Wyniki zakażeń pokazują nowy trend - codzienna liczba osób zakażonych o kilkaset większa niż przed tygodniem - powiedział w poniedziałek minister zdrowia Adam Niedzielski. Zaznaczył, że rośnie ryzyko przyspieszenia epidemii.
CZYTAJ TAKŻE:
Nowy trend dot. zakażeń
Niedzielski zaznaczył, że poniedziałkowe dane dotyczące nowych dziennych zakażeń pokazują nowy trend.
Trend, który do tej pory przez wiele, wiele tygodni nie miał miejsca, bo do tej pory obserwowaliśmy przede wszystkim zmniejszenie dziennej liczby zakażeń
— wyjaśnił.
Resort zdrowia podał w poniedziałek, że badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 2543 osób, zmarło 25 chorych.
Minister powiedział, że od połowy zeszłego tygodnia przybywa zakażonych, a średnia liczba zakażonych w tygodniu wzrosła o blisko 5 proc., do poziomu 5 544. Wzrasta też liczba zlecanych badań w kierunku wykrywania koronawirusa oraz wykonywanych testów diagnostycznych. W porównaniu z ubiegłym tygodniem są to wzrosty odpowiednio o 4 proc. i 7 proc.
Znajdujemy się w takiej sytuacji, że odwraca się trend. Z dotychczasowej sytuacji, kiedy mieliśmy do czynienia ze stale malejącą liczbą przypadków, mamy pierwszy tydzień, czy pierwsze dni, kiedy ta tendencja się odwraca. I mamy systematycznie, porównując się z dniami tygodnia w poprzednich tygodniach systematyczne wzrosty
— wyjaśnił.
Dodał, że istnieje z tego powodu „ryzyko przyspieszenia procesów pandemicznych”.
Widzimy to też na poziomie wskaźnika R
— dodał wskazując, że w Polsce oscyluje on w granicach 1.
Jeśli wskaźnik R kształtuje się powyżej 1 oznacza to, że jedna osoba chora zakaża więcej niż jedną osobę.
Krupówki początkiem trzeciej fali?
W miniony weekend do Zakopanego, w związku z poluzowaniem obostrzeń epidemicznych, przyjechało bardzo wielu turystów. Dodatkowo w weekend nałożyły się walentynki i konkurs skoków narciarskich na Wielkiej Krokwi. Od piątku policja w powiecie tatrzańskim interweniowała 200 razy. Po sobotnich zawodach na Wielkiej Krokwi, na Krupówkach było kilka tysięcy turystów. Wielu z nich przesadziło z alkoholem i wszczynało awantury. Policja odnotowała także minionej doby 65 wykroczeń związanych z nieprzestrzeganiem obowiązku zakładania maseczek; 45 z nich zakończyło się mandatami karnymi, a w dwudziestu przypadkach sprawy zostały skierowane do sądu.
Niedzielski zauważył na konferencji prasowej, że miniony piątek był „kolejnym kluczowym dniem w walce z pandemią, bo rozpoczęły się szczepienia nauczycieli, ale też dokonaliśmy luzowania obostrzeń”. W tym kontekście wskazał m.in. na otwieranie hoteli lub stoków.
Robiliśmy to z duszą na ramieniu
— powiedział.
Nawiązując do wydarzeń z Zakopanego Niedzielski ocenił, że trudno to skomentować.
Każdy z nas, kto widział zdjęcia, nagłówki czy filmiki chyba łapał się za głowę przestraszony tym, jakie mogą być konsekwencje
— wskazał.
Prezentując jedno z nagrań z Krupówek, gdzie zgromadzony tłum ludzi śpiewał i tańczył, szef MZ zwrócił uwagę, że „te tańce i śpiewy to drastyczne zwiększenie ryzyka rozprzestrzeniania się pandemii”.
