Strażacy zdecydowali o rozebraniu części ściany płonącej hali archiwum Urzędu Miasta Krakowa, by móc dalej gasić pożar. Decyzja w tej sprawie została podjęta po ustaleniach z Inspektoratem Nadzoru Budowlanego i obecnym na miejscu projektantem budynku.
CZYTAJ TEŻ:
Pożar archiwum w Krakowie
Pożar w archiwum miasta przy ul. Na Załęczu wybuchł w sobotę wieczorem. Strażacy prowadzą akcję już ponad 42 godzin. Uczestniczy w niej obecnie 20 zastępów, czyli 80 osób, które z powodu bardzo trudnych warunków wymieniają się - w sumie na miejscu pracowało ok. 200 strażaków.
Chcę podkreślić, że w tej chwili czas nie jest dla nas priorytetem. Priorytetem jest zdrowie, życie i bezpieczeństwo strażaków podczas działań ratowniczo-gaśniczych
— mówił na poniedziałkowej konferencji prasowej rzecznik małopolskiej Straży Pożarnej mł. bryg. Sebastian Woźniak.
Trudno w tej chwili oszacować, jak długo potrwa gaszenie ognia.
Musimy mieć na uwadze to, że konstrukcja hali została poddana znacznemu, długotrwałemu oddziaływaniu termicznemu, ściany są lekko wyboczone. Musimy też pamiętać, że na wyższej kondygnacji znajduje się masa akt, które stanowią znaczne obciążenie stropu tej konstrukcji, dlatego chociażby częściowe rozebranie hali, żeby usunąć gazy pożarowe i móc prowadzić skuteczne działania gaśnicze wymaga rozważenia
— mówił Woźniak. Chwilę później właśnie taka decyzja zapadła.
Na miejscu są przedstawiciele nadzoru budowlanego, projektant hali i przedstawiciel firmy budowlanej, który dysponuje sprzętem do rozbiórki. Przyczyny wybuchu ognia w archiwum nie są znane – ustali je biegły z zakresu pożarnictwa. Podczas akcji gaśniczej lekko poszkodowany został jeden strażak, który przebywa już w domu.
Jakie dokumenty spłonęły?
W budynkach archiwum Urzędu Miasta Krakowa znajduje się ok. 20 km bieżących dokumentów. Jak poinformował podczas konferencji prasowej kierownik Biura Prasowego w Urzędzie Miasta Krakowa Dariusz Nowak są to m.in.: akta osobowe byłych pracowników magistratu, dawne druki meldunkowe oraz dokumenty z wydziałów urzędu m.in. architektury, skarbu, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i Zarządu Zieleni Miejskiej.
Zaznaczył, że pozytywną wiadomością jest, że w tym miejscu nie było dokumentów z Urzędu Stanu Cywilnego, bo to one najczęściej potrzebne są mieszkańcom przy załatwianiu różnego rodzaju spraw. Nowak przypomniał, że w archiwum znajdowały się zarówno dokumenty wygenerowane kilka, jak i kilkanaście i kilkadziesiąt lat temu.
Do archiwum trafiają zwykle rzeczy, które zostały już ostatecznie zakończone, więc mam nadzieję, że nie pojawią się problemy w funkcjonowaniu urzędu, które ludzie by odczuli
— dodał.
Równocześnie zapewnił, że „urząd nie żyje w próżni” i prowadzi wymianę korespondencji z różnymi instytucjami, takimi jak chociażby sądy czy urzędy skarbowe. Zdaniem Nowaka „gros tych spraw będzie można odtworzyć na zasadzie tej dokumentacji”.
Na tę chwilę nie wiemy, jakiego rodzaju dokumenty się spaliły. Pewnie jest tak, że część będzie nie do odzyskania, część być może uda się uratować, a jakaś część - mam nadzieję - nie została naruszona
— przyznał.
Dodał, że na miejsce przybędzie prokurator i przedstawiciel Archiwum Państwowego oraz pracownicy UMK, którzy będą nadzorować wynoszenie akt z budynku, jak tylko będzie ono możliwe.
Żebyśmy wiedzieli, że takie akta zostały wyciągnięte, przewiezione i dokąd przewiezione, żeby odbyło się to w sposób komisyjny, a nie na zasadzie, że nie wiadomo, kto i gdzie te akta zabrał
— sprecyzował Nowak. Dodał, że Wydział Zarządzania Kryzysowego UMK przygotowuje już transport akt.
Budowa dwóch z trzech hal archiwum zakończyła się wiosną 2019 r. Docelowo, mają one pomieścić 35 tys. metrów bieżących papierowych dokumentów. Do budynków przewożono akta z dawnego archiwum urzędowego przy ul. Dobrego Pasterza.
Systemy alarmowe zadziałały?
Jak wskazał rzecznik Zarządu Inwestycji Miejskich w Krakowie Jan Machowski, zamontowane systemy przeciwpożarowe były takie, jakie wymagają zapisy prawne - był tam zatem zarówno system informacji, jak i zraszania.
Z tego, co wiemy, one zafunkcjonowały - straż została powiadomiona i przyjechała (na miejsce), system zraszania - proszkowy - też zaczął działać. Natomiast trudno w tym momencie stwierdzić, dlaczego ogień rozprzestrzeniał się tak szybko; na pewno po akcji gaśniczej będzie można powiedzieć coś więcej
— mówił Machowski. Zapewnił, że budynek miał wszelkie odbiory, a wykonany został zgodnie z projektem; nic wskazywało na to, że pojawi się jakiekolwiek zagrożenie pożarowe.
Z kolei Nowak doprecyzował, że system zraszania zadziałał, ale „nie poradził sobie z tym pożarem”.
Teraz jest pytanie: dlaczego sobie nie poradził?
— wskazał rzecznik i zaznaczył, że odpowiedzi w tej sprawie udzieli powołany biegły.
Radni PiS w interpelacji do prezydenta miasta pytają m.in. o to jakie dokumenty są przechowywane w objętym pożarem budynku, czy były zdigitalizowane oraz o to, jaki system przeciwpożarowy został zainstalowany w budynku i czy w dniu poprzedzającym pożar system był on sprawny.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/538315-co-splonelo-w-krakowskim-archiwum