Gdyby ktoś w rodzaju Marty Lempart stał się symbolem Rewolucji Francuskiej, a nie piękna Marianna, prowadząca z odkrytą piersią lud na barykady, monarchia w tym kraju do dziś miałaby się bardzo dobrze, a Bastylia stałaby się muzeum, świadczącym o tym, jak kiedyś Francuzów ciemiężono.
Przyszłość ruchu nie rysuje się w różowych barwach
Oceniając siłę oddziaływania wczorajszego protestu grupki pretorianek osoby, która uzurpuje sobie prawo przemawiania i stawiania żądań w imieniu wszystkich polskich kobiet, Polityka w Sieci podsumowała reakcję mediów społecznościowych na to wydarzenie. Biorąc pod uwagę fakt, że media społecznościowe są tą siłą, która wykreowała Strajk Kobiet i jego samozwańczą przywódczynię, a dopiero potem otworzyły się przed nimi medialne salony, przyszłość ruchu nie rysuje się w różowych barwach. Wczorajszy protest miał w sieci najmniejszy zasięg od początku takich akcji i budził bardzo niskie zainteresowanie, a poza Warszawą – wręcz śladowe. Odbiór był zdecydowanie negatywny, a krytyka dotyczyła głownie liderki, Marty Lempart. Nie przeszkodziło to jej jednak, by w programie „Kropka nad i” buńczucznie zapowiedzieć, że „wolność już nie zawalczymy marszami z balonikami, tylko blokując ronda. (…) Ludzie walczyli o to, by zmienić Polskę. Zaczęło się od aborcji, ale idziemy po wszystko, chodzi nam o wszystko”. Oczywiście to „wszystko” to władza, która da narzędzia, by urządzić nasz kraj tak, jak chce pani Lempart i jej wyznawczynie, bowiem ich zdaniem Polska, jak twierdzi inna znana bojowniczka o prawa kobiet, Anja Rubik, jest krajem, w którym „kobietom odebrano godność. Aż brak mi słów. To co się dzieje jest terrorem. Kobiety w Polsce mają mniej praw niż inne kobiety w Unii Europejskiej”.
Nie czuję, by odebrano mi godność. Odbierają mi ją wulgarne aktywistki
Pewnie tak jak wiele polskich kobiet, nie czuję, by odebrano mi godność. Odbierają mi ją wulgarne aktywistki, które moją kobiecość sprowadzają do faktu posiadania macicy, czyli miejsca, w którym jak „zagnieździ” się w nim „zlepek komórek”, mogę się go bez problemów pozbyć. O mojej macicy rozmawiam z ginekologiem i nie muszę oznajmiać całemu światu, przy pomocy wulgarnych określeń, że „żaden pisior nie będzie rządził moją macicą”. Nie będę demonstrowała, idąc z transparentem „wściekłe kur…y”, bo nie tylko siebie, ale żadnej kobiety nie określiłabym tym rynsztokowym słowem. To jest właśnie odbieranie godności, o którą tak walczy pani Rubik, kobietom. Skandowanie „wypier…lać” czy „jeb…ć” też nie jest kwintesencją mojej kobiecości, bo sprowadza mnie do poziomu dawnych meneli spod budki z piwem, o nie, przepraszam, oni jednak, kiedy zauważyli przechodzącą kobietę, potrafili swój język powściągnąć.
Dominika Cosić, dziennikarka TVP, napisała na Twitterze:
„Mama mnie wychowywała w przekonaniu, że kobiety w niczym nie ustępują mężczyznom. Jedynie może w przypadku pewnych zachowań były różnice np. damie nie wypada przeklinać, drzeć się czy pluć na chodnik”.
