Sytuacja w Płocku się stabilizuje, a naciski na nas w sprawie użycia w tym momencie lodołamaczy uważam za nieodpowiedzialne - powiedział w środę we Włocławku prezes Wód Polskich Przemysław Daca. Dodał, że wykorzystanie tego sprzętu przy minusowych temperaturach doprowadziłoby do tragedii.
CZYTAJ TAKŻE:
Poziom wody szybko opada i to jest bardzo dobra wiadomość dla Płocka oraz całego powiatu
— powiedział wiceszef MSWiA Maciej Wąsik.
Chciałbym z tego miejsca podziękować tym wszystkim, którzy przez ostatnie dni bardzo ciężko pracowali dzień i noc po to, żeby zabezpieczyć mienie mieszkańców. Myślę, że współpraca władz rządowych i samorządowych była kapitalna
— dodał wiceminister.
Alarm powodziowy w Płocku
W Płocku od poniedziałku obowiązuje alarm przeciwpowodziowy. Przyczyną jest zator lodowy na Wiśle poniżej miasta – w miejscowości Popłacin. Blokuje on swobodny przepływ wody i powoduje przybór rzeki. W związku z rosnącym poziomem Wisły jeszcze we wtorek wprowadzono pogotowie przeciwpowodziowe w siedmiu położonych nad rzeką gminach powiatu płockiego: Wyszogród, Gąbin, Mała Wieś, Słupno, Bodzanów, Nowy Duninów i Słubice.
W środę rano poziom Wisły w Płocku znacznie przekraczał stany alarmowe. Stan alarmu rzeka przekroczyła też w Kępie Polskiej, gdzie z tego powodu wstrzymano naprawę wału przeciwpowodziowego. Jeszcze we wtorek rano Wisła wlała się w Płocku na bulwary im. Górnickiego w rejonie ul. Rybaki i portu jachtowego klubu Morka – ul. Rybaki i ul. Kawieckiego ze względów bezpieczeństwa zostały do odwołania całkowicie zamknięte dla ruchu. Służby miejskie, Państwowa Straż Pożarna i żołnierze WOT zabezpieczają budynki na bulwarach wiślanych przed zalaniem.
Wszystkie lodołamacze stacjonujące tutaj we Włocławku są gotowe do działania. Jeden z nich krąży i kruszy lód wokół, aby szybko umożliwić akcję. Teraz nie można jej jednak podjąć z uwagi na pogodę. Wszelkie naciski na nas są nieuprawnione i nieodpowiedzialne. Gdybyśmy użyli lodołamaczy teraz - przy minusowych temperaturach - doprowadzilibyśmy do tragedii
— powiedział szef Wód Polskich podczas konferencji we Włocławku. Dodał, że dodatkowo prognozy pogody wskazują na utrzymywanie się mrozów do ok. 23 lutego.
Wyjaśnił, że aby efektywnie wykorzystać ten sprzęt i zapewnić poprawę sytuacji na rzece musi przyjść odwilż.
Najpierw musi być mróz, który spowoduje powstanie lodu, a później odwilż lub prognoza odwilży w najbliższych dniach. Wówczas lodołamacze działają i tworzą rynnę, którą lód spływa do morza. W innym razie to działanie nie ma sensu, bo lód nie odpływa, a tworzy się go więcej. Minusowe temperatury, które mamy obecnie, stabilizują sytuację w Płocku. Tam tempo podnoszenia się wody wyraźnie spada i dzisiejszy dzień może być przełomowy
— mówił Daca.
Zaapelował o to, aby wypowiadający się w tej sprawie nie prowadzili polityki.
Wody Polskie mają doświadczenie w akcji lodołamania i doskonale wiedzą, co mają robić w danej sytuacji
— stwierdził.
Pełna gotowość lodołamaczy
Daca wyjaśnił, że lodołamaczy nie używa się tylko po to, aby kruszyć lód.
On musi mieć możliwość spływania do morza. Nie możemy ulegać jakimś naciskom. Nie chcemy doprowadzić do takiej powodzi zatorowej, która miała miejsce w 1982 roku. Obserwujemy stale prognozy pogody. Na lodołamaczach są załogi. Jesteśmy gotowi do działań w każdym momencie, ale muszą być one prowadzone w zgodzie ze sztuką
— podkreślił szef Wód Polskich.
Zapewnił kilka razy o pracy 24 godziny na dobę, aby wszyscy mieszkańcy miejscowości leżących nad Wisłą czuli się bezpiecznie.
Jesteśmy tutaj, aby potwierdzić gotowość lodołamaczy do działania
— podkreślił na konferencji wiceminister aktywów państwowych Maciej Małecki.
Poseł ziemi płockiej z PiS zapewnił, że tak się stanie, gdy tylko warunku pogodowe umożliwią efektywne kruszenie lodu na Wiśle.
Przy tych temperatura lodołamacze nie mogą być użyte, bo to potęguje zagrożenie powodziowe. Odwilż jest momentem zdecydowanie bardziej adekwatnym dla prowadzenia takich działań
— wyjaśnił.
Rośnie poziom rzeki
Jak przekazał PAP kierownik biura spraw obronnych i zarządzania kryzysowego w starostwie płockim Piotr Jakubowski, w Kępie Polskiej, gdzie Wisła w środę rano osiągnęła 501 cm, czyli o 1 cm ponad stan alarmowy, poziom rzeki w ciągu następnych godzin wzrósł i wynosił po południu 522 cm.
