Artystka estradowa Margaret, być może znana młodszemu pokoleniu (niestety, gdzieś w zakamarkach mojego starczego umysłu kojarzy mi się jedynie z Mistrzostwami Świata w piłce siatkowej mężczyzn w 2014 roku, gdzie odśpiewała hymn tej imprezy) oznajmiła w jednej z komercyjnych telewizji, iż mówi publicznie szczerze o aborcji ( która wg niej powinna zostać zalegalizowana) i wspiera LGBT, ponieważ:
przez takie szczere mówienie o tym, co myślę, bardzo świadomie chciałam przesiać swoją publiczność. Nie wyobrażam sobie, że na koncercie jest ktoś, kto na przykład nie szanuje społeczności LGBT.
Teraz sobie wyobraźmy, że przed kamerą zasiada jakiś, dajmy na to artysta o pseudonimie Christopher (de domo Janek Kowalski) i oznajmia, iż nie życzy sobie, by na jego koncerty przychodzili ludzie, którzy nie szanują katolików. Już słyszę ten wrzask postępowych, neoliberalnych autorytetów i mediów o braku tolerancji, dzieleniu społeczeństwa, widzę ten ostracyzm w środowisku, szydercze uwagi o tym, jak to Christopher będzie rozdawał przed koncertem ankiety i tylko ci, którzy wypełnią je zgodnie z oczekiwaniami artysty dostąpią zaszczytu usłyszenia dźwięków, jakie wydaje z siebie na scenie.
Właściwie nie powinnam poświęcać nawet sekundy czasu na poglądy artystki Margaret, bowiem nie mają one najmniejszego znaczenia. Piosenkarki, pisarze, aktorzy i inni twórcy winni docierać do nas tym, co tworzą, choć niewątpliwie ich poglądy wpływ na ostateczną treść ich przekazu mają, ale niech przemawiają piosenki, książki, role teatralne, a nie często koniunkturalne ściganie się, kto będzie bardziej odważny, postępowy i zyska tym samym przychylność tych, którzy na ich karierę mogą mieć wpływ.
Tylko dlatego piszę o artystce estradowej Margaret, że ostatnio jest jakiś wysyp przypadłości zwanej głupawką, niczym mleczy na moim trawniku i co rusz rzuca nam się w oczy jakiś tytuł, już nie tylko na plotkarskich portalach, ale i tych, które są przekonane o swojej opiniotwórczości, cytujący wypowiedź przedstawiciela naszych „elit” (nawet jeśli tylko on do elity się zalicza) mający sprawić, że Polacy w końcu przejrzą na oczy i dostrzegą, w jak okropnym „tenkraju” żyją. Zapomniani przez publiczność piosenkarze, aktorzy, pisarze ścigają się, kto bardziej napluje na „ten kraj”, kto po raz enty ogłosi, że emigruje, kto jeszcze raz spostponuje hołotę, która sprzedała się za 500+.
Margaret podsuwa nowe możliwości – selekcji na tych, którzy dostąpią zaszczytu oglądania wytworów talentu i inwencji gwiazdy i tych, którzy tego nie są godni. Szacunek, na który zasługuje każdy człowiek, w jej mniemaniu jest przynależny tylko wybranym grupom i ci, którzy podzielają jej pogląd, nagrodzeni zostaną możliwością zakupu biletu na jej koncert.
A generalnie, jak twierdzi w wywiadzie, nie podobają się jej głębokie podziały w społeczeństwie. I to właściwie jedyna konstatacja, zasługująca na uwagę. Mnie też się nie podobają i tylko zastanawiam się, kto je podsyca.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/550540-nowe-zjawisko-w-celebryckim-swiecie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.