Co musi się stać z ludzkim umysłem, jakiemu naciskowi musi ulec, jak bardzo mózg musi zmienić kształt fałd i pod jakim wpływem, aby wykształceni gruntownie ludzie kultury, sztuki, mediów, nauki mówili i czynili tak, że nie można tego nawet nazwać?
Z coraz większym trudem, już w zasadzie graniczącym z niemożnością, przychodzi mi pisać o rzeczywistości, którą obserwuję i której doświadczam. Czuję się jak emigrant, chociaż nigdzie stąd nie wyjeżdżałem. Jak Grek, który na początku ubiegłego wieku przybył do Ameryki, w której wszystko było inne – domy, ludzie, głosy, język, prawa, obyczaje i zasady, a nawet kolory. Mam wrażenie, że wańkowiczowski Gąsior z „Tworzywa” czuł się po przybyciu z galicyjskiego Husiatyna do Kanady znacznie pewniej niż ja teraz we własnej ojczyźnie. Dostrzegam bezmiar…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/543974-deficyt-jezyka-jalowosc-prob-nazwania-czego-doswiadczam