To była tylko kwestia czasu. Gdy kilka miesięcy temu pisałem o pracach nad projektem „CommonPass”, który pomóc miał liniom lotniczym wrócić do latania, można było się spodziewać, że podobne rozwiązania zostaną przyjęte na poziomie państw. Wszystko wskazuje na to, że tak rzeczywiście będzie. W środę Komisja Europejska ma przedstawić propozycję cyfrowych zaświadczeń szczepień, które mają ułatwić swobodne przemieszczanie się obywateli Unii Europejskiej.
Pod koniec stycznia pisałem na łamach tego portalu o debacie na temat „certyfikatu szczepień”, która ma miejsce w Brukseli. Na Komisję Europejską w tej sprawie szczególnie naciskały państwa Południa, które chciały w ten sposób ożywić branże turystyczną, z której czerpią ogromne zyski. Cyfrowe zaświadczenia szczepień miałyby ułatwić podróżowanie. Niechętne takim rozwiązaniom, tak wtedy jak i dzisiaj, są Niemcy i Francja. Co dzisiaj wiemy na temat szykowanego przez KE projektu?
CZYTAJ WIĘCEJ:
Dyskusja w Brukseli
Podczas czwartkowej konferencji prasowej w Brukseli komisarz UE ds. sprawiedliwości Didier Reynders poinformował, że tzw. paszporty szczepień mają umożliwiać zawarcie w nich informacji nie tylko o samym szczepieniu, ale także o przebytym zakażeniu lub wyniku testu. Takie rozwiązanie ma na celu wyeliminowanie możliwości dyskryminacji kogokolwiek.
Szczepienia nie są obowiązkowe. Jest możliwość odmowy szczepienia. (…) Ani nie mamy też możliwości zaszczepienia wszystkich osób, które chcą być zaszczepione. Jasne jest zatem, że nie chcemy żadnej dyskryminacji
—zaznaczył Reynders.
Pracujemy nad tym certyfikatem. Chcemy stworzyć możliwość zawarcia w nim informacji nie tylko o szczepieniu, ale też o przebyciu zakażenia, czy o wykonanym teście. Tak, żeby można było ująć te informacje w jednym zaświadczeniu w formie elektronicznej lub papierowej. Te trzy elementy, żeby zapobiec jakiejkolwiek dyskryminacji obywateli
—dodał.
Możliwość dyskryminacji obywateli była jednym z głównym argumentów podnoszonym przez przeciwników wprowadzenia tzw. paszportów szczepień. Niektóre grupy społeczne jeszcze przez dłuższy czas nie będą miały dostępu do szczepionki. Tak samo jak osoby poniżej 18 roku życia, których szczepienia się nie zaleca. Mówiło się zatem, że swobodne przemieszczanie się pomiędzy państwami będzie dotyczyć tylko osób zaszczepionych, a dla pozostałych osób pozostaną testy i kwarantanna po przybyciu do danego kraju, o ile będzie ona tam wymagana. Jak widać z zapowiedzi unijnego komisarza, również ozdrowieńcy będą podłączeni pod certyfikat.
Kolejnym argumentem przeciwko tzw. paszportom szczepień była kwestia prywatności i ochrony danych osobowych. I również do tego odniósł się Didier Reynders.
Zależy nam na tym, żeby uniknąć transferu danych osobowych między państwami członkowskimi. Pracujemy nad rozwiązaniem technicznym, które pozwoli weryfikować autentyczność takiego zaświadczenia, ale nic ponadto. Chcemy uniknąć jakichkolwiek problemów z ochroną danych osobowych
—powiedział komisarz.
Być może właśnie dlatego, rozważana jest również papierowa wersja tzw. paszportów szczepień, choć i ona ma swoje słabe strony. Ale stworzenie wyłącznie cyfrowego certyfikatu może nie być możliwe na terenie całej Unii przede wszystkim ze względu na trudności techniczne.
Osoby sceptyczne wobec tzw. certyfikatów szczepień zwracają również uwagę na niebezpieczeństwo związane z fałszywym poczuciem bezpieczeństwa. Wciąż przecież nie wiemy, czy osoba zaszczepiona może przenosić koronawirusa.
Powinniśmy wzmocnić testy diagnostyczne; obowiązkowy test dla każdego turysty przybywającego do kraju. Myślę, że byłoby to bardziej efektywne
—powiedziała Carmen Cámara, sekretarz generalna Hiszpańskiego Towarzystwa Immunologicznego, cytowana przez hiszpański portal „El Pais”.
Zdaniem Cámary lepszym rozwiązaniem byłoby postawienie mocniejszego akcentu na testowanie osób przyjeżdżających do danego kraju.
Powinniśmy wzmocnić testy diagnostyczne; obowiązkowy test dla każdego turysty przybywającego do kraju. Myślę, że byłoby to bardziej efektywne
—powiedziała.
Innym ciekawym zagadnieniem jest kwestia samych szczepionek. Jak poinformował portal Euronews, a co później potwierdziła komisarz Ylva Johansson, tzw. paszport szczepień będzie obowiązywał tylko wobec preparatów zatwierdzonych przez EMA. Co z osobami, które zaszczepią się np. chińską czy rosyjską szczepionką, której nie zatwierdziła Europejska Agencja Leków? Mogą mieć problem. W Europie dotyczyć to może przede wszystkim Węgrów, gdzie oprócz preparatów Pfizera, Moderny i AstraZeneki używane są Sputnik V i Sinopharm. To doniesienia szczególnie ciekawe w kontekście ostatniej dyskusji o tym, czy Polska powinna kupić szczepionki od Chin. Również czas obowiązywania certyfikatu ma być określony. Jego użytkowanie ma zakończyć się wraz z końcem pandemii.
Suma szans i zagrożeń
Podsumowując. Zwolennicy wprowadzenia tzw. paszportów szczepień podkreślają, że mogą one pomóc w częściowym powrocie do „normalności” i pomóc odbudować się branży turystycznej. Pozwoliłyby one zwiększyć bezpieczeństwo, zwłaszcza w kontekście okresu wakacyjnego, który w zeszłym roku skończył się drugą falą pandemii. Ich wprowadzenie mogłyby również zachęcić osoby niezdecydowane do zaszczepienia się.
Jakie są zagrożenia?
Największym zagrożeniem jest wprowadzenie nierówności społecznej i dyskryminacja osób niezaszczepionych, które zaszczepić się nie mogą lub nie chcą. Istnieje również realna obawa o bezpieczeństwo prywatnych danych. Mocnym argumentem przeciwko tzw. paszportom szczepień jest również to, że wciąż nie wiemy, czy osoba zaszczepiona może przenosić wirusa czy nie. Oznacza to, że rozwiązania proponowane przez Komisję Europejską mogą doprowadzić do fałszywego poczucia bezpieczeństwa wśród podróżujących. Wśród wymienianych argumentów jest także ten, że takie rozwiązanie w przyszłości może doprowadzić do wprowadzenia przymusu szczepień, np. przez pracodawców.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/543001-paszporty-szczepien-suma-szans-i-zagrozen-sprawdz