„Szczepienie nie uodparnia w momencie podania zastrzyku, tylko wymaga czasu. Po 2 tygodniach od przyjęcia pierwszej dawki mamy dopiero jakąkolwiek ochronę przed ciężkim zakażeniem” - mówi portalowi wPolityce.pl, wirusolog prof. Włodzimierz Gut.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Narodowy Program Szczepień przyspiesza. Jakie daje nam to nadzieje na przyszłość?
Prof. Włodzimierz Gut: W momencie, kiedy jest pod dostatkiem szczepionki i jest przyspieszenie jeżeli chodzi o organizację punktów, to pozostaje tzw. wola ludzka, czyli ile osób będzie chciało się zaszczepić. I od tego zależy nadzieja. Od razu powiem, żeby były warunki odporności stadnej to muszą się zaszczepić wszyscy dorośli, ponieważ na razie firmy starają się o dopuszczenie ludzi młodszych niż 18 lat, ale to jeszcze potrwa.
Kiedy jesteśmy w stanie osiągnąć pułap odporności społeczeństwa?
W momencie, gdy 32 miliony Polaków się zaszczepi lub przechoruje. Bo to jest ta druga metoda – przez przechorowanie, tylko wtedy koszt będzie znacznie wyższy.
A czy jest szansa na to, żeby taka liczba osób była skłonna do zaszczepienia przeciw COVID-19?
Sadząc po tym jak idą szczepienia, jest oczywiste, że nie wszyscy wyrażają chęci. Ale tak jak mówię – odporność stadna jest składową dwóch elementów. Tych, którzy uodpornią się szczepieniami i tych, którzy uodpornią się poprzez przechorowanie. Wybór należy już do każdej jednostki.
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że zarejestrował się na szczepienie. Zapowiedział, że zaszczepi się preparatem firmy AstraZeneca. Czy jest to pewien symbol i zachęta do szczepienia tym preparatem?
Sam jestem po pierwszej dawce tej szczepionki. Czy ma to być zachęta? Jest to taka sama szczepionka jak wszystkie pozostałe. Wszystkie szczepionki są oparte o jedno białko wirusowe – białko S. Są różnice w formie dostarczenia, czy to jest informacja o tym białku, którą zrealizuje komórka i tu są zarówno mRNA, jak i wektorowe. A pozostałe nie znalazły jeszcze zatwierdzenia, ani zabity wirus, ani podjednostkowe jeszcze nie weszły, więc trudno się o nich wypowiadać bo są w trakcie badań.
Poseł Janusz Korwin-Mikke zasugerował ostatnio, że „trzeba było pozwolić umrzeć rok temu 40 tysiącom ludzi i teraz by umierało dziennie 20 osób, 30 osób”. Jak można skomentować takie słowa?
Bardzo ciekawa forma obliczeń. Do tej pory COVID-19 przechorowało ok. 2,5 mln osób i kosztowało to życie 60 tys. osób. Więc trzeba było pozwolić, żeby przechorowało 32 miliony i wtedy byśmy mieli powiedzmy 800 tys. zgonów. Rachunek jest prosty. Dlaczego mieliby umierać rzadziej niż teraz? Od razu powiem, że umarłoby więcej z bardzo prostego powodu. Nie byłoby służby zdrowia.
Jak przedstawia się obecna sytuacja epidemiologiczna? Czy powoli wychodzimy z tej trzeciej fali?
Tydzień do tygodnia to był spadek mniej więcej o około 20 proc. Bo poszczególne dni z różnych powodów mają duże różnice. Więc jest to jeszcze za dużo, żeby wróżyć co będzie dalej. Jeśli pójdzie dobrze system szczepień, tylko dodam, że szczepienie nie uodparnia w momencie podania zastrzyku, tylko wymaga czasu. Po 2 tygodniach od przyjęcia pierwszej dawki mamy dopiero jakąkolwiek ochronę przed ciężkim zakażeniem. Bo przed zakażeniem ochrony w ogóle nie ma, gdyż jest to wniknięcie wirusa do organizmu. Tylko albo on jest gotowy do walki z nim, albo nie. Dopiero po drugiej dawce mówi się o ochronie przed chorobą, też nie przed zakażeniem. Jak słyszę, że szczepionka chroni przed zakażeniem, to dostaję dreszczy. Przed zakażeniem nic nie chroni. Jedynie bariera fizyczna, brak kontaktu z ludźmi. To oczywiście chroni przed zakażeniem. Ale żadna szczepionka nigdy nie chroniła przed zakażeniem.
mm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/547781-nasz-wywiad-prof-gut-nadzieja-zalezy-od-woli-ludzkiej