W związku z przyborem Wisły na terenie całego powiatu wprowadzono alarm przeciwpowodziowy
— powiedział PAP Jakubowski. Alarm obowiązuje do odwołania w gminach: Wyszogród, Gąbin, Mała Wieś, Słupno, Bodzanów, Nowy Duninów i Słubice. Kierownik biura spraw obronnych i zarządzania kryzysowego w starostwie płockim dodał, że sytuacja na Wiśle w miejscowości Popłacin, czyli poniżej Płocka, gdzie wcześniej utworzył się zator lodowy, ustabilizowała się.
Na Wiśle od mostu drogowo-kolejowego w Płocku w kierunku Włocławka obserwujemy już ruch wody. Tafla lodu zmieniła swoje położenie, na wały wyrzuciło trochę kry, więc wygląda na to, że woda szuka ujścia i próbuje płynąć dalej
— podkreślił Jakubowski.
Trwa układanie worków z piaskiem
W najniżej położonej dzielnicy Płocka - Borowiczki, która sąsiaduje z rzeką, trwa zabezpieczanie workami z piaskiem ujęcia wody.
Celem działań jest zabezpieczenie pomp i urządzeń energetycznych
— przekazał w środę po południu Urząd Miasta Płocka.
Jak podano w komunikacie, na ul. Raczkowizna, gdzie przepływa rzeka Słupianka, czyli dopływ Wisły położony na granicy z gminą Słupno, „zostały dostarczone kolejne worki i piasek do dyspozycji mieszkańców w celu zabezpieczenia posesji przed podtopieniem”.
Według płockiego Urzędu Miasta, poziom Wisły w środę po południu wynosił na poszczególnych wodowskazach Borowiczki – 482 cm przy stanie alarmowym 345 cm, Grabówka – 456 cm przy stanie alarmowym 340 cm, brama przeciwpowodziowa w porcie Radziwie – 390 cm przy stanie alarmowym 237 cm, a na nabrzeżu PKN Orlen 794 cm przy stanie stan alarmowym 700 cm.
W Płocku od poniedziałku obowiązuje alarm przeciwpowodziowy. Przyczyną jest zator lodowy na Wiśle poniżej miasta – w miejscowości Popłacin, który blokuje swobodny przepływ wody i powoduje przybór rzeki. W związku z rosnącym poziomem Wisły jeszcze we wtorek wprowadzono pogotowie przeciwpowodziowe w siedmiu położonych nad rzeką gminach powiatu płockiego.
Jeszcze we wtorek rano Wisła wlała się w Płocku na bulwary im. Górnickiego w rejonie ul. Rybaki i portu jachtowego klubu Morka – ul. Rybaki i ul. Kawieckiego ze względów bezpieczeństwa zostały do odwołania całkowicie zamknięte dla ruchu. Służby miejskie, Państwowa Straż Pożarna i żołnierze WOT zabezpieczają budynki na bulwarach wiślanych przed zalaniem.
Rzeka zalała też ul. Gmury w dzielnicy Borowiczki, gdzie są domy jednorodzinne – to najniżej położona ulica w Płocku, sąsiadująca bezpośrednio z rzeką, wcześniej, od wtorku rano mieszkańcy zabezpieczali tam domostwa workami z piaskiem, które dostarczyły służby miejskie. Już w poniedziałek na wypadek ewakuacji przygotowano miejsca noclegowe w jednym z internatów – Bursie Płockiej. Po ogłoszonej we wtorek ewakuacji do tymczasowego miejsca schronienia w internacie trafiło ostatecznie kilka osób; większość ewakuowanych z ul. Gmury, ok. 100 osób, udała się do swych rodzin.
Urząd Miasta Płocka poinformował, że w nocy z wtorku na środę Państwowa Straż Pożarna rozstawiła mobilną bramę przeciwpowodziową na placu Witosa ze względu na możliwość wylania Słupianki. „Służby uzupełniły z magazynów wojewódzkich worki i folię” – przekazano w komunikacie.
We wtorek późnym wieczorem rozpoczęło się zabezpieczanie ul. Nadwiślańskiej na lewym brzegu Wisły i zabezpieczanie kilku posesji workami z piaskiem. Na miejscu pracowała Państwowa Straż Pożarna, żołnierze WOT i grupa mieszkańców, ochotników wspierających służby. „Kolejną zagrożoną podtopieniem ulicą Płocka jest ul. Raczkowizna na osiedlu Borowiczki. Występują podtopienia w związku z tzw. cofką z Wisły, która wpływa korytem rzeki Słupianki. Służby zadysponowały na miejsce piasek i worki. Mieszkańcy zabezpieczają posesje przed zalaniem” – podano w komunikacie.
We wtorek po południu w Płocku obradował sztab kryzysowy z udziałem m.in. wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła i przedstawicieli Wód Polskich. Na podstawie opinii ekspertów zadecydowano wówczas, aby na razie nie wprowadzać do akcji lodołamaczy. Wody Polskie poinformowały, ze czoło tworzenia się pokrywy lodowej jest na wysokości Popłacina, a przewidywania wskazują, że proces powodujący wzrost stanu wody potrwa ok. 40 godzin – potem sytuacja powinna się ustabilizować.
Utrzymujące się mrozy w obecnej sytuacji są korzystne, ponieważ prowadzą do powstrzymania procesu wzrostu stanu wody. Nie dają jednak możliwości prowadzenia akcji lodołamania. Lodołamacze Wód Polskich pozostają w gotowości - podały w środę Wody Polskie, nawiązując do sytuacji na Wiśle w rejonie Płocka.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/538663-rzad-i-wody-polskie-monitoruja-sytuacje-w-plocku