„Zdarza się mnóstwo przykrych sytuacji, np. ktoś wejdzie do restauracji i krzyknie: „Nie dajcie zarabiać Obajtkowi”, albo ktoś na pytanie: ‘Czy mogę w czymś pomóc?’, odpowiada: ‘A nic, przyszliśmy zobaczyć, co zostało zrobione z pieniędzy dla rybaków’. Wszystkim grzecznie tłumaczę, że właścicielem „Zatoki Aniołów” nie jest pan Obajtek, ale do ludzi to nie dociera. Wierzą w nieprawdziwy przekaz, który dostali z ‘Gazety Wyborczej’, którą będę zresztą pozywać” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Julia Tomicka, właścicielka hotelu i restauracji, której biznes ucierpiał, gdy zrobiło się głośno o nieruchomościach prezesa Daniela Obajtka. Historię pani Julii Tomickiej kilka dni temu opisał „Super Express”.
„Chciałabym po prostu prawdy”
Pani Julia Tomicka w rozmowie z portalem wPolityce.pl opowiada o dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazła się jej restauracja. Relacjonuje również do jakich zachowań dochodzi w za sprawą osób nieprzychylnych prezesowi PKN Orlen, którzy są przekonani, że należy ona do niego.
Dostałam tzw. rykoszetem. Do ludzi nie dociera, że lokal, w którym znajduje się „Zatoka Aniołów”, wynajęłam od prezesa PKN Orlen na umowę długoterminową. Każdy mówi, że „to jest restauracja i hotel Daniela Obajtka”. Zdarza się mnóstwo przykrych sytuacji, np. ktoś wejdzie do restauracji i krzyknie: „Nie dajcie zarabiać Obajtkowi”, albo na pytanie: „Czy w czymś pomóc?”, odpowiada „A nic, przyszliśmy zobaczyć, co zostało zrobione z pieniędzy dla rybaków”. Ludzie podjeżdżają pod nasz lokal i robią sobie zdjęcia, na których pokazują „kciuk w dół” i piszą, aby tutaj nie przychodzić. Staram się grzecznie wyjaśniać, że ta restauracja nie należy do prezesa Daniela Obajtka, a jest to tylko i wyłącznie moja firma, ale do ludzi to nie dociera. Ta sytuacja odbija się również na kelnerach, którzy też słyszą od ludzi różne przykre rzeczy
—relacjonuje właścicielka, która w rozmowie z portalem wPolityce.pl, poinformowała, że za kilka dni złoży pozew przeciwko „Gazecie Wyborczej”.
Ludzie wierzą w nieprawdziwy przekaz, który dostali z „Gazety Wyborczej”, którą będę z resztą pozywać. Pozew jest już gotowy. W przeciągu kilku dni zostanie złożony. Najpierw będzie to prośba o przeproszenie, sprostowanie. Myślę, że „Wyborcza” nie będzie raczej chciała pójść do sądu, bo napisali bardzo dużo krzywdzących rzeczy na nasz temat. Wszędzie napisali, że „‚Zatoka Aniołów’ należy do prezesa Daniela Obajtka”, a jego, jak wciąż podkreślam, jest tylko budynek. Firma jest moja, ja wymyśliłam nazwę, przeprowadziłam remont, wzięłam na niego kredyt i teraz martwię się o to, czy starczy mi środków na spłacenie tego wszystkiego, czy będą klienci, czy dalej będzie hejt. Pisałam sprostowania na Facebooku i na stronie internetowej, ale to nie dociera do niektórych osób, one wierzą, że „restauracja jest Daniela Obajtka”
—mówi Julia Tomicka.
Nie zależy mi na pozwach odszkodowawczych, po prostu chciałabym sprostowań i napisania prawdy
—dodaje.
„Martwię się co będzie do sezonu”
Właścicielka restauracji i hotelu przyznaje, że w miniony długi weekend do Łeby przybyło mnóstwo turystów, również w jej lokalu pojawiło się ich sporo. Przyznaje jednak, że rezerwacje hotelowe są odwoływane.
Teraz był długi weekend, więc do Łeby zjechało dużo ludzi i mieliśmy trochę więcej klientów. Ale rezerwacje sezonowe są odwoływane
—zaznacza.
Podkreśla również, że ubiegły sezon, mimo że była pandemia, mogła zaliczyć do udanych.
Mimo pandemii ubiegły sezon mogę zaliczyć do udanych. Był to mój pierwszy rok, nie miałam doświadczenia, nie wiedziałam jak to będzie wyglądać, a okazało się, że było lepiej niż początkowo zakładałam. Obecnie można wynajmować 50 proc. pokoi, a ja mam ich tylko pięć, więc de facto mogę wynająć tylko dwa. Gdy ich nie wynajmę, to mam problemy
—przyznaje.
Pytana o ruch w restauracji, odpowiada:
Akurat „Super Express” był u mnie przed Bożym Ciałem, to widzieli, że ogródki są puste. Ludzie podchodzą pod restaurację, ale żeby zrobić sobie zdjęcie. W ten weekend było lepiej, ale martwię się co będzie do sezonu.
„To jest uwłaczające”
Myślałam, że to ucichło, że będzie coraz lepiej, ale wcale nie jest, bo zaczęło się od e-maili, telefonów, komentarzy w internecie, a teraz ludzie przychodzą pod restaurację i robią sobie zdjęcia, jakieś głupie miny, to jest uwłaczające. Mogłam przecież wynająć lokal od każdego innego posła, polityka czy od księdza. Jeżeli ktoś ma pieniądze i inwestuje w nieruchomości, nie jest hotelarzem czy gastronomem, to szuka kogoś, aby wynająć, to jest chyba proste, tak jest na całym świecie. Wynajmując ten lokal nie sądziłam, że kiedykolwiek, to od kogo go wynajmuję, będzie miało wpływ na mój biznes i jak się prowadzi w tym kraju działalność. Myślałam, że jest swoboda działalności gospodarczej i nie ma znaczenia do kogo należą budynki
—podkreśla.
Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/553825-po-rewelacjach-gw-ucierpial-hotel-pozew-jest-gotowy