„Trudno nam będzie cokolwiek zrobić, jeśli unikać będziemy chwil rozmowy z tymi, którzy cierpią, a niestety ostatnie lata pokazują, że podobne zaniedbanie nie należy do rzadkości, wśród np. hierarchów” – pisze w „Rz” Błażej Kmieciak, przewodniczący państwowej komisji ds. pedofilii.
CZYTAJ TAKŻE:
Osoby wykorzystane seksualnie w dzieciństwie trafią kiedyś wprost do nieba. Skąd to wiem? Bo w piekle już były
— stwierdził Kmieciak.
„Wie Pan, dla nas bardzo ważnym jest to, że ktoś nas słucha”. To krótkie zdanie towarzyszy mi nieustannie w próbie wyobrażenia sobie, czym jest i jaki jest ból doświadczany przez osoby, które w dzieciństwie były krzywdzone złym dotykiem, które molestowano, bądź gwałcono w pomieszczeniach, w których z założenia mgiały czuć się bezpiecznie
— pisze przewodniczący.
Jak podkreśla autor, kościelni hierarchowie unikali rozmów z cierpiącymi.
Trudno nam jednak będzie cokolwiek zrobić, jeśli unikać będziemy chwil rozmowy z tymi, którzy cierpią, a niestety ostatnie lata pokazują, że podobne zaniedbanie nie należy do rzadkości, wśród np. hierarchów
— zaznacza Kmieciak.
Przewodniczący komisji ds. pedofilii napisał, że konieczne jest najpierw doświadczenie „wyobraźni cierpienia”.
Wykorzystanie seksualne, gwałt i molestowanie, to bowiem tematy w jakiejś mierze paradoksalne. Z jednej strony wszyscy o nich mówią i je słusznie piętnują, żądając wyciągnięcia konsekwencji wobec sprawców i tych, którzy ich kryli. Z drugiej jednak strony jest tak, że zagadnienia te oddalamy od siebie. One bolą, nie tylko w chwili czytania sądowych akt, ale również w momencie, gdy widzimy, jak młoda kobieta opowiada o okaleczeniach z dzieciństwa, o ranach na duszy i ciele
— czytamy w „Rzeczpospolitej”.
„Głos tych, którzy przez lata cierpieli w milczeniu stał się istotny”
Błażej Kmieciak stwierdził, że czyn pedofilski „odnosi się do obszarów najbardziej delikatnych”.
Nie chodzi tutaj o spieranie się, który czyn jest gorszy: morderstwo, czy gwałt, pobicie, czy też wykorzystanie seksualne. Skala zła jakie niesie w sobie czyn pedofilski zawsze jednak odnosi się do obszarów najbardziej delikatnych, do tych miejsc, które zranione bolą najbardziej i najdłużej
— podkreśla autor.
Z rozważań przewodniczącego możemy także dowiedzieć się, że głos cierpiących przez lata w milczeniu „stał się istotny” i „został im w końcu oddany”.
Dożyliśmy okresu, w którym nazwanie seksualnego przestępstwa zaledwie „uleganiem pokusie”, jest natychmiast głośno i słusznie piętnowane. Choć błędy możemy zlokalizować nadal bez trudu, to jednak głos tych, którzy przez lata cierpieli w milczeniu stał się istotny, więcej – głos ten został im w końcu oddany
— pisze Kmieciak.
Na zakończenie autor podkreślił, że „czasem i terapia nie wyprostuje dróg – dosłownie krzyżowych” jakie pokonują ofiary pedofilii.
Nasze wyobrażenie tego rodzaju cierpienia zawsze będzie ułomne. Środki przeciwbólowe dla doświadczonych nim osób nie zadziałają. Czasem i terapia nie wyprostuje dróg - dosłownie krzyżowych - przemierzanych przez ofiary przestępstwa pedofilii. Ale w tym wszystkim nie są najważniejsi komentatorzy i eksperci, tylko Ci, którzy mają pełne prawo głośno krzyknąć DOŚĆ, a obowiązkiem tych, którzy słyszą, jest natychmiast działać
— kończy przewodniczący państwowej komisji ds. pedofilii.
mm/rp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/545635-mocne-slowa-przewodniczacego-komisji-ds-pedofilii