„Gdy w 2018 roku nasz syn zaczynał przygodę ze szkołą, uważaliśmy, że jako zaangażowani obywatele powinniśmy korzystać z placówki publicznej, być w niej, interweniować, angażować się. Zmieniliśmy zdanie” - napisał na łamach „Wysokich Obcasów” publicystka Karolina Wigura”.
Szkoły doświadczone przez pandemię
Socjolog w swoim artykule porusza temat przemocy w szkole, a także trudności związanych z nauką zdalną, z którą zmagają się w dobie pandemii dzieci, ale również nauczyciele. Wigura przytacza historię swojego syna, który uczęszczał do szkoły publicznej, gdzie był problem z przemocą, ale nie było komu go rozwiązać.
W poprzedniej szkole podstawowej mojego syna nie radzono sobie z problemem przemocy fizycznej. Próbowaliśmy z „biciem” poradzić sobie oddolnie, podejmowaliśmy rozmaite działania. Jednak w obecnym klimacie politycznym w oświacie podejmowanie nawet tak podstawowych działań okazuje się niezmiernie trudne zarówno dla nauczycieli, jak i rodziców
—pisze Wigura.
Test dla nauczycieli i rodziców
Dziennikarka zwraca uwagę na przemęczenie nauczycieli, którzy są obciążeni mnóstwem obowiązków. Dostaje się również władzy i byłej minister Annie Zalewskiej. Najmocniej jednak szkoły doświadczył koronawirus.
Dziś min. Czarnek żąda od szkół, aby przygotowały nauczanie w tzw. bańkach edukacyjnych, choć do ich realizacji potrzebne jest więcej niż dobra wola. Trzeba dużych zespołów nauczycielskich i środków na technologie, bo część zajęć przedmiotowych w starszych klasach musi odbywać się za pomocą wielkiego ekranu. Ani tzw. reforma min. Zalewskiej, ani pandemia w żaden sposób nie przygotowały szkół na przyszłość. A przyszłością okazał się koronawirus
—czytamy.
Ale lekko nie mają również rodzice.
Ale czas edukacji w dobie koronawirusa to także czas beztroskiego przerzucenia odpowiedzialności za obowiązek nauki na nas, rodziców. Nikt tego nigdy wprost nie powiedział, ale oczekuje się od nas tytanicznego wysiłku. Najpierw wiosną 2020 roku pracowaliśmy zdalnie z domu i jednocześnie występowaliśmy w roli nauczycieli wspomagających, do której nikt z nas nie był przygotowany
—podkreśla.
Właśnie szkoły otworzyły się na nowo dla najmłodszych uczniów. Ministerstwo wspomina coś o posłaniu tam również starszych roczników. Problem szkolnej przemocy za chwilę powróci, być może ze zwiększoną mocą, bo dzieci boleśnie przeżyły tygodnie odizolowania od rówieśników
—stwierdza Wigura.
Jaka przyszłość edukacji?
Ale publicystka w swoim tekście nie oskarża wyłącznie obecnej władzy i jej kolejnych ministrów edukacji, ale także lata zaniedbań jej poprzedników.
To, co dziś obserwujemy w szkołach, jest efektem opłakanej w skutkach „reformy” pani Zalewskiej, a potem praktycznie braku jakichkolwiek działań kolejnych ministrów. Część jest jednak również, powiedzmy to mocno, zapośredniczona lekceważeniem, z jakim traktowano edukację publiczną przez trzy dekady wolnej Polski
—ocenia Wigura.
Na koniec publicystka stwierdza, że ugrupowania, która chcą odebrać władzę Prawu i Sprawiedliwości powinny zacząć zastanawiać się nad przyszłością edukacji.
Powtarzanie, że ośmioklasowe podstawówki zostają, naprawdę już nie wystarczy. Jak udowadnia przykład szkół, w których poradzono sobie z przemocą, wiedza o tym, jak należy uczyć, oraz ludzie, którzy potrafią to zorganizować, już w naszym kraju są. Wystarczy z tego skorzystać
—kończy.
kk/”Wysokie Obcasy”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/537678-gorzka-refleksja-wigury-na-temat-szkoly-publicznej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.