Znany polski muzyk jazzowy Jan „Ptaszyn” Wróblewski podzielił się na Facebooku swoimi wrażeniami ze szczepienia w szpitalu na stadionie PGE Narodowy. Artysta zwraca uwagę na dobrą organizację.
No i po pierwszym pfizerze. Nic mnie nie powaliło, w śpiączkę też nie zapadłem. W „Szpitalu Narodowyn”. Przed wejściem polowały na nas różne telewizje. Po wyjściu już nie. Jakby chcieli usłyszeć, że jest do bani. A tymczasem na miejscu szyk i porządek
— podkreśla „Ptaszyn”.
„Żadnego marudzenia, pytlowania, odmawiania, jęczenia”
Transport do wejścia meleksem. Obsługa grzeczna i rzeczowa, ogólna dyscyplina i ład. Osoba do pomocy? Nie ma sprawy, tylko z przepustką na nagdarstku. Pewnie dlatego, że wszystkim zajmuje się wojsko. Żadnego marudzenia, pytlowania, odmawiania, jęczenia i łażenia na pół maski z nosem na wierzchu
— czytamy we wpisie muzyka.
W godzinę zaszczepiono nas ponad pół setki. W południe wchodziłem jako 264. Trzy kwadranse potem (jakoś te trzy ćwiartki za mną od 50 lat łażą) było po wszystkim. 15 lutego drugi „strzał” no i może człowiek odżyje
— relacjonuje jazzman.
Czy opozycja to widzi? A może i tak będzie rytualnie narzekać? Bez względu na to, fakty mówią same za siebie.
gah
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/536405-jan-ptaszyn-wroblewski-o-szczepieniu-szyk-i-porzadek