Teraz „osobie z macicą”, bo określenie „dama” już niedługo zostanie pewnie uznane przez Radę Języka Polskiego za stygmatyzujące i niezgodne z poprawnością polityczną, wypada wszystko – coś, co kiedyś było naszą intymną sprawą, nasza biologia, potrzeby i preferencje seksualne, nasza kobiecość, fascynująca mężczyzn dlatego, że była owiana pewną tajemniczością i wielu z nich chciało tę tajemnicę zgłębić, zostało odarte z prywatności i używane do walki, a właściwie wojny, bo jak głoszą transparenty – „grzecznie i miło już było, to jest wojna!”.
Ordynarne i wulgarne ekscesy Strajku Kobiet chcą nam ten szacunek odebrać
Bzdury, opowiadane przez modelkę Rubik o tym, jak na mapie Unii Europejskiej Polska jest czarną dziurą, w którym kobietom odbiera się ich prawa, a inne Europejki pławią się w wolności i swobodzie decydowania o swoim losie nie wytrzymują konfrontacji z twardymi faktami, które dowodzą na przykład, że w Polsce kobiety robią kariery zawodowe ( 2 miejsce w UE pod względem zajmowania kierowniczych stanowisk), a różnice w płacach kobiet i mężczyzn zajmujących te same stanowiska są w naszym kraju jedne z najmniejszych, nieco ponad 8 procent, gdy w Niemczech wynoszą ponad 20 procent a we Francji – ponad 15. Wyrosły całe pokolenia kobiet, które bez parytetów i przywilejów związanych z płcią, bez specustaw, robiły kariery zawodowe bez poczucia, że są dyskryminowane, choć przyznać trzeba, że te, które chciały to połączyć z posiadaniem rodziny i dzieci, musiały włożyć sporo wysiłku, by osiągnąć sukces tak, by żaden z tych elementów ich życia nie demolował drugiego. Jeżeli spotkały na swojej drodze mężczyznę, który rozumiał ich ambicje i potrzeby, było łatwiej. Jeśli nie – musiały dokonywać bolesnego wyboru, z czegoś rezygnując. Rywalizacja z mężczyznami bywała trudna, czasami trzeba było być dwa, trzy razy lepszą, by wygrać ten wyścig, ale przecież przez lata w końcu udało się utrwalić przekonanie, że nie płeć, ale wiedza, kompetencje, chęć ciągłego podnoszenia swoich kwalifikacji są tymi czynnikami, które powinny być brane pod uwagę w tej rywalizacji damsko-męskiej. I miałyśmy jeszcze jedno – szacunek. Mężczyźni szanowali nas, traktowali wyjątkowo, poczynając od tak prozaicznych czynności, jak ustępowanie miejsca w komunikacji publicznej, przepuszczanie w drzwiach, obdarowywanie kwiatami i prezentami, kiedy rodziłyśmy im dzieci, obchodziłyśmy urodziny czy imieniny, czuli się w obowiązku otaczać nas opieką i chronić, jednocześnie uznając nasze prawo do samodzielności w podejmowaniu decyzji czy też wyborach zawodowych.
Ordynarne i wulgarne ekscesy Strajku Kobiet chcą nam ten szacunek odebrać. Chcą nam odebrać tę wyjątkową rolę w społeczeństwie, jaką od lat miałyśmy, docenianą i uznawaną przez większość mężczyzn. Jeżeli pani Lempart i jej koleżanki, a także uwiedzione rewolucyjnymi hasłami nastolatki i młode kobiety nigdy z takim traktowaniem się nie spotkały, należy im tylko współczuć. Rynsztokowy język i sprowadzanie wszystkiego do sfery seksualnej pod płaszczykiem walki o prawa kobiet, to przyzwolenie na to, byśmy były tak traktowane, aby nasza kobieca godność zastąpiona została iluzoryczną równością, de facto odbierającą nam tę wyjątkową i od lat uznawaną pozycję w społeczności i rodzinie.
Zapowiadają, że idą po wszystko. Jednego na pewno nie dostaną – szacunku. Ten jest zarezerwowany dla zupełnie innych kobiet.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/542399-idziemy-po-wszystko-oswiadcza-marta-lempart