„Żegnamy Panią z dumą, patrząc na wielki przykład patriotyzmu. Na dziewczynę, na kobietę, która choć była rosyjskiego pochodzenia, to miała polskie serce, kochała Polskę i była gotowa oddać za nią życie. Za to życie dla Polski z całego serca dziękujemy” - podkreślił podczas pogrzebu Lidii Lwow-Eberle prezydent Andrzej Duda.
CZYTAJ TAKŻE:
— Pożegnanie z „Lalą”. Odeszła Lidia Lwow-Eberle. Co nam po sobie zostawia pokolenie 1920?
Pożegnanie niezwykłego człowieka
Żegnamy dzisiaj człowieka niezwykłego. Żegnamy żołnierza, archeologa i muzealnika, żegnamy dziewczynę, kobietę, matkę, ale przede wszystkim żegnamy Rosjankę, która miała polskie serce. Żegnamy Żołnierza Niezłomnego, kobietę, która walczyła, cierpiała, która przeżyła w swoim życiu chwile wielkie i straszne, miłości i tragedii, upokorzenia i dumy. O życiu pani Lidii Lwow-Eberle pewnie można nakręcić niejeden film, pewnie też i taki, który oglądalibyśmy w największym napięciu, bo takie miała życie. Nie skarżyła się nigdy. Zawsze była osobą dumną i zawsze patrzyła na przód, w każdej działalności
— mówił prezydent Duda.
Połączenie dwóch epok
Jej miłość do polskiej kultury, historii, tradycji uczyniła z niej jedną z największych Polek. Należała do pokolenia Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Tadeusza Gajcego. Razem z nimi krzewiła dobro, solidarność, walczyła o wolność, snuła miłość. Ale też w tych barbarzyńskich latach II wojny światowej stanęła na wysokości zadania, jak nasi najwięksi bohaterowie. W Polsce odnalazła szczęście, miłość, ale także tu wszystko jej zabrano: wolność, miłość i próbowano zabrać godność, ale nie dała sobie jej odebrać. Swoim pięknym, długim życiem połączyła epoki i pokazała, że cierpliwa, heroiczna praca organiczna służy zachowaniu polskości i przechowaniu największych wartości
— zwrócił uwagę podczas uroczystości pogrzebowych premier Mateusz Morawiecki.
Piękny wzór patriotyzmu
Postawa Lidii Lwow-Eberle w czasie II wojny światowej i w latach stalinowskich to dla współczesnych pokoleń piękny wzór patriotyzmu, a także niezłomnego charakteru - napisała marszałek Sejmu Elżbieta Witek w liście odczytanym podczas piątkowych uroczystości pogrzebowych sanitariuszki Armii Krajowej.
W liście, odczytanym przez wicemarszałek Sejmu Małgorzatę Gosiewską, Witek podkreśliła, że Lidia Lwow-Eberle była „osobą, która kochała Polskę całym sercem i od młodzieńczych lat po życia kres służyła wybranej ojczyźnie”.
Należała do pokolenia, które w obliczu utraty niepodległości dało świadectwo wielkiej odwagi i przywiązania do najwyższych ideałów. Jako sanitariuszka V Brygady Wileńskiej Armii Krajowej niosła medyczną pomoc oraz wsparcie swoim kolegom
— przypomniała.
Dodała, że narzeczona majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” „z narażeniem życia zawsze stała w pierwszym szeregu, walcząc o wolność Polski i honor Polaków z niemieckim najeźdźcą i sowieckim okupantem”.
Jej postawa w czasie II wojny światowej i w latach stalinowskich to dla współczesnych pokoleń piękny wzór patriotyzmu, poświęcenia, a także niezłomnego charakteru. W pamięci nie tylko środowisk kombatanckich śp. Lidia Lwow-Eberle zapisała się jako niezwykle ciepły, serdeczny i dobry człowiek
— napisała marszałek Sejmu.
Witek przypomniała także, że Lidia Lwow-Eberle „służyła Polsce swoją wiedzą i zaangażowaniem, by ocalić od zapomnienia materialne pamiątki przeszłości, jak również prawdę o antykomunistycznym podziemiu”.
Mówiła, że miała piękne, ciekawe życie. Żegnając po raz ostatni płk Lidię Lwow-Eberle w imieniu swoim i Sejmu RP z szacunkiem pochylam czoło w hołdzie dla jej heroizmu, determinacji i godności. Na zawsze żyć będzie w naszych sercach i pamięci
— zaznaczyła.
Lidia Lwow urodziła się 14 listopada 1920 r. w Plosie, w obecnym obwodzie iwanowskim, nad Wołgą. W sierpniu 1943 r. wstąpiła do pierwszego oddziału partyzanckiego Okręgu Wileńskiego AK, dowodzonego przez ppor. Antoniego Burzyńskiego „Kmicica”. Przyjęła pseudonim „Ewa”. Oddział został 26 sierpnia 1943 r. rozbrojony i częściowo wymordowany przez sowiecką brygadę partyzancką dowodzoną przez płk. Fiodora Markowa. Udało jej się uciec i dołączyć wraz z innymi ocalałymi do rtm. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Na bazie rozbitków w krótkim czasie stworzył on oddział nazwany wkrótce 5. Wileńską Brygadą AK. „Ewa” była w niej sanitariuszką.
23 lipca 1944 r., po rozwiązaniu 5. Brygady przez rtm. „Łupaszkę”, zdecydowała się zostać przy nim i walczyć dalej. Na początku sierpnia razem z Szendzielarzem w dziesięcioosobowej grupie przedostała się na Białostocczyznę. Przyjęła wówczas pseudonim „Lala”.
11 listopada 1944 r. otrzymała awans do stopnia kaprala z cenzusem. Następnie w uznaniu zasług 3 maja 1945 r. otrzymała awans do stopnia plutonowego z cenzusem, a 15 sierpnia tego samego roku – do stopnia podporucznika czasu wojny.
30 czerwca 1948 r. została wraz z „Łupaszką” aresztowana w Osielcu. 2 listopada 1950 r. skazano ją na karę dożywotniego więzienia na mocy przepisów dekretu z 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla „faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy oraz dla zdrajców Narodu Polskiego”. Z uwagi na zły stan zdrowia, 26 listopada 1956 r. uzyskała zgodę na przerwę w odbywaniu kary. W styczniu 1957 r. na skutek rewizji nadzwyczajnej prokuratora generalnego PRL złagodzono jej wyrok do 15 lat więzienia, a następnie darowano jej odbywanie reszty kary.
W 1961 r. wyszła za mąż za historyka Jana Eberlego i urodziła córkę Justynę. W 1984 r. Lidia Lwow-Eberle przeszła na emeryturę, zaczęła aktywną działalność w organizacjach kombatanckich Armii Krajowej. Zbierała informacje na temat swoich koleżanek i kolegów z partyzantki i starała się ustalić okoliczności śmierci Zygmunta Szendzielarza.
Lidia Lwow-Eberle zmarła 5 stycznia w wieku 100 lat.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/535971-ostatnie-pozegnanie-lidii-lwow-eberle-pad-dziekujemy