się duże napięcie i duża frustracja. Ta frustracja nieraz bywa rozładowywana na sobie, nieraz na innych osobach. Może wywoływać też pewną agresję, czy wobec siebie, czy innych. Myślę więc, że tego typu przekazy, zachowania – rozumiem, że to też jest jakoś związane z myślą kultury mniejszości seksualnych – niestety odbiją się czkawką i na tym dziecku i szerzej – na społeczeństwie.
Wspomniał Pan o tej agresji – z badań nad środowiskiem homoseksualnym przeprowadzonych m.in. przez dr Paula Camerona czy Gerarda van den Aardwega wynika, że od strony psychologicznej środowisko LGBT jest środowiskiem traumatyzującym. Aardweg nazywa wychowywanie dzieci przez pary jednopłciowe „nowoczesną formą ich maltretowania”. Czy opinie tych psychologów pokrywają się z Pana doświadczeniami z tym środowiskiem?
Również były prowadzone badania – oprócz psychologów, o których pani wspomniała – chociażby w Wielkiej Brytanii, również przez organizacje mniejszości seksualnych, i wskazywały one na bardzo wysoki wskaźnik przemocy wśród tychże mniejszości. Jestem o tym głęboko przekonany, że środowisko homoseksualne i tzw. kultury homoseksualnej czyli częstej zmiany partnerów, nadużywania alkoholu, częstego używania narkotyków, wywracania rozmaitych norm społecznych, jest dla dzieci środowiskiem patologicznym. Nie boję się tego słowa. To jest środowisko patologiczne dla dzieci. Ten mit, że dzieci wychowane w środowisku LGBT będą szczęśliwsze niż w domach dziecka, których praktycznie wkrótce już w ogóle nie będzie, bo normy, kierunek Unii Europejskiej idzie w tę stronę, aby zupełnie zlikwidować domy dziecka, to jest po prostu kłamstwo. To już nawet nie jest mit, to jest po prostu kłamstwo. Trudno sobie wyobrazić, żeby dziecko, które musi doświadczać ciągłego „otwartego domu” mogło być w nim szczęśliwe. Oczywiście tego typu sytuacje zdarzają się również wśród par heteroseksualnych, bywają problematyczne, ale tutaj jednak wtedy nazywamy to bardzo jasno, że dziecko funkcjonuje w układzie patologicznym i wymaga pomocy. Natomiast ta patologia, która jest normą w przypadku homoseksualistów, niestety jest uznawana jako nawet pewna wyższa forma rodziny. Na to nie ma naszej zgody.
Na razie polskie prawo nie zezwala na adopcje dzieci przez pary homoseksualne…
Ale one i tak się wychowują w tych parach. To nie jest tak, że te dzieci nie wychowują się w tych parach, ponieważ mamy technologię in vitro, jest bardzo wiele różnych sposobów omijania prawa. Szkoda, że niestety do tej pory na przykład Ministerstwo Edukacji Narodowej nie zdecydowało się na to, żeby zobaczyć, w jakich parach są wychowywane dzieci, bo jednak jest jakiś odsetek dzieci, które są tak wychowywane. Z relacji rodziców wiemy, że to jest bardzo trudne doświadczenie i dla tych dzieci i dla dzieci z normalnych rodzin, które muszą kontaktować się z dziećmi wychowywanymi przez pary jednopłciowe. Po prostu te dzieci wynoszą z domu bardzo dużo opowieści o tym, kto komu co lizał, co się dzieje w ich domach i jakie tam się wydarzają zdarzenia. Niestety za bardzo na to nikt nie reaguje, żadne służby, a to ma demoralizujący wpływ na pozostałe dzieci w klasach.
Ale to już jest chyba tak naprawdę molestowanie seksualne tych dzieci?
Nie jestem prawnikiem, więc pozwolę sobie nie skomentować.
Dzieci są bardzo bystrymi obserwatorami i chłoną – jak Pan zresztą zauważył – środowisko, w którym wzrastają. Czy nabyte w dzieciństwie wzorce łatwo jest im potem zmienić w dorosłym życiu?
Jestem głęboko przekonany, że pewne wzorce – wartości, ale również wzorce – modele konsumpcyjne przechodzą z pokolenia na pokolenie. Możemy zrobić nawet taki prosty eksperyment na Czytelnikach i zastanowić się w lodówce, jaki napój typu Cola trzymamy i czy to przypadkiem nie jest taki napój, jak kupowali nasi rodzice. Mogę się założyć, że jest. Odtwarzamy różne modele i tutaj jeżeli przesiąkamy taką łatwością zmiany partnerów seksualnych, w ogóle nie widzimy innego modelu, albo ten model jest w czambuł krytykowany… – powiedzmy sobie szczerze, że środowiska LGBT są bardzo heterofobiczne. Też nie boję się użyć tego określenia. One są heterofobiczne i tę heterofobię przekazują dzieciom, które są przez nich wychowywane. Niestety nie możemy liczyć na to, że tu nastąpi jakaś zmiana w postawach tych młodych ludzi. Chyba że się ewidentnie zbuntują przeciwko tym swoim opiekunom prawnym i będą próbować szukać powrotu do tradycyjnego modelu, którego nie znają. To może być trudne.
