Lewica martwi się, że prawica wydaje pieniądze na plakaty antybaborcyjne.
„Billboardy antyaborcyjne pochłonęły 5,5 mln zł. Można za to pomóc dziesiątkom tysięcy ludzi” -
— ogłasza krakowska „Gazeta Wyborcza”, wyliczając:
40 tys. godzin wizyt u psychologa lub wypożyczenie 4702 łóżek rehabilitacyjnych, lub zakup 1868 wózków dla dzieci z mózgowym porażeniem dziecięcym - tyle kosztowały billboardy antyaborcyjne, które fundacja Nasze Dzieci ze Śląska wykupiła przy polskich drogach. Tylko w Krakowie ich wartość szacuje się na 2 mln zł.
Ciekawe, że kosztów kampanii LGBT czy też pieniędzy, które trafiają do zawodowej kadry rewolucji światopoglądowej, tak starannie nie wyliczają.
Ale jest też inna linia krytyki, głosząca, że plakaty są przedsięwzięciem nieskutecznym, w istocie absurdalnym:
Skutków kampanii nie sposób dziś ocenić, trzeba poczekać na poważne badania, ale jest faktem, że stanowi ona pierwsze od dawna przedsięwzięcie tej skali, wychodzące ze strony chcącej chronić życie. Przedsięwzięcie, które wbrew zarzutom wywołało dużą falę społecznych komentarzy, i także duże echo medialne.
Ale nawet bez tego echa warto było podjąć ten wysiłek. Przede wszystkim dlatego, że plakaty z wizerunkiem dzieci oraz z hasłami na rzecz rodziny i solidarności z najsłabszymi weszły w przestrzeń wspólną. W przestrzeń, w której wszyscy uczestniczymy. W pewien sposób rozbiły bańki internetowe i medialne, w których zamkniętych jest tak wielu ludzi. Dotarły do tych, do których tego typu przekaz nie miałby szans dotrzeć. Także dlatego, że były dobrze dobrane, nieprzesadne, akceptowalne dla możliwie wielu ludzi.
Patrząc szerzej, znaczenie reklamy zewnętrznej będzie rosło. Właśnie dlatego, że mamy - za sprawą zmian cywilizacyjnych - coraz mniej instytucji wspólnych. Plakaty zaś docierają do wszystkich.
Oczywiście, jeśli decydujemy się na plakatową ofensywę, to musimy się liczyć z tym, że i druga strona sięgnie po tę broń. Ale przecież to już się stało - wystarczy wskazać na takie oto plakaty:
Lewica z jednej strony plakaty wyszydza, z drugiej bardzo często odnosi się do nich, a gdy może to niszczy. Widać, że ma z nimi problem. Trudno się dziwić: te proste przedstawienia obnażają skrajny fałsz języka, którym posługują się zwolennicy aborcji. I przypominają rzecz podstawą: prawo tego dziecka do życia jest ważniejsze niż „prawo wyboru” matki, która chce je zabić.
W sumie tym, którzy wydali swoje pieniądze w sposób tak piękny należą się niskie ukłony i piękne podziękowania. Brawo!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/542879-glosna-akcja-plakatowa-pro-life-trafila-w-czuly-punkt-lewicy