Redaktor Bronisław Wildstein na łamach weekendowego wydania dziennika „Rzeczpospolita” opowiedział o swojej nowej książce „Bunt i afirmacja. Esej o naszych czasach”. Jak tłumaczy pisarz, dziennikarz, filozof i publicysta tygodnika „Sieci”, w tej publikacji stara się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego doświadczenie totalitaryzmów XX wieku nie wytworzyło w nas „odporności na totalitarną pokusę”.
Nas mogło zwyczajnie nie być, mogliśmy nie istnieć jako naród. Zachód czegoś podobnego nigdy nie doświadczył
— mówi w rozmowie z „Plus Minus” Bronisław Wildstein.
„Bezkrytyczna krytyka” pożera własny ogon
Publicysta wskazuje, że w książce „Bunt i afirmacja. Esej o naszych czasach” podjął próbę opisania „zjawiska bezkrytycznej krytyki i podejrzliwości, czyli wiary we wszystko”. Jak przypomina Wildstein, już Arystoteles rozszyfrował ten paradoks, wskazując wprost, że „doprowadzenie jakiejś cnoty do skrajności kończy się jej zaprzeczeniem”. To z kolei widzimy doskonale na przykładzie komunizmu, który, choć w praktyce okazał się systemem skrajnego zniewolenia, zrodził się z wolnościowej ideologii.
Takiemu samemu „ekscesowi”, w ocenie Bronisława Wildsteina, podlega dziś krytyka, „która pożera na naszych oczach własny ogon”.
(…) krytycznego myślenia nie da się ufundować w całkowitej próżni, na czymś konkretnym musi się ono oprzeć. A ci wszyscy podejrzliwi krytycy naszej kultury opierają się wyłącznie na własnych ideologicznych założeniach, dlatego są tak prostaccy i ubodzy
— stwierdza pisarz.
Bunt według Wildsteina
W wywiadzie redaktor Wildstein mówi o sobie, że jest „buntownikiem w służbie pewnego głębszego porządku”. W ten sposób buntował się przeciwko komunie (broniąc „tradycyjnego porządku moralnego czy narodowego”), później - przeciwko „oligarchicznemu porządkowi III RP” (broniąc „fundamentów i zasad istnienia naszej wspólnoty”) i w ten sam sposób buntuje się do tej pory.
Wydaje się, że naturalnym obrońcą tego porządku, tych fundamentów i zasad, może być konserwatyzm. Dlaczego w Polsce czy na Węgrzech postawy konserwatywne przetrwały w swoim politycznym wymiarze, ale w krajach zachodnich już niekoniecznie? Na to pytanie również stara się odpowiedzieć autor „Buntu i afirmacji”.
Nie chodzi nawet o doświadczenie komunizmu, ale tego, że byliśmy na skraju ontologicznej zagłady. Że nas mogło zwyczajnie nie być, mogliśmy nie istnieć jako naród. Zachód czegoś podobnego nigdy nie doświadczył. Stąd też wykazujemy się dużo większym niż jego mieszkańcy sceptycyzmem wobec kulturowych eksperymentów
— ocenia dziennikarz.
„Szczepionka” przeciwko nowemu totalitaryzmowi
Czy to wieloletnie doświadczenie życia w systemie totalitarnym może być szczepionką przeciwko grożącemu nam nowemu zniewoleniu?
Nie wiem na jak długo wystarczy tej szczepionki, czy nasza odporność przypadkiem się nie wyczerpuje
— podkreśla autor „Buntu i afirmacji”.
Cywilizacja zachodnia wali się na naszych oczach, taka, jak jest, nie może przetrwać
— wskazuje Wildstein, zwracając uwagę, że przeżył już wielki przełom, którym był upadek komunizmu. Publicysta ma jednak poczucie, że również i teraz dokonuje się pewne „głębokie przesilenie”.
aja/ „Plus Minus Rzeczpospolita”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/547341-wildstein-o-szczepionce-na-totalitarna-pokuse