„Nie boje się stwierdzić, że w niektórych miejscach brakuje większego wsparcia samorządów. Są bardzo mało zorientowane, nastawione biernie, uważają, że to jest sprawa służby zdrowia” - mówi portalowi wPolityce.pl na temat programu szczepień, dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.
CZYTAJ TAKŻE:
Jak oceni Pan obecną sytuację epidemiczną? Czy możemy patrzeć z optymizmem w przyszłość?
Niewątpliwie możemy patrzeć z optymizmem w przyszłość. Jest wyraźny trend, który nie powinien się w żaden sposób zmienić. Ta liczba zgonów to jest przesunięte w czasie o 3-4 tygodnie. Może się to utrzymywać jeszcze dużą część maja na relatywnie wysokim poziomie. Chociaż trzeba pamiętać, że zgonów było powyżej 700-800, a dziś jest powyżej 300. Więc i tak ta liczba jest mniejsza. Jednakże, jest ona w Polsce duża i wymaga pewnego namysłu, nad tym, dlaczego tak się działo. Nie mniej, pandemia jest w odwrocie, aczkolwiek nic nie jest pewne na 100 proc. Więc musimy uważać i w tym przypadku musimy być jeszcze bardzo zdyscyplinowani i czujni.
Już niedługo kolejne luzowanie obostrzeń. Czy społeczeństwo podejdzie do tego odpowiedzialnie?
Część osób na pewno nie podejdzie odpowiedzialnie, bo nie podchodziło przez półtora roku odpowiedzialnie do pandemii. To się oczywiście będzie zdarzało. Ale w zdecydowanej większości ludzie rozumieją tą sytuację i pomimo że w wielu aspektach, czy drobiazgach nie zgadzają się, to rozumieją co do zasady, że powinni stosować się do zasady DDM (Dystans, Dezynfekcja, Maseczka – red.). Wydaje mi się, że to jest dobry scenariusz, taki szyty na miarę. Mógłby nawet w malutkim zakresie zostać przyspieszony, ale mam nadzieję, że będzie można pod koniec maja powiedzieć, że w zasadzie jesteśmy otwarci. Ten scenariusz jest dobry, ale żeby go przekuć na dobry film, to muszą być dobrzy aktorzy, czyli my. Także dobry reżyser i scenarzysta na miarę dobrego filmu. Musimy przede wszystkim myśleć, jako ci prawdziwie rzetelni w tym filmie. Moim zdaniem, jesteśmy na dobrej drodze, ale oczywiście będą na niej pewne wyboje, wyjątki . Oczywiście nigdy sytuacja nie jest klarowna i jednoznaczna.
Czy IV fala pandemii po wakacjach, jest realnym scenariuszem? Co musi się stać, żebyśmy jej uniknęli?
Dwie rzeczy kontrolują pandemię: obostrzenia i szczepienia. Jeżeli mamy więcej szczepień, to jest mniej obostrzeń. Więcej obostrzeń niestety musiało być, jak nie było szczepień. Dzisiaj sytuacja w porównaniu z ubiegłym rokiem jest jednak diametralnie inna, z kilku powodów. Pierwszym i najważniejszym są oczywiście szczepienia. W ubiegłe lato było bardzo podobnie, ale nie było szczepień. I teraz mamy narzędzie, dzięki któremu możemy się uchronić przed IV falą na jesieni i w ogóle przed pandemią rozumianą, jako zjawisko, które dzisiaj widzimy. Nie osiągniemy pewnie 100 proc. sukcesu w walce z koronawirusem, bo jakaś endemia raczej z nami zostanie. Ale chodzi o to, żeby ona była bardzo mała. Ważne będzie tutaj, w jakim procencie się zaszczepimy. Jeżeli zaszczepimy się w 55 proc., to będziemy mieli problem, bo będzie endemia, koronawirus będzie chorobą całosezonową. Będzie miał różnego rodzaju zaostrzenia, ogniska, bardziej lub mniej spektakularne. Uśmierci nie tyle ludzi co dziś, ale jednak będzie uśmiercał. I to jest ten zły scenariusz, gdzie koronawirus spowoduje pewne komplikacje zdrowotne u wielu. Możemy mieć scenariusz, kiedy się zaszczepi 80-85 proc. ludzi i wtedy będziemy mieli bardzo małą endemię, bez różnych innych cudacznych wariantów z Zanzibaru. Będziemy mieli mało koronawirusa, mało problemów społeczno-gospodarczych w związku z tym, nie będzie czwartej fali, nie będziemy mieli zamykanej gospodarki, bo nie będzie takiej potrzeby. COVID-19 to choroba, która będzie istniała, ale będzie chorobą nieliczną. Będą zgony ale w zdecydowanie mniejszej ilości niż w pierwszym wariancie. Zatem, w zależności od tego jak się zaszczepimy, wrócimy lub nie, do normalności. Wyobrażam sobie, że tą normalność musimy zdefiniować, jako powrót do tego co było przed pandemią, plus odrobina koronawirusa w przyrodzie i pewne wynikające z nim kłopoty, ale nieznaczne. I to byłoby bardzo dobrze, to wystarczy. Natomiast jeśli zrealizuje się pierwszy scenariusz, o co się obawiam, to będziemy mieli niekończące się, pełzające problemy.
