Tomasz Terlikowski, publicysta, zabrał głos w sprawie Polaka w śpiączce, który przebywa w szpitalu w Wielkiej Brytanii. We wpisie zamieszczonym na Facebooku napisał, że „z żalem przygląda się histerii - niestety podkręcanej także przez polityków”. W jego ocenie ta „histeria” ma „niewiele wspólnego z troską o obronę życia”. Do jego słów odniosła się poseł Anna Maria Siarkowska.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Obywatel Polski, R.S. - mężczyzna w średnim wieku, który od kilkunastu lat mieszka w Anglii, 6 listopada 2020 r. doznał zatrzymania pracy serca na co najmniej 45 minut, w wyniku czego, według szpitala, doszło do poważnego i trwałego uszkodzenia mózgu. W związku z tym szpital w Plymouth wystąpił do sądu o zgodę na odłączenie aparatury podtrzymującej życie, na co zgodziły się mieszkające w Anglii żona i dzieci mężczyzny. Przeciwne są temu jednak mieszkające w Polsce matka i siostra, a także mieszkające w Anglii druga siostra mężczyzny i jego siostrzenica.
Histeria bez troski o obronę życia
Zdaniem Tomasza Terlikowskiego wszelkie działania podejmowane ws. polskiego obywatela to histeria, która ma niewiele wspólnego z troską o obronę życia. Jak dodał, „odpowiedź jest prosta i to na kilku poziomach”.
Odłączenie od aparatury nie zawsze i nie w każdej sytuacji jest eutanazją, i nie zawsze jest złem moralnym. Jakby tego było mało, gdy terapia jest uporczywa i daremna, to jest ono dobrem moralnym, a podtrzymanie na aparaturze człowieka, którego mózg nie żyje, a działa jedynie pień mózgu może być moralnym złem
— napisał Terlikowski dodając, że „uporczywa terapia jest złem moralnym - i jest to także jasne nauczanie Kościoła. Czy tak jest w tym przypadku? To wiedzą lekarze, a pomóc w decyzji mogą im bioetycy”.
Rodzina i lekarze
Publicysta zwrócił uwagę, że od decyzji o tym, czy jest to uporczywa terapia czy nie, podejmuje rodzina i lekarze, co oznacza małżonka i dzieci, a nie rodziców, siostrę czy polityków.
Odebranie im tego fundamentalnego prawa, uznanie, że to nie lekarze, nie żona czy mąż, ale opinia publiczna ma prawo do oceny, czy dana terapia jest uporczywa to także nie ma nic wspólnego z katolicyzmem czy konserwatyzmem
— stwierdził Terlikowski.
Dodał, że to, iż ofiara jest katolikiem, „wcale nie oznacza, że odrzuca zaprzestanie uporczywej terapii”.
W tych sprawach katolicy nie tylko mają, ale i mogą mieć, różne opinie. Ośrodki Caritas w Niemczech mają nawet specjalne dokumenty dotyczące ostatniej woli. W pełni zgodne z nauczaniem Kościoła
— zwrócił uwagę.
A już pomysł, by człowiekowi, którego mózg - akurat na to wszystko wskazuje - jest martwy, a działa tylko pień mózgu wręczać paszport dyplomatyczny, a potem, wbrew żonie i dzieciom, lekarzom, którzy od początku go leczą transportować do kraju, narażając na niegodną śmierć w czasie transportu jest zwyczajną polityczną hucpą. Z obroną moralności nie ma to nic wspólnego. Niestety
— ocenił Tomasz Terlikowski.
Siarkowska odpowiada
Na wpis publicysty odpowiedziała poseł Anna Maria Siarkowska. W ocenie polityk, publicysta dowiódł tylko tego, że się „pogubił”.
Panie Redaktorze, Pańska wypowiedź to kolejny dowód na to, że się Pan mocno w życiu pogubił. Aż przykro słuchać. Podawanie wody czy żywności nigdy nie było uznawane za uporczywą terapię. A już na pewno KK nigdy w ten sposób się nie wypowiedział. Pacjent oddycha samodzielnie. Nikogo nie wolno skazywać na śmierć głodową i z pragnienia. Szerzenie tak błędnego stanowiska i to z pozycji katolickiego dziennikarza, jest wprowadzaniem ludzi w błąd i zwyczajnym zgorszeniem
— napisała na Facebooku poseł Anna Maria Siarkowska.
wkt/Facebook
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/535939-terlikowski-o-sprawie-polaka-z-plymouth-siarkowska-reaguje