Warszawski sąd okręgowy odmówił zawieszenia postępowania, które w związku z nieujawnieniem informacji publicznej Fundacji Lux Veritas wytoczyło stowarzyszenie Watchdog. Decyzja jest prawomocna. Proces prawdopodobnie ruszy 30 czerwca, choć oficjalnie nie wyznaczono jeszcze terminu.
Sprawa, którą Sieć Obywatelska Watchdog wytoczyła trzyosobowemu zarządowi Fundacji Lux Veritatis - w jego skład wchodzi o. Tadeusz Rydzyk, o. Jan Król i Lidia Kochanowicz-Mańk - dotyczy nieujawnienia wydatków fundacji z publicznych pieniędzy. Jak podkreślało stowarzyszenie, odpowiedzi ostatecznie udzielono, jednak była ona spóźniona i niepełna. Prokuratura najpierw odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie, a potem dwukrotnie je umorzyła. Stowarzyszenie złożyło więc do sądu subsydiarny akt oskarżenia.
Mimo tego, że sąd zbierał się w tej sprawie już dwukrotnie, nie doszło jeszcze do odczytania aktu oskarżenia, czyli formalnego rozpoczęcia procesu. Ostatnia rozprawa poświęcona była rozpatrzeniu wniosków kierowanych przez obronę oraz prokuraturę. Jednym z nich był wniosek o zawieszenie sprawy z uwagi na postępowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym - o stwierdzenie niekonstytucyjności niektórych przepisów regulujących dostęp do informacji publicznej wnioskuje I prezes SN Małgorzata Manowska.
Sędzia Katarzyna Bień uznała, że postępowanie przed TK nie stanowi przeszkody do kontynuacji procesu i zdecydowała o oddaleniu wniosku. Jak tłumaczyła, zawieszenie postępowania ma charakter wyjątkowy i nie może przekształcać się w narzędzie „blokowania pewnych decyzji”, ani prowadzić do tego, by jakieś osoby „pozostawały długi czas w stanie oskarżenia”. Sędzia podkreśliła, że do czasu rozstrzygnięcia Trybunału sąd jest zobowiązany samodzielnie ocenić przepisy dotyczące udostępniania informacji publicznej, a obecnie obowiązuje domniemanie ich konstytucyjności.
Postanowienie zostało zaskarżone przez obronę, jednak w środę Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał je w mocy. Oznacza to, że nie dojdzie do zawieszenia postępowania. Sąd nie wyznaczył jeszcze formalnie następnego terminu, jednak z wcześniejszych zapowiedzi wynika, że prawdopodobnie będzie to 30 czerwca. Nie wiadomo też, w jakim trybie odbędzie się kolejna rozprawa - ostatnia miała formę wideokonferencji, jako że o. Rydzyk oraz o. Król wraz z obrońcami obecni byli w Sądzie Rejonowym w Toruniu.
Proces od samego początku budził kontrowersje.
Czy naprawdę w tej sprawie chodzi o to, żeby jawne były kwestie związane z finansami publicznymi?
— pytał na początku kwietnia pełnomocnik o. Rydzyka mec. Maciej Zaborowski.
Jego zdaniem media nie chcą wyjaśnienia tej sprawy.
Chcą jednego: zobaczyć na tej ławie oskarżonych naszych klientów. Chcą tego obrazka, kiedy oni wchodzą do sądu, wychodzą z sądu, jest odczytywany akt oskarżenia, co w sposób bezpośredni narusza ich dobra osobiste i w stawia w negatywnym świetle
— przekonywał.
Pełnomocnik stowarzyszenia Watchdog mec. Adam Kuczyński odpowiadał z kolei, że organizacja, którą reprezentuje, „patrzy na ręce” różnym podmiotom. „Czynienie nam zarzutu z tego, że po pięciu latach od złożenia wniosku media stawiają się na rozprawie, jest trochę nie na miejscu” - ocenił.
O tym, że „w sposób oczywisty i jasny widać”, że sprawa jest „naciągana”, mówił pod koniec kwietnia minister sprawiedliwości, szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro.
Instrumentalnie oraz bezpodstawnie próbuje się angażować sądy karne, by prześladować Fundację i osoby, które w wielu środowiskach są szanowane i cenione. Te działania są podejmowane właśnie po to, by je piętnować, atakować, niszczyć i pokazywać, że są stawiane pod pręgierzem oskarżeń karnych
— przekonywał na antenie Radia Maryja.
Apel ojca Rydzyka
W podobny sposób wypowiadał się sam o. Rydzyk. W apelu opublikowanym na stronie radia działania podejmowane przez stowarzyszenia nazwał „nękaniem”, dodając, że nie rozumie, dlaczego jego fundacja ma „tłumaczyć się siłom spoza Polski”.
Może odpowiedzieliby na to rządzący? Zadbajmy o Polskę; o to, co polskie i katolickie. Możemy pisać do rządzących z prośbą o wyjaśnienia, o co tu chodzi, na jakiej podstawie podejmowane są takie działania. Proszę katolickich posłów, senatorów, profesorów, prawników, wszystkich zwykłych ludzi, aby zaczęli działać. Proszę także o modlitwę
— napisał.
W akcie oskarżenia powołano się na art. 23 Ustawy o dostępie do informacji publicznej, zgodnie z którym jeśli ktoś wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi nie udostępnia informacji publicznej, podlega on grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Przepis ten powiązano jednocześnie z przepisem Kodeksu karnego mówiącym o niedopełnieniu obowiązków przez funkcjonariusza publicznego, obarczonym karą do 10 lat pozbawienia wolności.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/554484-proces-ws-fundacji-lux-veritatis-nie-zostal-zawieszony