Za wolno! Chaos! Sprzeczne informacje! Nie zdążę się zaszczepić przed śmiercią?! Media społecznościowe dopadła jakaś niezrozumiała histeria wokół Narodowego Programu Szczepień. A może by tak na spokojnie zerknąć na dane i pozwolić programowi ruszyć na dobre?
W chwili, gdy piszę te słowa, zaszczepionych jest - wg danych z ministerstwa zdrowia – 203 tys. osób. Jeśli doliczyć dzisiejszy urobek, będzie pewnie nieco więcej. Mało? Pewnie, że zawsze może być lepiej, szybciej, sprawniej. Dziś chyba każdy krytykujący chciałby zamieszkać w Izraelu, który jest światowym liderem w tempie podawania antidotum na koronawirusa.
Jak tego dokonał? Odeślę do strony euractiv.pl, z której dowiemy się np., że:
Na osiągnięcie wysokiego wskaźnika szczepień na 100 osób wpłynęło kilka czynników. Pierwszym z nich jest powszechność opieki zdrowotnej w Izraelu. Służba zdrowia korzysta z cyfrowych baz pacjentów, a uczestnictwo w planie ubezpieczenia medycznego jest obowiązkowe. To w połączeniu ze scentralizowanym rządem pozwoliło na szybki kontakt z osobami z grup ryzyka i sprawne zorganizowanie masowej kampanii szczepień.
To z kolei przełożyło się na szybką decyzyjność i wczesne rozpoczęcie negocjacji z producentami preparatów. Jak stwierdził sam Edelstein, Izrael jest świetnym krajem do współpracy dla dużych koncernów farmaceutycznych ze względu na dobrze zorganizowaną służbę zdrowia.
Nowoczesna służba zdrowia, cyfrowe bazy pacjentów? Komu zawdzięczamy inny standard w Polsce? Czy aby na pewno tylko rządom PiS, czy może systemowej zapaści, którą przez 2,5 dekady pielęgnowali rządzący liberałowie i lewica?
„Szybka decyzyjność i wczesne rozpoczęcie negocjacji z producentami”? Kłania się tu niewydolność Unii Europejskiej, co krytycy polskiego rządu za wszelką cenę chcą przemilczeć. Gdy zbliżała się pierwsza dostawa szczepionek do Polski, masa opozycyjnych internetowych trolli przypominała, że to dzięki ich ukochanej Wspólnocie mamy czym się szczepić (sugerowali wręcz, że preparat dostajemy z UE w prezencie, podczas gdy rząd wydaje nań grube miliardy). Gdy okazuje się, że zakupy i dostawy nie idą tak dobrze, jak wszyscy oczekiwali, o Unii zapomnieli i wieszają psy na władzach w Warszawie.
A taki prezydent Cypru informując o swej prośbie do Tel Awiwu o dostarczenie szczepionek, nie omieszkał skrytykować Brukseli za zbyt powolne podejmowanie decyzji oraz producentów za opóźnienia w produkcji szczepionek i dostarczaniu ich do państw członkowskich (zresztą takie poczucie jest pewnie w każdym kraju Unii).
I słusznie. Jest bowiem dokładnie tak, jak przypomniał kąpanym w gorącej wodzie szef KPRM Michał Dworczyk:
Pojawiają się informacje, że szczepimy za wolno, nie tak jak trzeba, dlatego przypomnę - najpoważniejszą przeszkodą w tym, żeby szczepić szybciej jest brak szczepionki. Polska przystąpiła do umowy wraz z innymi krajami UE i od tego jesteśmy uzależnieni.
Zaczynamy 3. tydzień szczepień. W okresie świąteczno-noworocznym zaszczepionych zostało ok. 50 tys. osób, a w 2. tygodniu 150 tys. osób - co pokazuje, że system Narodowy Program Szczepień staje się coraz bardziej sprawny i wydajny.
Do końca tego tygodnia zostanie zaszczepionych 250 tys. osób - wówczas łącznie będziemy mieli ponad 450 tys. zaszczepionych Polaków. To są fakty i o tych faktach warto mówić.
Sporo jest też dziś wrzawy wokół zmieniających się wytycznych określających, kto w najbliższy piątek może się zapisać na szczepienie. Najpierw mieli to być seniorzy powyżej 60. roku życia. Później zawężono tę grupę do 70-latków i starszych. Teraz dowiadujemy się, że od 15. stycznia zapisy będą przyjmowane od osób przynajmniej 80-letnich, a na 70-latków czas przyjdzie za tydzień. Skąd te zmiany?
Może np. stąd, że nagle chętnych do kłucia zrobiło się o połowę więcej?
Podczas gdy jeszcze przed dwoma miesiącami chęć zaszczepienia się deklarowało tylko ok. 42 proc. badanych, dziś ten odsetek wynosi już ponad 67 proc. (oba sondaże United Surveys dla RMF FM i „Dziennika Gazety Prawnej”). To radykalny wzrost, który pokazuje, że nawet rządowa kampania jest już niespecjalnie potrzebna. A jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że największym problemem akcji szczepień będzie przekonanie Polaków, że nie ma się czego bać. Dość radykalnie porzuciliśmy lęk przed szczepionkami na SARS-CoV-2. Teraz wystarczy jeszcze przestać narzekać, rozejrzeć się po Europie i spokojnie czekać na swoją kolej.
Jeśli przedstawicieli rządu nie dotrzymają słowa, będziemy ich rozliczać, a ja sam będę pierwszy do wypominania ministrowi Dworczykowi jego obietnic dotyczących liczb. Dziś jest na to zdecydowanie za wcześnie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/534462-szczepionkowa-histeria-pozwolmy-ruszyc-temu-programowi