Ależ ich bolą plakaty pro-life! Histeria w "Wysokich Obcasach": Armia płodów na ulicach. Całymi tabunami atakują z billboardów

Podczas protestów Strajku Kobiet wandale wielokrotnie niszczyli plakaty przedstawiające dziecko w łonie matki w kształcie serca. Okazuje się, że plakaty te przeszkadzają także Agnieszce Graff, która na łamach „Wysokich Obcasów” stwierdziła, że „płody” przeszkadzają jej, kiedy prowadzi samochód.

CZYTAJ TAKŻE:

— Dlaczego aż tak złości ich ten piękny i prosty plakat? To prosty obraz, który przekazuje całe piękno i radość nowego życia

— Nowe plakaty pro-life w Warszawie! Spodobały się internautom: „Świetne”; „Piękne”; „Nareszcie!”. ZOBACZ

— Agresja i akty wandalizmu na protestach Strajku Kobiet. Chuligani zniszczyli przystanki i plakaty pro-life z dzieckiem w łonie matki

Tak, płody. Jadę sobie w skupieniu, ściskając kierownicę, a one całymi tabunami atakują z billboardów. Każdy mijany płód wyprowadza mnie z równowagi. Trwa pandemia, ludzie boją się o życie swoje i bliskich, masowo tracą pracę. Tymczasem na ulicach polskich miast wiszą dziesiątki tysięcy ludzkich płodów

— dramatyzowała autorka tekstu.

Przekaz plakatu

Zdaniem Graff, przekaz grafiki jest „oczywisty”, co oznacza, że „płody mają nas wzruszyć do głębi i sprawić, że opowiemy się za całkowitym zakazem przerywania ciąży”. Przy okazji dostało się także autorce grafiki, którą może pobrać każdy z internetowej bazy. Przypomnijmy, że rosyjska rysowniczka Jekaterina Głazkowa stwierdziła, że nie chce mieć nic wspólnego z antyaborcyjnym przekazem jej grafiki. Jednak zdaniem Graff, Rosjanka mogła „nie rysować płodu w serduszku i wrzucać go do sieci”.

Artystka może sobie być feministką, ale wizerunek płodu oderwanego od nosicielki od ponad pół wieku służy do szantażowania kobiet przez przeciwników prawa do wyboru. Ciąża to dziecko, płód to dzidziuś, prawa kobiet to fikcja – taka to logika

— oświadczyła Graff.

„Zmasowany atak płodów”

Autorka przekonywała, że ten „zmasowany atak płodów” ma „sens polityczny”, bo informuje, kto ma w Polsce prawo do „zmasowanej publicznej wypowiedzi”.

Problem w tym, że mamy w Polsce kapitalistyczne państwo wyznaniowe, więc Kościół i okołokościelne organizacje mają dostęp do publicznych pieniędzy i publicznych mediów. Armia płodów na ulicach to wyraz obowiązującej w naszym kraju katolickiej ideologii

— przekonywała, dodając, że „plakaty wiszą tak, jak za komuny wisiały napisy ‘Naród z partią, partia z narodem’”.

To prosta grafika - zarówno w formie, jak i w przekazie, ale wystarczyła, by rozwścieczyć środowiska domagające się aborcji na życzenie.

wkt/Wysokie Obcasy