Nie jestem zaskoczonym tym, co wydarzyło się w miniony weekend w Zakopanem. Można było to przewidzieć. To naturalna konsekwencja nie tylko poluzowania restrykcji, ale przede wszystkim zmęczenia pandemią i lockdownem. Społeczeństwo dało upust swoim emocjom, gdy tylko stało się to możliwe. Nie mniejsze znaczenie ma to, że do wirusa już się przyzwyczailiśmy i nauczyliśmy się z nim żyć. I choć dzienna liczba zakażonych wciąż jest wysoka i bardzo dużo osób umiera, to sam wirus przestał nas przerażać. Zresztą nie tylko nas. Niemal każdy państwo w Europie ma „swoje Zakopane”.
W pierwszy weekend złagodzonych na początku lutego restrykcji, na ulice włoskich miast wyszły tłumy. Media pisały o tysiącach osób spacerujących po miastach, wypoczywających w nadmorskich miejscowościach i o pełnych knajpach. Gospodarze miast zagrzmieli. Burmistrz Bergamo mówił o „głupocie”, która skończy się powrotem do „czerwonej strefy”. W Rzymie z powodu tłumów na ulicach konieczne było zamknięcie niektórych placów i ulic. Politycy podobnie jak w Polsce apelowali o rozsądek i przestrzeganie zasad sanitarnych. Podobny proces zachodził w innych europejskich miastach. Nie ominęło to Zakopanego.
A że było „ostro”? Zachowanie turystów na Krupówkach trzeba potraktować jako sprzeciw wobec restrykcjom, ale też pewną formę odreagowania. Nie ominęło to także Włochów, którzy wielokrotnie na ulicach protestowali przeciwko obostrzeniom, niejednokrotnie ścierając się z policją. Do tego trzeba dodać liczne protesty koronasceptyków. Mając w pamięci dramatyczne obrazy jakie docierały do nas z Lombardii podczas I fali pandemii, może dziwić, że do takich wydarzeń w tym państwie dochodzi. Skoro więc Włosi wychodzą tłumnie na ulice, niech nie dziwi, że i Polacy wyszli. Sama forma „zabawy” ma tutaj drugorzędne znaczenie. Zmęczone roczną walką z pandemią społeczeństwo tęskni za „normalnością”. Tę tęsknotę było widać w ostatni weekend na Krupókwach, a wcześniej w Rzymie czy Bergamo.
Otwarcie gastronomii
Jeżeli Polacy zareagowali w taki sposób na otwarcie hoteli, to w jaki sposób zareagują na otwarcie restauracji? Rządzący powinni mieć to na uwadze. Być może już niedługo należy zacząć od bardzo powolnego i częściowego otwierania restauracji, aby ich powrót do pełnego otwarcia rozciągnąć w czasie? Może to sprawi, że na ulicach nie pojawią się od razu tysiące osób. Pamiętajmy, że przecież wraz z polepszającą się pogodą i tak będzie ich coraz więcej.
Patrząc na to, co działo się na Krupówkach, trudno krytykować rząd za to, że ostrożnie podchodzi do łagodzenia restrykcji. Ci, którzy namawiają do pełnego otwarcia gospodarki, muszą wiedzieć, że w momencie, w którym wciąż nie mamy odporności stadnej, skończyłoby się to szybkim jej zamknięciem.
Kilka zdjęć z zrobionych w Rzymie i Ostii w miniony weekend.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/539270-obrazki-z-krupowek-nie-powinny-dziwic-zdjecia