„To, co podczas pierwszego roku pandemii było niespotykane, dziś staje się normą. Nie ma już żadnej grupy wiekowej, która nie choruje na COVID-19. Zgadzam się więc z kanclerz Merkel, gdy mówi, że najgorsze wcale nie jest za nami” — powiedziała w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Agnieszka Szarowska, lekarz chorób zakaźnych, hepatolog, internista oraz pełnomocnik dyrekcji Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA ds. COVID-19.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Jest Pani pełnomocnikiem dyrekcji CSK MSWiA ds. COVID-19. Czyli jest Pani nieustannie na „froncie” pandemii koronawirusa. Czy spodziewała się Pani, że tak długo to będzie trwało i że będzie tak ciężko?
Dr Agnieszka Szarowska: W pierwszej kolejności jestem lekarzem, funkcja pełnomocnika ds. COVID-19 została mi powierzona z uwagi na moje doświadczenie w zakresie chorób zakaźnych. Rozpoczynając pracę z pacjentami chorymi na COVID-19 nie prognozowałam jak długo potrwa pandemia, nie było ku temu ani merytorycznych przesłanek, ani też szczerze powiedziawszy czasu na takie dywagacje. Obecnie też nikt odpowiedzialny nie jest w stanie wskazać końca pandemii. Odwołując się do historii, pamiętamy że ani epidemia grypy „hiszpanki” czy też dżumy nie ustały po kilku miesiącach. Biorąc jednak pod uwagę poziom współczesnej medycyny miejmy nadzieję, że w przypadku COVID-19 okres ten będzie zdecydowanie krótszy. Bardzo wiele jednak zależy od nas samych, na ile poważnie potraktujemy przestrzeganie obostrzeń, bo nie trzeba nikogo uświadamiać po ponad roku trwania tej epidemii, jaką droga wirus się roznosi. Żeby nie było tak optymistycznie, nie zapominajmy o nowym tzw. szczepie brazylijskim, czy innych opornych postaciach wirusa.
Walczymy obecnie z III falą. Wygląda na to, że najtrudniejszą do tej pory. Zlekceważyliśmy koronawirusa? Spowszedniał społeczeństwu?
Jak już wcześniej powiedziałam, ogromne znaczenie ma przestrzeganie wpajanych od miesięcy zaleceń: dystans, maseczki, dezynfekcja. Szokuje mnie, jak widzę niektóre restauracje wypełnione siedzącymi przy stolikach klientami. Raz nawet weszłam do takiej restauracji i zapytałam jak to możliwe, że pomimo obostrzeń restauracja funkcjonuje. Odpowiedziano mi, że odbywa się kurs barmański. Takie właśnie obchodzenie prawa, nonszalancja, stanowi pożywkę do rozprzestrzeniania się COVID-19. Moim zdaniem stosowane obostrzenia są zbyt liberalne, skala rozwoju epidemii pokazuje, by rządzący bardziej uważnie zaczęli słuchać lekarzy, a nie oglądali się na to, co wyborcy się spodoba. Powinniśmy wzorem innych państw nawet nie tyle zaostrzyć obostrzenia, co zacząć poważnie egzekwować niestosowanie się do już obowiązujących.
To nie są początki pandemii, gdzie do większości z nas informacje o chorych i zgonach na skutek COVID-19 docierały jedynie za pośrednictwem mediów. Teraz każdy z nas ma bliskich i znajomych, którzy przeszli przez tę chorobę i pewnie zna tragiczne działanie tego wirusa. Dlaczego więc nadal mnożą się teorie spiskowe o „plandemii”?
Z każdą generacją poziom wykształcenia się obniża, nie chcę powiedzieć wprost, że ludzie są coraz głupsi, ale kreowanie teorii spiskowych na temat COVID-19 jednak w jakiś sposób to potwierdza. Przeraża niestety to, że te teorie są rozpowszechniane nie tylko wśród osób z wykształceniem podstawowym, ale również wśród tzw. ”elit”. Nie mogę podać nazwiska, ale proszę mi wierzyć, nie jest to przykład wymyślony, niedawno trafił do szpitala mąż znajomej, który jeszcze do marca tego roku nie przebierając w słowach twierdził, że COVID-19 został wymyślony i ludzie ulegli psychozie.
Wielu z nas zastanawia się, czy maseczki i szczepionki zostaną z nami jeszcze przez długi czas. Czy tak będzie?
Od początku epidemii zmniejszyła się ilość przypadków grypy i innych sezonowych chorób infekcyjnych. Brak oczywiście jednoznacznych badań naukowych, ale nie może ulegać wątpliwości, że stosowanie maseczek ma na to wpływ. Co do szczepionek, to towarzyszą one ludzkości od prawie 200 lat. Jako lekarz zawsze zalecałam szczepienia, uważam bowiem, że zabezpieczają one przed poważnym przebiegiem chorób zakaźnych. Bilans zalet i wad szczepionek wskazuje, że tych pierwszych jest o wiele więcej. Społeczeństwa o wysokiej świadomości zdrowotnej charakteryzuje wysoki poziom wyszczepialności, w tym corocznych szczepień przeciwko grypie. Reasumując, życzę wszystkim, żeby szczepionki zostały z nami jak najdłużej, a nawet by powstawały szczepionki na choroby do tej pory nimi nie objęte. Stosowanie maseczek po pandemii COVID-19 w środkach komunikacji publicznej w okresach zwiększonej zachorowalności na infekcje powinno być co najmniej zalecane.
Ostatnio głośno było o słowach kanclerz Niemiec Angeli Merkel. To ciekawe i chyba zasadne pytanie – czy mamy do czynienia w zasadzie z „nową pandemią”?
Biorąc pod uwagę, że prawie 90 proc. zachorowań w Niemczech w ostatnim czasie jest wywołanych brytyjskim szczepem koronawirusa, słowa kanclerz Angeli Merkel oddają powagę sytuacji. Zmieniony przebieg kliniczny choroby, zwiększona zakaźność i zjadliwość wirusa powoduje takie tempo rozwoju pandemii jakie właśnie obserwujemy.
Nowa pandemia to nie tylko szczep brytyjski, ale wszelkie nowe odmiany wirusa, które zwiastują gigantyczne wzrosty zakażeń. Ze wstępnych informacji wynika, że część tych szczepów może być oporna na dostępne szczepionki. Od wielu tygodni obniża się też wiek osób chorujących, teraz do mojego szpitala trafiają w stanie ciężkim 30-40-latkowie. To, co podczas pierwszego roku pandemii było niespotykane, dziś staje się normą. Nie ma już żadnej grupy wiekowej, która nie choruje na COVID-19.
Zgadzam się więc z kanclerz Merkel, gdy mówi, że najgorsze wcale nie jest za nami.
Rozmawiał Adam Kacprzak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/545535-wywiad-dr-szarowska-najgorsze-wcale-nie-jest-za-nami