”Wydaje się jednak bardzo wątpliwe, że w wieku dziesięciu lat to dziecko już jest zdecydowanie pewne, że chce być innej płci. Trzeba zdawać sobie sprawę z takiego zdroworozsądkowego podejścia do tego, że dziecko nie ma pojęcia, jak czuje osoba innej płci niż ta, w której się normalnie urodziło. Mówienie zatem, że chce być kimś innym, myślę, że jest w dużej mierze na wyrost i uważam, że ta ocena prof. Pawłowicz jest absolutnie trafna” - mówi portalowi wPolityce.pl Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty, poproszona o komentarz w sprawie szkoły w Podkowie Leśnej i wpisu na Twitterze prof. Krystyny Pawłowicz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Prof. Krystyna Pawłowicz poinformowała na Twitterze, że dyrektor jednej ze szkół w Podkowie Leśnej doprowadziła do podjęcia przez Radę Pedagogiczną uchwały zobowiązującej nauczycieli, by zwracali się do 10-letniego ucznia, chłopca per Agnieszka, jak chcieli rodzice. Dodała, że zlekceważono płeć dziecka wpisaną w akta cywilne. Spotkał ją za to w sieci niesamowity hejt. Jak Pani ocenia całą sytuację? Jak ocenia Pani stanowisko szkoły?
Barbara Nowak: Przede wszystkim pani profesor Pawłowicz miała rację, bo nikt z nauczycieli nie ma prawa zmieniać tego, co jest w aktach wydanych zgodnie z prawem. Jeżeli jest wpisana płeć dziecka: dziewczynka, to znaczy, że należy zwracać się do niej jak do dziewczynki. Wiemy, że w tej chwili są różne sytuacje i wynikają one z bardzo różnych względów. Czasem jest to kwestia tego, że rodzice być może postępują niewłaściwie i ukierunkowują dziecko do takich zachowań, ewentualnie jest to faktycznie sytuacja wyjątkowa, związana z jednostką dysforii płciowej i faktycznie dziecko może się inaczej czuć. Wydaje się jednak bardzo wątpliwe, że w wieku dziesięciu lat to dziecko już jest zdecydowanie pewne, że chce być innej płci. Trzeba zdawać sobie sprawę z takiego zdroworozsądkowego podejścia do tego, że dziecko nie ma pojęcia, jak czuje osoba innej płci niż ta, w której się normalnie urodziło. Mówienie zatem, że chce być kimś innym, myślę, że jest w dużej mierze na wyrost i uważam, że ta ocena prof. Pawłowicz jest absolutnie trafna.
W szkole nie powinno dochodzić do takich sytuacji, a każdy przypadek trzeba bardzo indywidualnie rozstrzygać. Z całą pewnością jednak nie można decyzją Rady Pedagogicznej czy dyrektora zmieniać zapisów prawa. To są rzeczy, które są bardzo delikatne, ale też takie, które powinny nas jednak warunkować zapisami prawa. Nie może być tutaj dowolności. Mogę powiedzieć, że w Krakowie mam co najmniej kilka takich sytuacji i to takich, które powodują – na to trzeba zwrócić uwagę – ogromne zamieszanie, ogromny dyskomfort dla całej klasy, w której jest takie dziecko. Nie można tutaj patrzeć tylko i wyłącznie na tą jedną osobę, nie biorąc pod uwagę samopoczucia całej pozostałej części klasy. Oni są w tym momencie zdezorientowani, nie mają pojęcia, o co chodzi, zaczynają się czuć mało bezpiecznie. To wszystko powoduje, że należałoby tu naprawdę przede wszystkim podjąć jakieś kroki związane z jakąś diagnozą psychologiczną czy nawet psychiatryczną, a nie wprowadzać zamieszanie, bo tak to w tej chwili odbieram, że jest to niepotrzebne zamieszanie. Zrobienie z tego wielkiej afery, wielkiej sprawy służy po prostu jako przystawka do rozprawy z normalnością prowadzonej przez lewicę.
Zdarza się, że dzieci mają zaburzenia tożsamości płciowej w związku z dorastaniem, ale czy pomoc takiemu dziecku nie powinna polegać na tym, żeby poddać je terapii zamiast utwierdzać w fikcyjnej tożsamości? Jak Pani to ocenia jako pedagog?
Dokładnie tak, jak pani mówię. Dzieciom trzeba po prostu pomagać. Dzisiaj mamy takie a nie inne sytuacje. Mamy bardzo agresywne działanie lewicy, która dąży do tego, żeby dzieci praktycznie poczuły dyskomfort, żeby nie miały pewności, jakiej są płci. Opowiada się bardzo często o płciach kulturowych. Chaos, zamieszanie, którego dzieci są świadkami niestety powoduje tego typu zaburzenia. Tą sytuację trzeba było po prostu porządnie zdiagnozować i sprawdzić też, kto temu dziecku wyrządza krzywdę.
Czy istnieją jakieś odgórne wytyczne kuratoriów co do postępowania w takich sytuacjach
Nie. Absolutnie nie. Wierzymy – mówię tu jako kurator – w mądrość pedagogów, nauczycieli. Razem przecież współpracujemy z psychologami, z poradniami pedagogiczno-psychologicznymi i naprawdę to jest kwestia podstawowej wiedzy pedagogicznej, że dziecku trzeba pomagać, a nie wolno szkodzić. To jest podstawowa sprawa. Wydaje mi się, że nie ma potrzeby stosować wytycznych.
Powiedziała Pani o tej agresywnej lewicy. Mamy Strajk Kobiet, który promuje i forsuje ateizację Polski. Jakie to ma przełożenie na młodzież?
Bardzo poważne, ale tu jest wiele różnych obszarów. Trudno to powiedzieć w skrócie. Dzieci są w tej chwili w dużej mierze pozostawione same sobie, ich głównym partnerem dzisiaj jest wirtualna rzeczywistość, a są grupy, które są mocno zdeterminowane, żeby mieć dostęp do tych młodych ludzi i wykorzystują tę trudną sytuację tego wirtualnego świata, żeby do tych młodych ludzi docierać. To jest nie tylko kwestia tych treści, ale również patostreamu czy innych szkodliwych treści, łącznie z instrukcjami, jak popełnić samobójstwo. Dzieci dzisiaj są ogromnie narażone na tego typu sytuacje i naprawdę są mocno krzywdzone, z determinacją, przez ludzi, którzy chcą zorganizować swoją własną politykę. To hasło „Idziemy po wasze dzieci” najwyraźniej jest tu widoczne i realizowane, jeszcze raz mówię, że z całą premedytacją.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/546254-wywiad-kurator-podziela-poglad-prof-pawlowicz-ws-szkoly