Dziś lewacy atakują kościoły zapalonymi racami, jutro, jeśli państwo będzie to bagatelizowało, ci sami sprawcy i ich naśladowcy będą rzucali w kościoły koktajlami Mołotowa. Taka jest zwykła kolej rzeczy w eskalacji przemocy.
A to, co się stało w przedostatni dzień marca na Placu Zbawiciela w Warszawie jest aktem gwałtu na instytucję Kościoła katolickiego, duchownych konkretnej świątyni Najświętszego Zbawiciela w Warszawie oraz jego wiernych, a w istocie wszystkich katolików w Polsce. Jest zarazem klasycznym aktem terrorystycznym, który poprzez bezprawie i stworzenie zagrożenia dla życia i zdrowia oraz inne formy nacisku, wywołujące duży rezonans medialny, jego planiści i wykonawcy chcą strachem wymusić ustępstwa zgodne z ich interesem.
To słuszne, miłe i pożądane, kiedy wiceminister spraw zagranicznych szef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk mówi: - „Na to nie może być zgody”. Ale tu słowa nie wystarczają. To państwo swoją reakcją winno powiedzieć i tym, którzy to przestępstwo popełnili, a także ich potencjalnym kontynuatorom, że na takie bezprawie nie ma zgody. A nie są to szczeniackie ekscesy, kwitowane w mediach społecznościowych przez Warszawską Federację Anarchistyczną – „Piękna akcja”.
Jedyną reakcją winno być ukaranie bez wyjątku wszystkich, którzy prawo pięści traktują jako najwłaściwsze narzędzie uzyskiwania pożądanych dla siebie celów, a którzy w tej „akcji” maczali palce. Bez względu na to jakiej ideologii są zwolennikami, jaką wyznają wiarę, jakiej są orientacji seksualnej.
Mija drugi dzień od skandalicznej napaści na kościół i nic nie wskazuje na to, by państwo, by obecna władza, były w jakikolwiek sposób zainteresowane tym, co się wydarzyło przy Placu Zbawiciela.
Tak wiem, jest pandemia. Rozumiem priorytety. Ale nikt z ważnych przedstawicieli państwa nie dał sygnału organom ścigania, że ich obowiązkiem jest szybkie ustalenia sprawców i uruchomienie procedury, która zakończy się dla nich karą, nie przesądzając jaka ona będzie, bo to jest w rękach sądu.
Muszę też przyznać się, że nie pojmuję, co robi policja, gdzie jest miejski policyjny monitoring, że nie zarejestrowano „wspinaczy”, którzy na rusztowaniach kościoła z widokiem na Plac Zbawiciela, zawiesili ogromny baner z wulgarnym napisem, ulubionym słowem Strajku Kobiet, przez te miłośniczki języka polskiego upowszechnionym.
Może warszawska policja kieruje się wytycznymi stacji TVN, która dzień wcześniej przekonywała, że nie ma żadnych ataków na kościoły.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/545506-bagatelizowanie-ktore-staje-sie-za-zacheta-i-przyzwoleniem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.