Patrząc na to przypominam sobie sytuację sprzed roku (…), gdy jednym z takich kluczowych zdarzeń rozwijania się pandemii w Europie był mecz Ligi Mistrzów na stadionie w San Siro (we Włoszech - PAP). W związku z nagromadzeniem się kibiców śpiewaniem, zabawą, doszło do ogromnej skali rozprzestrzeniania się wirusa. Nie chciałbym, żeby Zakopane stało się naszym San Siro
— mówił Niedzielski.
Nie chciałbym, żeby Krupówki były początkiem trzeciej fali w Polsce
— dodał.
Dlatego - powiedział szef MZ - „apeluję do wszystkich o odpowiedzialność, która w tej sytuacji ma szczególne znaczenie”.
Nie chciałbym też, żeby wysiłek medyków został zniweczony przez tak głupie i nieodpowiedzialne zachowanie
— podkreślił.
Kiedy „efekt” Zakopanego?
Minister zdrowia zastrzegł, że nie zna dokładnych szacunków, jeśli chodzi o liczbę uczestników, ale patrząc na liczbę wystawionych mandatów za brak maseczek - powyżej 100 - to znaczy, że tysiące osób brało udział w tych wydarzeniach. Zaznaczył też, że efekt tego widoczny będzie za tydzień.
Efekt tego będzie widoczny za tydzień. Podejrzewam, że na początku przyszłego tygodnia. Jeżeli będziemy widzieli jakieś odbicie, to na pewno będzie to można przypisać efektowi weekendu walentynkowego
— powiedział.
Zaznaczył też, że nie będzie to zjawisko lokalne, ale tylko na skalę całego kraju, bo turyści przyjechali z różnych miejsc Polski.
Dlatego to jest takie groźne, bo właśnie w te miejsca wirus może być rozwieziony. I to może być impulsem do ogólnokrajowego rozwoju pandemii, a nie tylko lokalnego ogniska, nad którym jest zdecydowanie łatwiej zapanować
— podsumował.
Apel o odpowiedzialność
Minister zdrowia na konferencji prasowej odniósł się m.in. do wydarzeń z ostatniego weekendu w Zakopanem. Niedzielski komentując zachowania turystów wskazywał, że nie chciałby, żeby „wysiłek medyków został zniweczony przez tak głupie, nieodpowiedzialne zachowania”.
Przypomniał, że sanepid prowadził kontrole w hotelach w całej Polsce i one wypadły dobrze.
Hotele same w sobie nie stanowią zagrożenia. (…) Jeżeli chcemy pozwolić na powrót do normalnego funkcjonowania biznesu, to oczywiście takie zachowania przekreślają takie możliwości i mogą doprowadzić do tego, że niestety będziemy musieli podejmować decyzje, które cofną luzowanie restrykcji i będą ukierunkowane na to, żeby ponownie wprowadzać pewne formy lockdownu
— powiedział minister.
Podkreślił, że „w dłuższej perspektywie takie działanie na pewno doprowadzi do dalszych decyzji zaostrzających”. Minister po raz kolejny zaapelował o rozwagę i odpowiedzialność.
Nie chciałbym, żebyśmy za miesiąc, w marcu mówili, że na Krupówkach zaczęła się trzecia fala pandemii
— dodał szef MZ.
Obostrzenia mogą wrócić
Jeśli chodzi o kwestię przywrócenia obostrzeń, to to jest opcja otwarta; tutaj absolutnie prezentujemy takie podejście, że jeśli wskaźniki epidemiczne będą się pogarszały, tylko jedna decyzja będzie mogła być podjęta, być może ona będzie też podejmowana w sposób taki, że regionalnie pewne obostrzenia będą przywracane
— powiedział minister zdrowia.
Na razie, jeśli chodzi o zakażenia, mamy 5-procentowy wzrost średniej tygodniowej. Będziemy patrzyli co się dzieje w sposób bardziej zagregowany, by uciec od takich falujących zmian, które są z dnia na dzień
— dodał.
Podkreślił, że średnia tygodniowa zakażeń nie będzie tu jedynym parametrem przy podejmowaniu decyzji.
