Bezpieczeństwo na polskich drogach nie poprawi się dopóty, dopóki tacy sędziowie jak Małgorzata Krupska-Świstak z Piotrkowa Trybunalskiego będą sądzić w sprawach pijanych kierowców. Ten wyrok jest po prostu skandaliczny.
Prywatnie Durczokowi życzę jak najlepiej – aby mu się w życiu osobistym wszystko poukładało, a ew. paskudny nałóg przerodził się w trzeźwy alkoholizm. Choć mam pewne wątpliwości, czy tak będzie. Każdy, kto choć trochę zna tę chorobę, wie, że zbyt pobłażliwe traktowanie osób z problemem alkoholowym niekoniecznie pomaga. Bywa wręcz przeciwnie. Jeżeli nie pozwala się takiemu człowiekowi „zejść na dno”, by „się odbić”, ale się go głaszcze i za uszy wyciąga z kłopotów, podejmuje się ryzyko, że problem nie zniknie, lecz wróci, niekiedy z opłakanymi skutkami. Przekonałem się o tym pracując przy audycji radiowej z Krzysztofem Dowgirdem (dziś w Antyradiu), z którym dzieli nas mnóstwo jeśli chodzi o poglądy, ale w tej sprawie wiele mnie nauczył.
Proces Durczoka nie był tylko jego prywatną sprawą. Dotyczył rzeczy szerszej – bezpieczeństwa na polskich drogach i traktowania przez państwo osób stwarzających śmiertelne zagrożenie dla innych. Na ławie oskarżonych postać z pierwszych stron gazet, złapana na gorącym uczynku w haniebnym stanie na fotelu kierowcy. To mógł być przykład dla innych, obrazowa lekcja, która może nawet uratuje czyjeś życie. Jednak pierwsza instancja zakończyła pracę fatalnie.
2,6 promila oznacza stan nieprzytomności. Jakimś cudem Durczokowi udało się przejechać pół Polski i nikomu nie zrobić krzywdy. Ale jeśli ktoś w ogóle decyduje się siadać za kierownicą tak „napromieniowany”, nigdy więcej nie powinien mieć takiej okazji. A zatem - dożywotnio stracić prawo jazdy. Trudno, w życiu trzeba ponosić konsekwencje swoich głupich zachowań, od egzekwowania tego są też sądy. Również od ochrony innych przed tak niebezpiecznymi jednostkami. Doprawdy nie rozumiem, co powodowało panią sędzią, że pozwoliła Durczokowi za pięć lat znów prowadzić samochód.
Grzywna? 3 tys. zł. Plus nakaz wpłaty 30 tys. na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym. Wyjmie to z tylnej kieszeni i nawet nie poczuje uszczuplenia budżetu. Większe pieniądze zarabiał w miesiąc. Trudno uwierzyć, by wszystko przepił.
Tak niska kara wynika też z tego, że pani sędzia uniewinniła go od zarzutu sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Ciężko pojąć, jak zdaniem sędzi człowiek kompletnie pijany (2,6 promila!) nie stwarza niebezpieczeństwa wypadku?! Ile zatem – jej zdaniem – trzeba wypić, by takie zagrożenie stwarzać? Przecież o tym, że bezpośrednie niebezpieczeństwo „katastrofy w ruchu lądowym” miało miejsce, świadczy fakt, że Durczok nie panował nad pojazdem i wjechał na pachołki oddzielające pasy ruchu. Właśnie dlatego został zatrzymany.
Liberalni mądrale, którzy od dekad przekonują, że zaostrzanie kodeksu karnego wcale nie pomaga walczyć z przestępczością, zawsze podnoszą argument, że odstraszające, profilaktyczne działanie ma nie wysokość kary, lecz jej nieuchronność. Jak pod tym kątem traktować wyrok na Durczoka? Groziło mu 12 lat, dostał rok w „zawiasach” na dwa lata.
Zatem gdy następnym razem nawalony jak stodoła kierowca będzie miał mniej szczęścia i zza kółka kogoś zabije, proponuję od razu pytać o spokój ducha panią sędzię Małgorzatę Krupską-Świstak. 30 marca 2021 r. pośrednio przyczyniła się do przyszłych tragedii.
Trudno wyobrazić sobie zaakceptowanie tego skandalicznie niskiego wyroku, de facto uniewinniającego (od cięższego zarzutu sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy). Możemy więc tylko czekać na apelację prokuratury.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/545173-skandaliczny-wyrok-zamiast-lekcji-dla-innych-pijanych