Kolejny proces, w którym pada pytanie, czy opozycja może wszystko, i kolejna jasna odpowiedź: tak, może wszystko. Może nazywać TVP „medium goebbelsowskim”, bo choć „wypowiedź Sadurskiego była ostra, zuchwała, obraźliwa i przesadzona”, to jednocześnie w „stanowiła ona bardzo emocjonalną reakcję na dramatyczne bezprecedensowe w wolnej Polsce wydarzenie, jakim było zabójstwo prezydenta miasta”.
W tle jest masowe zwalnianie bojowców opozycji - także tych, którzy atakują policjantów, kładą się pod koła samochodów, atakują budynki publiczne, nie przestrzegają zaleceń sanitarnych - z jakiejkolwiek odpowiedzialności. I sądowe przyzwolenie na najbardziej nawet skrajne przykłady naruszania uczuć religijnych katolików.
Wszystko to brzmi szczególnie groteskowo na tle szeroko propagowanego, w kraju i zagranicą, obrazu Polski jako kraju, w którym „reżim” rządzi twardą, coraz twardszą ręką. Nie rządzi. To szeroko pojęta opozycja coraz śmielej rozdaje ciosy, od czasu do czasu wypuszczając swoje bojówki do ataku na świątynie, na instytucje publiczne, na policję, na ludzi związanych z obozem władzy. Jest coraz bardziej przekonana, że działa właściwie bezkarnie, bo korzysta z ochrony międzynarodowej, medialnej i także sądowej.
Właściwie powinniśmy napisać w Polsce nową konstytucję. Taką, która przelewałaby na papier realnie istniejące reguły. Na pierwszym miejscu zasadę, że jakakolwiek działalność wymierzona w rządy prawicowe, zwłaszcza te tworzone przez PiS, jest chroniona przez wymiar sprawiedliwości zawsze i wszędzie, niezależnie od liczby naruszonych ustaw i od zagrożenia, które stworzyła.
Dalej trzeba jasno i wyraźnie zapisać inne nieformalne reguły gry. Np. tę, że wolność słowa jest wyłącznie dla lewicy, bo przecież media konserwatywne nie cieszą się taką tolerancją sądów, i są karane za każde domniemane przekroczenie granic. Można też jasno stwierdzić, że przestrzeń wspólna, publiczna - np. szkoły, uniwersytety, instytucje kultury, muzea - należą wyłącznie do lewicy, i każda próba ich spluralizowania jest faszyzacją kraju.
Nowa ustawa zasadnicza mogłaby też rozwiać wszystkie wątpliwości, i czarno na białym zadeklarować, że Trybunał Konstytucyjny tylko wówczas jest Trybunałem, gdy jego członków wskazuje tzw. „kasta”. Jeśli wchodzą tam ludzie, których wybiera - według swojej nieskrępowanej woli - większość parlamentarna, to Trybunał umiera.
Z pewnością spisanie wszystkich nieformalnych reguł gry wniosłoby tak potrzebną przejrzystość do naszego życia publicznego. Dziś mamy do czynienia ze zwykłą schizofrenią: co innego zapisano w prawie, na podstawie czego innego orzekają sądy. To zupełnie bez sensu. To nie sprzyja budowaniu szacunku do państwa prawa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/541916-kolejna-jasna-deklaracja-sadow-opozycja-jest-ponad-prawem