„Jeśli chcemy odpowiedzialnie podchodzić do tych szczepień, zróbmy je jak najszybciej. Oczywiście, w wolności wyboru rodziców, z pełnym przekonaniem do tego, że jest to dobrowolne” - mówi portalowi wPolityce.pl o szczepieniach dzieci w wieku 12-15 lat, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Jak skomentuje Pan decyzję EMA, która zezwoliła na szczepienie dzieci od 12 do 15 roku życia?
Dr Michał Sutkowski: Bardzo cieszę się z tej decyzji. Ona wpisuje się w kalendarz profrekwencyjny szczepień. To ma ogromne znaczenie. Dzieci oczywiście nie przechodzą ciężko COVID-19, jednak powikłania pocovidowe w postaci zespołu PIMS (wieloukładowy zespół zapalny u dzieci po przechorowaniu COVID-19 – red.) są gorsze niż sama choroba i przechodzenie bezobjawowo lub skąpoobjawowo koronawirusa. Niemniej powikłania też są groźne. Sama choroba potrafi być, w małym stopniu, ale groźna dla niektórych dzieci. Przede wszystkim to jest też sprawa transmisji wirusa do rodziców, dziadków i otoczenia. Dzieci i młodzież w tym wieku są bardzo aktywne, mobilne, kontaktujące się z dużą grupą ludzi. Te grupy w różnych wariantach wzajemnie mieszają się. A zatem ta decyzja nie stanowi tylko elementu profrekwencyjnego w sensie szczepień, ale także element przeciwpandemiczny. Dzięki temu walczymy o jak największą liczbę zaszczepionych. To się może przyczynić przede wszystkim do tego, żeby zmniejszyć liczbę wariantów koronawirusa, których w przyszłości się obawiamy. Możliwe jest, że powstanie taki wariant, który będzie jeszcze bardziej niebezpieczny. W tym sensie przyjmuje to z nadzieją, że to będzie, jak wszystko na to wskazuje, bezpieczna i skuteczna ochrona przeciwko pandemii.
Od 7 czerwca w Polsce możliwe będzie szczepienie dzieci od 12 do 15 lat. Szczepienia w szkołach są planowane od września. Co uważa Pan o tej decyzji rządu?
Im wcześniej się zaszczepimy, tym lepiej. Jeżeli możemy to zrobić już po 7 czerwca, róbmy to. Jeśli chcemy odpowiedzialnie podchodzić do tych szczepień, zróbmy je jak najszybciej. Oczywiście, w wolności wyboru rodziców, z pełnym przekonaniem do tego, że jest to dobrowolne. Ale część rodziców powinna i na pewno zdaje sobie sprawę z tego dobrodziejstwa jakim są szczepienia ochronne. Na szczepienia, co prawda obowiązkowe, ale jednak przychodzi 95 proc. rodziców i nie deprecjonuje tych szczepień. Najczęściej przychodzą regularnie i systematycznie. Jesteśmy w czołówce europejskiej, jeśli chodzi o wyszczepialność dzieci i młodzieży. To jest ogromny walor. Mając tą wiedzę myślę, że przede wszystkim rodzice będą dokonywać świadomie szybkiego wyboru.
Czy szczepienie dzieci sprawi, że uda się osiągnąć odporność społeczeństwa?
Co do tego mam pewne wątpliwości, ponieważ wyhamował zdecydowanie proces szczepień. Szczepią się osoby chętne i w zasadzie te osoby są już pewnie po pierwszej dawce albo jednodawkowej szczepionce Johnson & Johnson. Wydaje się, że musimy działać profrekwencyjnie w różnych grupach, także jeśli chodzi o osoby dorosłe, starsze. Tutaj powinno być wiele mechanizmów, np. mobilne punkty szczepień, zachęty ze strony samorządów. Także to co proponuje się do lipca, czyli loterię. To wszystko są elementy, z których możemy się trochę uśmiechać, ale też mające wpływ pro-frekwencyjny. Myślę, że niedługo będą również promowane szczepienia, jeżeli tylko badania naukowe dowiodą tego, w młodszych grupach wiekowych. Prowadzi się badania, by szczepić dzieci od 6 miesiąca do 12 roku życia. Jeżeli one potwierdzą skuteczność i bezpieczeństwo, a pewnie tak będzie, wszystko na to wskazuje, wtedy będziemy mogli powiedzieć, że profrekwencyjnie będzie dobrze. Ale czy na tyle dobrze, byśmy wyzbyli się strachu przed czwartą falą, tutaj mam pewne wątpliwości. Niestety obstawiam, że liczba zaszczepionych będzie poniżej 60 proc. Może się okazać, że to nieco za mało, żebyśmy uniknęli słabszej i mniejszej w skalach społeczno-gospodarczych, ale jednak zdrowotnie dalej niebezpiecznej endemii, czwartej fali koronawirusa późną jesienią.
Jak oceni Pan obecną sytuację epidemiologiczną. Na co powinniśmy uważać?
Oceniam ją jako dobrą, a nawet bardzo dobrą. Jest to liczba kilkuset zakażeń dziennie, plus około setki zgonów dziennie. Dzieje się tak z uwagi na pozostałości statystyczne, które wynikają z dużej ilości zakażeń w kwietniu. Chorzy umierają czasami w szpitalu po 6-8 tygodniowej walce, będąc wiele tygodni pod respiratorem. To jest choroba niebezpieczna, trzeba o niej myśleć, cieszyć się z tego co jest. Ale cieszyć się z głową, być uważnym, ostrożnym, szczepić się i zachowywać te zasady, które obowiązują do dzisiaj. Faktycznie wydają się adekwatne do obecnego zagrożenia. Należy żyć, pracować i funkcjonować normalnie, jednak zachowując ostrożność. Niech nas nie paraliżuje paniczny strach. Nic co by miało wymiar pandemiczny. Jesteśmy na prostej, żeby ta pandemia była przynajmniej w Europie, możliwie jak najszybciej zduszona. Jesteśmy na dobrej drodze.
mm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/553167-nasz-wywiad-czy-szczepienia-dzieci-sa-dobrym-rozwiazaniem