Paweł Wroński. Na zdjęciu- wizytówce w mediach społecznościowych zadumany, refleksyjny, może lekko zagubiony. Wygląda na nieagresywnego. W „Wyborczej” pisze analizy polityczne. W obronie świata, który wyrósł z Unii Wolności - partii, która formę ceniła co najmniej tak samo jak treść.
Dziś skomentował wiadomość, że prof. Elżbieta Chojna-Duch „znalazła azyl w NBP”, czyli po prostu została zatrudniona zgodnie ze swoimi wysokimi kwalifikacjami. Skomentował następująco:
Lizała, lizała to i dolizała.
Przepraszam Państwa, że cytuję dosłownie; staram się unikać, kropkować wulgaryzmy, nie powielać, ale tym razem trzeba to przywołać. Tę pornograficzną w istocie poetykę dziennikarza „GW”. Bo jest ona jakimś znakiem czasu. Jest bolesnym dowodem, że pod naporem opozycyjnej totalności i w czasach naporu tzw. Strajku Kobiet wszystko się wali, nawet podstawowe normy. Takie zupełnie podstawowe, zakładające, że w pewien sposób do kobiet się nie odnosimy. Nie i kropka.
Czy chamieją w tak szybkim tempie, bo są głęboko sfrustrowani? A może, gdy nie panują nad światem, wychodzą na jaw prawdziwe, a nie wykreowane czy wystudiowane, reakcje? Czy tak odnoszą się do swoich bliskich? Do ludzi na ulicy?
Czy Paweł Wroński - absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego z epoki, w której dyplomów jeszcze nie rozdawano niemal za darmo - takim językiem myśli? Czy jeśli coś potępia, z czymś się nie zgadza, nie umie tego wyrazić inaczej?
Tak, ludzie z prawej strony też czasem sięgają po taki język, choć chyba znacznie rzadziej, i znacznie mniej drastycznie. Ale to Wrońskiego przecież nie usprawiedliwia. To nikogo z nas nie usprawiedliwia.
O potrzebie załagodzenia polskich sporów mówimy wszyscy. Nie jest to łatwe, być może to dziś w ogóle niemożliwe. Ale może zacznijmy od sprawy najprostszej, czyli od języka? Od spraw najprostszych, takich jak zasada, że mężczyzna wobec kobiety nie zachowuje się jak cham? Jak pospolity cham.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/534943-dziennikarz-gw-zachowal-sie-wobec-kobiety-jak-zwykly-cham