Minister kultury Wielkiej Brytanii poinformował, że wprowadza ważną zmianę: począwszy od lata na rządowych budynkach flaga państwowa będzie powiewała non-stop. Do tej pory flagi są wywieszane tylko w określone dni.

Nowe regulacje wejdą w życie latem. Tam, gdzie jest tylko jeden maszt, dopuszczalne będzie okazjonalne wywieszenie innej flagi, np. któregoś z narodów wchodzących w skład Wielkiej Brytanii (Anglia, Szkocja, Walia, Irlandia Północna).

Oliver Dowden, minister Cyfryzacji, Kultury i Mediów, przekonuje, że zmiana ma służyć „pełnemu dumy przywołaniu naszej historii i więzi, które nas łączą”.

Minister podkreślił, że flaga Union Jack, która powstała w  1606 roku, „jednoczy naród, i dlatego ludzie mają prawo oczekiwać, że flaga państwowa będzie powiewała na rządowych budynkach.”

Choć ministerialne zalecenia dotyczą wyłącznie budynków rządowych, również samorządy lokalne oraz niezależne organizacje będą zachęcane, by również szły w tym kierunku.

W Polsce flagi narodowe są wywieszane w dni świąt państwowych. W 2018 roku wisiały cały rok, z okazji 100. rocznicy niepodległości. Rząd planował też program budowy masztów na flagi narodowe, z zachętami finansowymi dla samorządów, ale pandemia pokrzyżowała te plany.

Oczywiście, plany zwiększenia obecności symboli narodowych w przestrzeni publicznej wywołują silny opór lewicy. Tak w Polsce, jak i w Wielkiej Brytanii, gdzie szydzono z decyzji rządu m. in. w BBC. Ale ten opór warto przełamywać. W świecie rozbicia naszego świata na małe kanały komunikacji, w świecie baniek internetowych i telewizji na żądanie, rola przestrzeni publicznej rośnie. I rośnie także wartość symboli, które są w niej obecne - wychowując, jednocząc, budząc dumę.

W jeszcze jedno: za biało-czerwoną zbyt wielu naszych rodaków oddało życie, by teraz te święte barwy były tak mało obecne w naszych miastach i także wsiach. A w wielu miejscach są one realnie po prostu nieobecne, wyjąwszy okazje od święta. Koniecznie trzeba to zmienić.

CZYTAJ: Nie możemy wykluczyć, że cudowny stary świat umarł na zawsze, że nie będzie powrotu do tego, co uważamy na normalne