Billboardowa akcja pokazująca nienarodzone dziecko w łonie matki, które przybrało kształt serca, wzbudza wściekłość lewicowych polityków i aktywistów – pisze na łamach tygodnika „Sieci” Dorota Łosiewicz i stawia pytanie, dlaczego tak się dzieje.
Dorota Łosiewicz przybliża ideę kampanii społecznej Fundacji Nasze Dzieci – Edukacja, Zdrowie, Wiara, która:
Dosłownie zalała Polskę plakatami. Wizerunek nienarodzonego dziecka w macicy w kształcie serca pojawił się na billboardach małych, średnich i dużych. Na słupach reklamowych i przystankach. Fundacja rozpowszechniła ok. 1,5 tys. plakatów, które pojawiły się w 11 miastach. Początkowo nie towarzyszyły im żadne hasła. Można było sądzić, że mamy do czynienia wyłącznie z akcją antyaborcyjną. Na plakatach stopniowo zaczęły się ukazywać jednak także hasła, np. „Jestem, ufam”. Wieszano również nowe plakaty ze zdjęciem USG twarzy nienarodzonego dziecka i podpisem „Mam 5 miesięcy”. Aż wreszcie na billboardach pojawiły się duże napisy „Hospicja perinatalne”. Okazało się więc, że oprócz promocji życia mamy do czynienia z bardzo kosztowną i potrzebną promocją idei hospicjów perinatalnych, czyli miejsc, w których szerokie wsparcie mogą otrzymać rodzice spodziewający się narodzin dzieci z wadami letalnymi.
Łosiewicz zwraca uwagę, że ta potrzebna i pożyteczna akcja wywołała powszechne oburzenie lewicy, feministek i uczestniczek tzw. „Strajku kobiet”.
Podobnie niezrozumiała jest agresja i furia uczestników demonstracji popierających aborcję, głównie młodych mężczyzn, w reakcji na wspomniane plakaty. Wszyscy chyba pamiętamy, z jaką złością niszczono w centrum Warszawy nośniki z wizerunkiem nienarodzonego dziecka. – Ten plakat powinien generalnie wzbudzać pozytywne emocje, ponieważ jest ciepły, metaforyczny (mam na myśli macicę w kształcie serca) i pokazuje rzeczywistość, która po prostu istnieje – tłumaczy dr Sabina Zalewska, psycholog rodziny, pedagog, terapeuta z warszawskiej Poradni Dewajtis. – A skąd te agresywne uliczne reakcje? One wynikają ze sprzeciwu wobec idei, którą plakat ze sobą niesie, przecież nie z powodu widoku dziecka w łonie matki. Ten widok jest po prostu piękny. Możliwe też, że te reakcje związane są z jakąś traumą, u niektórych ludzi tak rozładowywana jest frustracja
— dodaje dr Zalewska.
Dziennikarka podkreśla także, iż hospicja perinatalne:
Istnieją w Polsce od wielu lat. Dotychczas trafiały tam kobiety w ciąży, które zdecydowały, że urodzą chore dziecko. To nie tyle instytucje, ile sposób myślenia i działania, tak by wesprzeć rodziców oczekujących narodzin poważnie chorego dziecka. Zapewniają kompleksową pomoc (medyczną, psychologiczną, socjalną) od momentu diagnozy, przez całą ciążę, aż do porodu. Zapewniają też pomoc w opiece nad urodzonym chorym dzieckiem.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”, w sprzedaży od 22 lutego br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/540593-sieci-kto-sie-boi-plakatow-z-nienarodzonym-dzieckiem