Dzisiejsze wyniki nie pozostawiają złudzeń co do rozwoju epidemii w Polsce. Niestety w kolejnych województwach materializują się czarne scenariusze - powiedział PAP rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Jak dodał, w środę zaplanowano konferencję szefa MZ na temat sytuacji epidemicznej.
CZYTAJ TAKŻE:
Czarne scenariusze
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w środę o kolejnych 25 052 zakażeniach koronawirusem i 453 zgonach. Najwięcej przypadków odnotowano na Mazowszu (4142) i na Śląsku (4030).
Dzisiejsze wyniki nie pozostawiają złudzeń, co do rozwoju epidemii w Polsce. Idziemy dość szybką ścieżką wrostków. Niestety w kolejnych województwach materializują się czarne scenariusze
— podkreślił Andrusiewicz.
Wskazał, że za rosnącą skalą zakażeń podążają w tej chwili wzrosty w zakresie zgonów.
W tej chwili trwają ustalenia ministra zdrowia Adama Niedzielskiego z premierem Mateuszem Morawieckim oraz z rządowym zespołem zarzadzania kryzysowego w zakresie kolejnych pilnych działań
— przekazał rzecznik MZ.
Niepokojący wzrost liczby zachorowań
W środę badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u 25 052 osób. Z powodu COVID-19 zmarły 103 osoby, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 350 osób. Tydzień temu badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u 17 260 osób. Zmarło 398 osób, z kolei dwa tygodnie temu resort zdrowia informował o potwierdzeniu zakażeń koronawirusem u 15 698 osób, wówczas zmarło 309 osób.
Jest to wzrost niebudzący wątpliwości. Trudno jednak powiedzieć, czy jest to już szczyt, jeżeli ciągle rośnie liczba zachorowań. Do tej pory (w czasie tzw. III fali - PAP) nie obserwowaliśmy spadków. Ten wzrost jest niepokojący
— powiedział PAP prof. Ernest Kuchar.
Ekspert zwraca uwagę na liczbę zgonów i zajętych łóżek przez pacjentów z COVID-19. Ze środowych danych MZ wynika, że z blisko 30 tys. dostępnych łóżek „covidowych” zajętych jest ponad 21,5 tys., a z prawie 3 tys. respiratorów korzysta obecnie blisko 2,2 tys. osób. Tydzień temu w środę baza dostępnych łózek wynosiła ok. 27,3 tys., a zajętych było ok. 18,3 tys. z nich. Z kolei na ponad 2,7 tys. respiratorów zajętych było ponad 1,9 tys.
Liczba 25 tys. potwierdzonych przypadków zachorowań obejmuje wszystkich chorych, również tych, którzy są w domu i przechodzą COVID-19 w miarę łagodnie
— zauważył prof. Kuchar. Dodał, że jeśli ktoś trafi do szpitala z COVID-19, to nie będzie w nim przebywał jeden dzień, ale przeciętnie 7-10 dni, a na oddziale intensywnej terapii nawet dłużej.
Nawet, gdy liczba zakażeń zacznie już spadać, to przez pewien czas liczba osób hospitalizowanych może zwiększać się, bo trafia się tam kilka dni po zakażeniu
— powiedział.
„Jesteśmy w środku peletonu”
Według prof. Kuchara problem będzie, gdy wszystkie łóżka „covidowe” będą zajęte.
Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie
— powiedział.
W ocenie prof. Kuchara czeka nas podobna sytuacja, jak w przypadku innych europejskich krajów - przed nami duży skok zachorowań był m.in. w Wielkiej Brytanii, Czechach i na Słowacji.
Jednak pozycja Polski w rankingu światowym utrzymuje się. My od wielu miesięcy jesteśmy czternastym krajem, jeśli chodzi o bezwzględną liczbę zakażeń; zatem sytuacja u nas odzwierciedla sytuację na całym świecie
— podkreślił. Z kolei, jeśli chodzi o liczbę zgonów na milion mieszkańców w Polsce jesteśmy na 27 pozycji. Przed nami jest, Słowacja, Meksyk, Hiszpania, USA czy Portugalia - poinformował ekspert.
Generalnie jesteśmy w środku peletonu
— ocenił.
Ekspert pytany o to, czy jest sens wprowadzać ogólnokrajowy lockdown powiedział, że są regiony, zwłaszcza na terenach wiejskich, gdzie liczba zachorowań jest niewielka.
Wydaje się, że najczęściej chorują ludzie w dużych miastach, więc nie ma raczej sensu wprowadzać go w całym kraju. Warto też pamiętać, że nawet gdybyśmy wprowadzili lockdown w całym kraju, to nie da on natychmiastowego efektu. Epidemia to rozpędzony pociąg - nie da się go nagle zatrzymać. To proces a nie jednorazowe wydarzenie. My go możemy tylko spowolnić
— dodał.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/543430-lockdown-w-kolejnych-wojewodztwach-sytuacja-jest-powazna