Chętnych do zaszczepienia jest niestety mniej niż 80-85 proc. społeczeństwa. Co może być tego przyczyną? Jak zachęcić takie osoby, żeby się zaszczepiły?
W każdej grupie wiekowej jest bardzo różna przyczyna, dlaczego tak się dzieje. Jest kilka wspólnych mianowników, ale trzeba rozłożyć to na szereg pod-części. Po pierwsze osoby 80+, są zależne medycznie i życiowo od swoich opiekunów, dzieci, wnuków. Te osoby niekoniecznie muszą być zwolennikami szczepień. Nad czym należy tylko ubolewać, bo nie bycie zwolennikiem szczepień, jest w dzisiejszych czasach delikatnie mówiąc mijaniem się z rozumem. Ale zależność osób powyżej 80 roku życia jest olbrzymia. Wykluczenie komunikacyjne, telefoniczne, informatyczne i społeczne, jest tak ogromne, że oni pewnych rzeczy nie przeskoczą. To wynika oczywiście z tego, że oni nie dowloką się do punktu szczepień. Punktów mobilnych jest bardzo mało, jak na lekarstwo, nie dojeżdżają. Samorządy tutaj nie działają, pomoc społeczna nie działa. Działa tak naprawdę lekarz rodzinny – możliwie jak najwięcej. Ale sam ze swoim zespołem niewiele zrobi, jak nie będzie miał (a w nowych ośrodkach nie ma) mobilnego zespołu, który przyjedzie i wyszczepi. A żeby tak się stało to ten dziadek, babcia, muszą być przekonani przez młodych, do tego, żeby zaszczepili się. Brakuje kampanii edukacyjno-promocyjnej, zarówno do tych starszych, jak i młodszych. W grupie 70+ jest trochę lepiej. Oczywiście też jest masa ludzi, których przestraszyły złe języki, zła prasa, głupoty internetowe i robienie z igieł wideł. Ale są to osoby, które mają 70 lat, są mobilne, wejdą do samochodu, zadzwonią. Grupę 60+ chciano zaszczepić AstrąZenecą, w momencie, kiedy miała najgorszą prasę. W związku z tym, nawet 70 proc. ludzi rezygnowało, szukając innej szczepionki albo w ogóle obrażając się na to, że chce się ich zaszczepić jednym preparatem, nie dając im alternatywy. To obrażanie jest oczywiście odmrożeniem sobie uszu, nie założenie czapki na złość mamusi, ale to jest fakt. Czy do takich osób się dotrze? Szczerze mówiąc może i tak, ale potrzebne są tu trzy elementy. Przede wszystkim poza lepszą organizacją szczepień, poza mobilnymi punktami, poza większym wsparciem samorządów. Nie boje się stwierdzić, że w niektórych miejscach brakuje większego wsparcia samorządów. Są bardzo mało zorientowane, nastawione biernie, uważają, że to jest sprawa służby zdrowia. Służba zdrowia w ogóle jest od wszystkiego – od zachęcania i od szczepienia. To nie jest tak, że my jesteśmy od wszystkiego, tylko my wszyscy powinniśmy działać wszędzie na rzecz czegoś, co ma skutek dla ogółu – czyli zdrowie publiczne. Dotyczy to zarówno dziennikarzy, polityków, samorządowców, jak i oczywiście lekarzy, także rodzinnych. My się od tego obowiązku nie uchylamy, co więcej, my wykonujemy po 50-100 telefonów. Każda mała przychodnia stara się zachęcić ludzi do szczepień. Mamy takie narzędzie, że możemy sprawdzić kto się zaszczepił, ale powiem szczerze – każda przychodnia wie doskonale kto się zaszczepił. Będziemy oczywiście z tego narzędzia korzystać. Ale działajmy wszyscy. Nie tylko lekarz rodzinny ma być odpowiedzialny za promowanie szczepień. To nie jest tylko moja sprawa, ale wszystkich. W mojej ocenie brakuje w tej kampanii takiej edukacji. Powinny znaleźć się w niej trzy elementy: edukacja, emocje i doświadczenie. Dla niektórych wystarczą argumenty naukowe, a dla innych muszą być poparte emocjami. Antyszczepionkowcy działają na emocjach, strasząc ludzi, manewrując nimi, odwracając kota ogonem. A więc działają przeciwko nauce, ale także przeciwko dobrym, zdrowym emocjom. Ludziom starszym powinno się przypomnieć, jak wyglądały lat 50-te, 60-te, 70-te ubiegłego wieku. Wtedy ludzie umierali z powodu banalnych chorób. Dzisiaj tego nie widać. Dlaczego? Ludzie byli szczepieni.
mm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/550531-nasz-wywiad-kiedy-koniec-pandemii-iv-fala-jest-mozliwa