Inne parametry to np. zajętość łóżek w szpitalach. Tutaj nadal mamy spadek, ale on jest już zdecydowanie niższy niż w poprzednich tygodniach - było o 1000 łóżek malejące obłożenie, obecnie jest o 500 łóżek
— mówił Niedzielski. Zaznaczył, że „tendencja wygaszania pandemii zmalała”.
Nie ma sygnałów, że płynność podawania drugiej dawki jest zagrożona
Szef zdrowia był pytany na konferencji prasowej o doniesienia, według których punkty szczepień informują o braku dostaw szczepionek potrzebnych do zaczepienia pacjentów drugą dawką.
System logistyki opracowany przez Agencję Rezerw Materiałowych - zadania, które są realizowane pod nadzorem ministra Michała Dworczyka - daje gwarancję tego, że na drugą dawkę zawsze starczy
— podkreślił minister zdrowia. Jak jednocześnie przyznał, „są pewne opóźnienia związane z dostawami”.
Zaznaczył, że nie chodzi tutaj tylko o zapowiedziane przez firmę Pfizer czasowe zmniejszenie dostaw. Jak zaznaczył, szczepionki trafiają do Warszawy w godzinach porannych.
Na przykład dzisiaj ponad 380 tys. (szczepionek) Pfizera przyjechało rano do Warszawy. Ale żeby je rozwieźć efektywnie po kraju, to potrzeba oczywiście trochę czasu
— mówił Niedzielski.
Zaznaczył, że jeżeli szczepionki, jak w wypadku produktu firmy Pfizer, są dostarczane do Warszawy rano, to do punktów szczepień trafią w godzinach popołudniowych.
Często terminy szczepień, są umawiane również na poniedziałki. Stąd może się pojawiać takie wrażenie, że nie ma drugiej dawki, a ona po prostu jest w drodze
— powiedział Niedzielski. Podkreślił, że ze strony ARM nie ma „żadnych sygnałów, które by informowały, że druga dawka, czy płynność podawania drugiej dawki jest zagrożona”.
Brytyjska mutacja będzie zwiększała swój udział
Minister zdrowia został zapytany na poniedziałkowej konferencji prasowej o to, ile procent wykrywanych przypadków Covid-19 stanowi brytyjska mutacja koronawirusa.
To jest 5 proc. w próbce 200, która została zbadana w skali całego kraju. Jeżeli byśmy przyjęli założenie, że ta próbka jest reprezentatywna, a była brana z całego kraju, no to rzeczywiście można przekładać na większą populację te wyniki. Aczkolwiek byłbym z tym jeszcze ostrożny, bo tutaj skala nie jest jeszcze aż tak duża
— mówił Niedzielski.
Jeśli chodzi o interpretację tego wyniku, to z jednej strony możemy być pewni, że ta mutacja jest obecna w Polsce, co oznacza, że nie mamy takiej sytuacji zupełnie niekomfortowej, czyli dużego ryzyka, że ten wirus dopiero wejdzie na nową populację i będzie siał spustoszenie. Tutaj można powiedzieć, że ten wirus po prostu jest obecny i oczywiście podejrzenie jest takie, że on będzie stopniowo zwiększał swój udział
— podkreślił minister zdrowia.
Podał, że dotąd przebadano mniej więcej 200 próbek, pochodzących przede wszystkim z badań przesiewowych pod kątem koronawirusa u nauczycieli.
Osiem sztuk wskazuje, że wirus jest obecny na skalę populacyjną. O ile potraktujemy, że jest to reprezentatywne, to wychodzi mniej więcej 5 proc. Zakładamy, że 5 proc. przypadków jest generowane w Polsce przez mutację brytyjską
— przekazał szef MZ.
Poinformował, że w najbliższych dniach znane będą wyniki badań kolejnych partii próbek.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/539249-krupowki-moga-byc-poczatkiem-iii-fali-szef-mz-ostrzega