Urzędnicy Rafała Trzaskowskiego przekonują, że dewastacje związane ze Strajkiem Kobiet nie generują dla miasta dodatkowych kosztów i są usuwane na bieżąco. Sprawdziliśmy te słowa warszawskiego Ratusza i publikujemy dowody na to, że rzeczywistość wygląda zgoła inaczej.
Wydarzenia związane ze Strajkiem Kobiet pokazały, że dla ich uczestników nie ma świętości. Dewastacja kościołów czy pomników zniechęciły nawet część osób popierającą postulaty strajku. Niestety problemu nie widzi prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Jego urzędnicy w publicznych wypowiedziach bagatelizują agresywne i wulgarne zachowania uczestników protestów.
Zaskakująca odpowiedź rzecznik prasowej Ratusza
Dla miasta nie są to dodatkowe koszty, ponieważ jednostki miejskie mają podpisaną umowę z wykonawcą, w związku z tym usuwanie napisów odbywa się w ramach wydatków bieżących
—powiedziała TVP Info, Karolina Gałecka, rzeczniczka prasowa Urzędu m.st. Warszawy. W tej samej rozmowie przekonywała również, że zabrudzenia usuwane są na bieżąco.
Postanowiliśmy sprawdzić na ile te deklaracje pokrywają się z rzeczywistością. Wybraliśmy trasę często pokonywaną przez protestujących – między centrum Warszawy a Żoliborzem, gdzie mieszka wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński. Na liczącej niespełna 6 km trasie natrafiliśmy wczoraj na kilkadziesiąt aktów wandalizmu odwołujących się do proaborcyjnych wartości oraz antyrządowych haseł.
Zniszczenia są trwałe. Niektórych może nie dać się zmyć bądź zamalować. Dotyczą one koszów na śmieci, ławek lub donic na zieleń miejską. Prawdopodobnie obiekty te muszą być wymienione za co zapłacą wszyscy podatnicy. Ostatni Strajk Kobiet, wspomnianą wcześniej trasą (z nieco zmienionym jej przebiegiem) przeszedł 29 stycznia. Mija tydzień a szkody pozostają dalej nie usunięte. Co pani rzecznik miała na myśli, mówiąc o usuwaniu zabrudzeń na bieżąco, pozostaje nam się tylko domyślać.
Bierność władz bodźcem do dalszego działania
Uczestnicy protestów w związku z brakiem reakcji ze strony władz stolicy dopuszczają się aktów wandalizmu gdzie popadnie. Podobne symbole i hasła znalazły się także na słupach, tablicach informacyjnych czy biletomatach. „Twórczość” lewicowych zadymiarzy możemy dostrzec również na elewacjach bloków czy banerach reklamowych. Wulgarność haseł w takich miejscach jest jeszcze większa. Pomazane zostały także plakaty hospicjów perinatalnych. Wizerunek dziecka w łonie matki wyraźnie razi protestujących.
Przykład idzie z góry
Ostatnie protesty po opublikowaniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego w Dzienniku Ustaw ukazały nam kolejne ciemne oblicze Marty Lempart. Liderka Strajku Kobiet, zachęcała dzieci uczestniczące w demonstracji do wykrzykiwania proaborcyjnych sloganów.
Przedstawione powyżej nagranie w doskonały sposób ukazuje główne wartości jakie przyświecają lewicowym manifestantom. To, co dla wielu jest nie do przyjęcia, dla protestujących stało się normalnością i najlepszym sposobem na okazanie sprzeciwu wobec wyroku TK.
Pozostaje pytanie, czy dzieci biorące udział w strajkach, przypatrując się działaniom chuliganów niszczących publiczne mienie, same nie zaczną kiedyś tego robić.
mm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/537965-wandalizm-tez-jest-ok-kto-posprzata-po-strajku-kobiet
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.