„Bolał mnie seksizm środowiska literackiego, w którym działałam – obrzydliwe komentarze, molestowanie, traktowanie nas jak przedmiotów seksualnych” - powiedziała w „Rzeczpospolitej” lewicowa aktywistka Maja Staśko.
CZYTAJ TAKŻE:
Aktywistka zasugerowała, że czasem „czuje, jakby ktoś cały czas stał nade mną i groził mi palcem, bym tylko się nie wychylała”. Została zapytana dlaczego ktoś miałby ją uciszać.
Elitom, które od dawna kreują wizję większości ludzi jako roszczeniowych i leniwych, nie bardzo pasuje, że mówię o pogardzie do ludzi słabszych i biedniejszych, o za niskich wynagrodzeniach, za wysokich czynszach
— stwierdziła.
Staśko była pytana co sprawiło, że „zamiast przyporządkowywać się systemowi” zaczęła z nim walczyć. Przywołała relację ze swoim promotorem z uczelni, który według niej wpłynął na jej postawę.
Zauważyłam też na uczelni hierarchię, która zamykała usta studentkom i studentom, pozwalała na nich patrzeć z wyższością, w sposób protekcjonalnym jakby ich zdanie nie miało znaczenia. Podobnie jak często patrzą politycy na obywateli i obywatelki. Mam alergię na traktowanie ludzi z pogardą
— powiedziała.
„Pierwsze polemiczne zderzenie”
Jak twierdzi aktywistka, trudna relacja z promotorem to było „pierwsze polemiczne zderzenie z uprzywilejowanym mężczyzną o neoliberalnych poglądach, któremu nie podobały się” jej „feministyczne poglądy, a także działalność związana ze sprawiedliwością społeczną”.
Potem tacy mężczyźni i kobiety dość często mnie krytykowali z pozycji wyższości, z pogardą, jak ostatnio Hanna Lis czy Tomasz Lis
— mówiła.
Przy okazji bolał mnie seksizm środowiska literackiego, w którym działałam – obrzydliwe komentarze, molestowanie, traktowanie nas jak przedmiotów seksualnych
— wskazała.
Staśko powiedziała także, że „konserwatywne wzorce od dziecka” były u niej „bardzo silne”, bo takim świecie żyła, „podobnie jak miliony innych dziewczyn”.
Po prostu dziś je dostrzegam i rozumiem, a dzięki temu jestem w stanie nad nimi pracować, pokazywać jakie mogą mieć one konsekwencje, a często te konsekwencje są bardzo szkodliwe: uciszanie dziewczynek, uprzedmiotowienie, seksizm
— stwierdziła.
Lewicowe aktywistki chcą najwyraźniej, by akcja „MeToo” dosięgnęła i środowiska literackie. Warto zapytać, czy te oskarżenia to rzeczywiste sytuacje i postawy, a na ile próba ideologicznej kreacji.
mm,olnk/”Rzeczpospolita”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/554533-maja-stasko-oskarza-srodowisko-literackie-o-seksizm