Nadia Geerts jest jedną z najbardziej znanych feministek w Belgii. Wykładowczyni filozofii w prestiżowej Haute École Bruxelles-Brabant od dawna słynie z wojującego ateizmu oraz walki o świeckość szkoły. Protestowała m.in. przeciw zajęciom z etyki chrześcijańskiej, a także uważała za niedopuszczalne, by ministrem edukacji mógł zostać polityk chadeckiej partii CDH. W swoich wypowiedziach często stawiała znak równości między fundamentalistami muzułmańskimi i chrześcijańskimi. Mówiła np.:
Nie jestem pewna, czy projekt społeczeństwa salafitów i braci muzułmańskich jest mniej przerażający niż projekt chrześcijańskich fundamentalistów, zwłaszcza w odniesieniu do kobiet. Jestem nawet pewna, że jest wręcz przeciwnie. Czy zdecydujemy się walczyć z nimi wszystkimi z taką samą energią?
Niedawno samo życie zweryfikowało poglądy Nadii Geerts. W październiku 2020 roku, po zamordowaniu francuskiego nauczyciela Samuela Paty’ego przez islamskiego terrorystę, belgijska feministka opublikowała na łamach lewicowego magazynu „Marianne” felieton poświęcony pamięci zabitego pedagoga. Napisała w nim, że Paty postąpił słusznie, pokazując uczniom karykatury Mahometa.
W odpowiedzi spadła na nią w mediach społecznościowych fala krytyki oraz oskarżeń o rasizm, islamofobię i mowę nienawiści. Zaczęły mnożyć się groźby śmierci pod jej adresem. Z obawy o swe życie przestała udzielać się publicznie. Głosy wsparcia dla niej były nieśmiałe i nieliczne, nawet ze środowisk, w których do tej pory była aktywna.
Dziś Nadia Geerts daje do zrozumienia, że nie wróci już do pracy na uczelni. Ryzyko jest zbyt duże. Jak sama mówi:
Wraz z powrotem na uczelnię i upublicznieniem rozkładu zajęć wszyscy uczniowie będą wiedzieli, gdzie i kiedy jestem, więc można będzie to przekazać tym, którzy mają złe intencje.
Prawdopodobieństwo, że wśród 300-tysięcznej mniejszości muzułmańskiej w Brukseli znajdzie się ktoś, kto „ma złe intencje”, jest dość duże. Z belgijskiej stolicy rekrutowało się przecież wielu dżihadystów, którzy walczyli później w Iraku i Syrii.
W ten sposób Nadia Geerts na własnej skórze przekonała się, czy istnieje znak równości między fundamentalistami chrześcijańskimi i muzułmańskimi. Należy ona do całego zastępu lewicowych intelektualistów, którzy rugując wpływy chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej, torują drogę islamowi. Nieustraszona w gromieniu chrześcijan, dziś żyje w strachu przed islamistami.
Nie tylko ona jednak boi się. Tydzień temu burmistrz miasteczka Ollioules w południowej Francji odrzucił wniosek o nadanie tamtejszemu liceum imienia Samuela Paty’ego. Decyzja poprzedzona została konsultacjami społecznymi. Okazało się, że propozycję odrzuciło 100 proc. nauczycieli, 89 proc. rodziców i 69 proc. uczniów. Większość była przerażona perspektywą takiego patrona dla szkoły. Przeważył strach o własne życie. We własnym państwie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/537549-kogo-boi-sie-belgijska-ateistka-i-feministka
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.