„Jest to nieuzgodniona z Europą, także z Polską, decyzja jednego z koncernów o zwolnieniu tych dostaw. To jednak w sposób dosyć istotny wpływa na szczepienie – wyhamuje bardzo znacząco, dlatego że te szczepienia ruszyły stosunkowo wolno” - mówi portalowi wPolityce.pl dr Michał Sutkowski, Prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Do końca pierwszego kwartału ma zostać zaszczepionych na koronawirusa 3,1 mln pacjentów. Jak ocenia Pan tempo szczepień? O ile zmniejszenie dostaw szczepionek wyhamuje ten proces?
Dr Michał Sutkowski: Znacznie wyhamuje. Nie jest to oczywiście wina Polski. Jest to nieuzgodniona z Europą, także z Polską, decyzja jednego z koncernów o zwolnieniu tych dostaw. To jednak w sposób dosyć istotny wpływa na szczepienie – wyhamuje bardzo znacząco, dlatego że te szczepienia ruszyły stosunkowo wolno. Tylko trudno się z tego tak bardzo cieszyć – w Europie ruszyły jeszcze wolniej niż w Polsce. Mamy, jak pani redaktor wie 603 tysiące osób zaszczepionych. Nie jest to Izrael czy Dania, ale jak na warunki dużego państwa nie jest to wcale tak bardzo źle, natomiast te zawirowania wprowadzają pewien niepokój po stronie i wykonujących szczepienia, świadczeniodawców, ale niepokoją także pacjentów.
Pojawia się coraz więcej wątpliwości co do skutków ubocznych szczepionek na koronawirusa. W krajach skandynawskich (w Szwecji, Norwegii) stwierdzono zgony po podaniu szczepionki, z kolei w Hiszpanii osoby zaszczepione zachorowały na Covid-19, przy czym zakażenia te, o czym informują tamtejsze media, liczone są w setkach. To już poważna sprawa. Czy w tej sytuacji nie należałoby wstrzymać się ze szczepieniami?
Nie mam informacji, że to są liczby w setkach. Bądźmy też precyzyjni odnośnie tego, co się dzieje w Skandynawii, bo tak naprawdę nie mówimy o Skandynawii, tylko o Norwegii. Nagłówek jest, że 23 osoby zmarły po zaszczepieniu na przykład w Norwegii, po czym mamy informację, że ministerstwo bada sprawę i nie widzi związku przyczynowo-skutkowego. Ja oczywiście nie lekceważę tych sygnałów, tylko mówię, że musimy je bardzo rzetelnie zbadać. Istnieje również w Polsce grupa, która się tym w tym sensie zajmuje, że robi przegląd danych dotyczących postępowania w takiej sytuacji z osobami, które są starsze. Dotyczy to bardzo wielu osób. W Norwegii codziennie w DPS-ach umiera 400 osób. Nie zgodziłbym się, że dzisiaj z tego powodu należy przerwać szczepienie, albo też z drugiej strony zarzucić ten cały proces badawczy. Trzeba szczepić, bo profil bezpieczeństwa tej szczepionki jest wykazany przez wiele milionów zaszczepionych już ludzi na świecie, gdzie ten odsetek różnego rodzaju objawów niepożądanych jest bardzo mały. Z drugiej strony osoby, które zostały zaszczepione pierwszą dawką i zachorowały na Covid-19 po tej pierwszej dawce to specjalnie nie jest nic nadzwyczajnego. To zachorowanie nie może wynikać z podania szczepionki. Ono wynika z faktu, że te osoby miały kontakt i zakaziły się, bo skuteczność tej szczepionki po pierwszej dawce powstaje dopiero po dziesięciu dniach i jest na poziomie 52 proc. Jeżeli więc nie zostaniemy zaszczepieni drugą dawką, a nawet jak zostaniemy zaszczepieni drugą dawką, to możemy zachorować w 5-7 proc. przypadków, w niektórych grupach pewnie więcej. Nie jest to panaceum na wszystko, także na to, żeby nie zachorować na Covid w momencie, kiedy nie ma pełnej odporności.
Trzeba dodać, że jeżeli takie osoby zachorowały i miały to nieszczęście, to dobrze, żeby zostały zaszczepione, bo wtedy układ odpornościowy jest bardziej pobudzony i bardziej działa niż układ, w którym te osoby by nie były zaszczepione. W tym nieszczęściu zakażenia jest też szczęście, że zostały zaszczepione, a nie sytuacja odwrotna, że to szczepionka wywołała u nich chorobę, bo tam nie ma wirusa. Mówimy o szczepionce Pfizera.
Kto absolutnie nie powinien się szczepić?
Absolutnie nie powinna się szczepić osoba, która miała bardzo ciężki odczyn nadwrażliwości, bardzo ciężkie objawy po pierwszej dawce oraz osoba, która ma w wywiadzie – to są stałe przeciwwskazania – nadwrażliwość albo z powodu składników szczepionki, albo niewyjaśnioną do końca dużą nadwrażliwość w ogóle, w tym oczywiście wstrząsy anafilaktyczne. Taka osoba nie powinna się szczepić na pewno i będzie przez lekarzy dyskwalifikowana. Będą też osoby czasowo dyskwalifikowane, czyli takie, które mogą się zaszczepić później, ale nie mogą się zaszczepić w danym momencie. To są oczywiście osoby z jakąś chorobą infekcyjną, gorączkową, jakąkolwiek poważniejszą infekcją czy to dróg oddechowych, czy nerek czy czegokolwiek innego oraz osoby z chorobami przewlekłymi w okresie zaostrzenia tych chorób. Przecież nie będziemy szczepić osoby, która ma w tym momencie zawał, zaostrzenie choroby wieńcowej i w związku z tym ma bardzo rozregulowane cukry, bardzo źle się czuje, ma zaostrzenie POChP itd. Poza oczywiście osobami, które producent od razu dyskwalifikuje na stałe – to też trzeba może powtórzyć – czyli osoby poniżej 18 roku życia – taka jest decyzja władz w Narodowym Programie Szczepień – oraz kobiety w ciąży, kobiety karmiące i kobiety, które w krótkim czasie planują ciążę.
Czyli pozostali Polacy Pana zdaniem mogą czuć się bezpiecznie przyjmując tą szczepionkę?
Nie można tak powiedzieć. Ja tego nie powiedziałem. Nie powinniśmy tak mówić. Co to znaczy „czuć się bezpiecznie”? Pozostali Polacy i zresztą ci z drugiej grupy muszą być zbadani przez lekarza i zakwalifikowani za każdym razem. Jeżeli to jest ta druga grupa, czyli tych czasowo odroczonych, to po przejściu choroby przeziębieniowej lekarz nas jeszcze raz zaprasza i jeszcze raz nas kwalifikuje. Jeżeli to jest niewyrównana dramatyczna cukrzyca, to lekarz musi zajmować się tym, a nie szczepieniem. Z całym szacunkiem dla tego szczepienia, ono w tym momencie nie jest takie ważne. W takiej sytuacji tego pacjenta nie można szczepić. Wtedy, po tym okresie, ten pacjent może się czuć o tyle pewnie, że jest w lepszej formie. Idzie ponownie do lekarza i następuje ponowna kwalifikacja. Trzeba zebrać porządny wywiad, trzeba wypełnić ankietę i trzeba zostać zbadanym.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/535986-dr-sutkowskizmniejszenie-dostaw-bardzo-wyhamuje-szczepienia