„Żyjemy w czasach totalitarnych lub prawie totalitarnych. W tym sensie jeśli odpuścimy, to skończy się, jak w wielu krajach na Zachodzie, to znaczy marksista chwalący Lenina jest w rządzie w Hiszpanii i wszyscy mówią, że to jest absolutne zwycięstwo demokracji. W Polsce jest prawica i mówi się, że demokracja jest zagrożona. To jest ta paranoja, w której żyjemy” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, politolog, wykładowca KUL.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Z jednej strony polscy aktywiści LGBT grzmią w zagranicznych mediach, jak to są prześladowani w Polsce przez grupy neonazistów. Z drugiej strony mamy ataki feministek domagających się laicyzacji i ateizacji społeczeństwa razem z ich akcją „Wrzuć na tacę”, gdzie deklarują walkę „przed wszechobecną opresją religijną i przemocą symboliczną”. Z czym mamy tu do czynienia i jak się przed tym bronić?
Prof. Mieczysław Ryba: Mamy do czynienia z rewolucją kulturalną, wielokrotnie zapowiadaną, opisywaną, więc tutaj nie ma płaszczyzny – jeśli to jest rewolucja kulturalna – która byłaby wolna od agresji, od ataku. Cały język, cała przestrzeń religijna w szczególności, również polityka, szkoła, wszystkie dziedziny życia, które znamy, są poddane rewolucyjnej presji i ta batalia rozgrywa się w całej przestrzeni kultury, oczywiście pod płaszczykiem wolności i tolerancji, różnych takich wzniosłych haseł. W istocie nie chodzi o żadną wolność, żadną tolerancję, żadną akceptację, tylko chodzi o wywrócenie całego starego porządku kulturowego, w jakim się wychowaliśmy, o jego najnormalniej w świecie zniszczenie. Wszyscy ci twórcy Szkoły Frankfurckiej do tego zmierzali. Niektórzy współcześni ideolodzy to sobie uświadamiają, niektórzy sobie tego nie uświadamiają, ale tak czy inaczej realizują ten scenariusz.
Jak się bronić? Po prostu trzeba to sobie nade wszystko uświadomić. Jeśli sobie to uświadomimy, to wiemy, że nie ma przestrzeni, która jest wolna od wojny kulturowej. Jeśli to wiemy, to nie ma człowieka, jeśli to rozumie, który byłby wolny od tego, żeby bronić swoich dzieci przed ideologizacją w szkole, w przedszkolu, gdziekolwiek. Bronić trzeba także kościołów. Marksizm w każdej postaci jest niezwykle agresywny. My tego doświadczamy na co dzień.
Atakowane są kościoły, dochodzi do poważnych aktów agresji w stosunku do katolików, są ataki na księży. Sądy uniewinniają sprawców. Za chwilę dojdziemy do etapu, gdzie po prostu jako społeczeństwo zaczniemy na to wszystko obojętnieć, a to już będzie dla nas groźne.
Wtedy będzie za późno. Na szczęście ci przywódcy, ci, którzy reżyserują pewnymi procesami na poziomie światowym w Polsce robią to w przyspieszony sposób, dlatego nas to jeszcze szokuje, bulwersuje. Natomiast w wielu krajach zachodnich – nie. Rzeczywiście jeśli zobojętniejemy na to, stracimy nie tylko Polskę jako pewną przestrzeń kulturową, ale stracimy nasze własne dzieci i to w dosłownym słowa tego znaczeniu – stracimy więź z nimi, więź społeczną, która jest fundamentem relacji międzypokoleniowych, a więc i narodu, państwa, wszystkiego.
Będzie to też oznaczało wielką krzywdę dla tych dzieci, dlatego że ideologia o korzeniach w Szkole Frankfurckiej jest wymierzona stricte w człowieka, w istotę ludzką. Czy tak?
Oczywiście, że tak. Mówimy też z perspektywy wiary – jeśli przez bierność, przez zaniedbanie stracimy nasze dzieci, to są grzechy wołające o pomstę do nieba, tego nam nikt nie wybaczy. Tego te dzieci nam nie wybaczą przede wszystkim. To, co odziedziczyliśmy, jest niewyobrażalnie wspaniałą tradycją, cywilizacją personalistyczną. Jeśli mieli byśmy popaść w nowy totalitaryzm i taką przyszłość zgotować naszym dzieciom, to jest po prostu coś, co jest niegodne dziedzictwa Jana Pawła II, Prymasa Wyszyńskiego, księdza Jerzego Popiełuszki, dziedzictwa Solidarności, Żołnierzy Wyklętych, wszystkiego tego, co Polskę stanowi.
Określił Pan Profesor te zjawiska mianem rewolucji kulturowej. Czy nie najwyższy czas zacząć kontrrewolucję?
Tak. To jest ostatni dzwonek, jeśli nie jest za późno. Absolutnie tak. Są pewne ośrodki, które to czynią. Na przykład, jeśli rozmawiamy sobie w ten sposób na łamach państwa portalu, to świadczy o tym, że są ośrodki oporu i są miejsca mobilizacji. Naprawdę mało jest opiniotwórczych w świecie środowisk, gdzie w ogóle wolno takie rzeczy mówić, bo to od razu by określono mianem „mowy nienawiści”. Wszelki sprzeciw wobec ideologii jest „mową nienawiści”.
Przekonali się o tym chociażby niektórzy autorzy próbujący publikować w Wielkiej Brytanii…
Oczywiście. Jeden z najbardziej popularnych polskich dziennikarzy nie został tam wpuszczony – oskarżony o antysemityzm i różne inne wydumane rzeczy. Żyjemy w czasach totalitarnych lub prawie totalitarnych. W tym sensie jeśli odpuścimy, to skończy się, jak w wielu krajach na Zachodzie, to znaczy marksista chwalący Lenina jest w rządzie w Hiszpanii i wszyscy mówią, że to jest absolutne zwycięstwo demokracji. W Polsce jest prawica i mówi się, że demokracja jest zagrożona. To jest ta paranoja, w której żyjemy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/546303-wywiadprof-ryba-to-jest-ostatni-dzwonek-na-kontrrewolucje