Tym bardziej, że psychologia poszła jednak w kierunku promowania tych wzorców LGBT i mało kto jest w stanie uzyskać prawdziwą pomoc w sytuacji, kiedy z tego aktywnego homoseksualizmu chce wyjść.
Tutaj wręcz są próby karania terapeutów, którzy chcieliby pomóc osobom, które chcą uzyskać taką pomoc.
Na paradzie równości w Warszawie doszło do dosyć szokujących scen, gdzie jeden ze stołecznych radnych Lewicy, Marek Szolc zaczął udzielać „tęczowych małżeństw”. Jakby ocenił Pan tę inicjatywę? Jakie ona może mieć konsekwencje – długo- i krótkofalowe?
Był to jakiś rodzaj happeningu czy jakiegoś odreagowania swoich własnych problemów, natomiast on tak naprawdę jest bardzo mylący dla reszty społeczeństwa, bo ten happening nie ma żadnej wartości prawnej. Czy on służy środowiskom LGBT w tym, żeby realizować swoje postulaty polityczne? Może tak, może nie, tego nie wiem. Na pewno dużą część osób zraził takim histerycznym zachowaniem. Myślę, że radny Szolc mógłby się zająć sprawami istotnymi dla Warszawy, a niekoniecznie zabawą w kabaret.
Happening happeningiem, natomiast moim zdaniem to jest po prostu nadużycie stanowiska, które on posiada. Wyobraźmy sobie sobie sytuację, że on rozdaje certyfikaty przeciwpożarowe, albo rozdaje niby prawo jazdy. Taki happening mógłby się wtedy skończyć tragicznie i teraz też się de facto może skończyć tragicznie, bo ktoś uwierzy w to, co radny zupełnie bez żadnego umocowania prawnego, bez żadnych kompetencji, które sobie przypisuje… To jest moim zdaniem sprawa, która powinna się przynajmniej zahaczyć o komisję etyki czy dyscyplinarną w ramach samorządu warszawskiego
Na jedno zwróciłam uwagę oglądając ten happening, że nie było zbyt wielu chętnych wśród tych zgromadzonych aktywistów homoseksualnych, czy zwolenników tego środowiska do tego, żeby zawierać nawet fikcyjne śluby jednopłciowe.
Ponieważ w ogóle nie ma takiej woli wśród tych osób. Pamiętam badania, które prowadziliśmy w tych środowiskach w 2008 roku i tam odsetek osób, które chciałby zawrzeć tego typu związek, sformalizować, był bardzo niewielki. Podam taki przykład. W hrabstwie San Fransisco, w dzielnicach, gdzie dominują mniejszości seksualne, odsetek zawieranych związków homoseksualnych – chociaż oni są tam dominującą grupą – nie przekracza 0,3 proc. To są oficjalne dane ze Stanów Zjednoczonych. Nawet jeżeli połowa danej dzielnicy czy hrabstwa jest zamieszkana przez mniejszości seksualne, to one nie chcą tego typu związków formalizować. Dlaczego? Dlatego, że ta cała kultura homoseksualna oparta jest na częstej zmianie partnerów. Są takie ciekawe badania z Danii, gdzie okazuje się, że odsetek osób mających HIV wśród osób, które zawarły tzw. jednopłciowe związki małżeńskie jest znacznie wyższy niż wśród homoseksualistów, którzy tego typu związków nie zawarli. Dlaczego? Dlatego, że osoby w tych związkach jednopłciowych „małżeńskich” chociażby nie stosują prezerwatyw, natomiast zdrady i tak tam się pojawiają. Jest to element stylu życia.
Pamiętam wywiady, rozmowy, które prowadziłem z homoseksualistami – tam rozumienie wierności jest takie: generalnie jestem wierny, ale czasami, jak się przytrafia jakaś okazja, dzieje się coś fajnego, jest fajna impreza, to możemy sobie trochę pójść na spontan. To jest zupełnie inne podejście do relacji z drugą osobą.
To dlaczego jest taka niesamowita presja medialna na tzw. małżeństwa homoseksualne?
Ponieważ ten postulat polityczny – powtarzam: jest to postulat polityczny, a nie realna potrzeba – wywraca tak naprawdę do góry nogami instytucję małżeństwa, która funkcjonuje na całym świecie, ma bardzo podobny kształt, pomijając sytuacje związane z wielożeństwem. Generalnie w świecie zachodnim i wschodnim jest to bardzo zbliżona forma. Natomiast ten postulat polityczny de facto tą instytucję małżeńską niszczy. Zresztą, co ciekawe, jakby przyjrzeć się współczesnemu dyskursowi homoseksualnemu, temu z lat 2015-2021, to tam w ogóle jest takie twierdzenie, że powinno się od tego postulatu „małżeństw jednopłciowych” odejść na rzecz likwidacji małżeństwa jako takiego. I to jest ten prawdziwy postulat – chodzi o destrukcję tej instytucji, tak jak chodzi o destrukcję instytucji Kościoła. Pewne tradycyjne instytucje przeszkadzają tym grupom, a nawet może nie tyle tym grupom, co politycznym mocodawcom, czyli tak naprawdę całej neokomunie, która przybiera różne nazwy, różne formy, ale szeroko można powiedzieć jest nową lewicą.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/555539-wywiad-grabowski-aktywisci-lgbt-chca-likwidacji-malzenstwa