Ministerstwo Zdrowia ogłosiło, że rząd nie zamierza dłużej wspierać prokreacji.
Koniec wsparcia?
Nie udało się – resort zdrowia przyznaje, że program walki z niepłodnością nie wypalił. I likwiduje dotychczasowe wsparcie. Szumnie zapowiadany plan, który miał zastąpić in vitro, skończył się fiaskiem
— czytamy na łamach serwisu gazetaprawna.pl.
Według serwisu w ostatnich czterech latach na poprawę prokreacji wydano 45 mln zł, ale nie wiadomo, ile dzięki temu urodziło się dzieci, ponieważ resort zdrowia tego nie monitorował. Teraz ostatecznie się wycofuje z całego projektu, a celu „Poprawa zdrowia prokreacyjnego”, który był w poprzedniej edycji dotyczącej Programu Zdrowia Publicznego, nie uwzględniono w projekcie na lata 2021–2025.
Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska ma świadomość, że starzenie się społeczeństwa i brak zastępowalności pokoleń to ogromny problem, ale – jak tłumaczył we wtorek podczas senackiej komisji zdrowia – oferowany program nie cieszył się popularnością. Liczba par, które zgłosiły do niego swój akces do 30 września 2020 r., to niespełna 7 tys., z tego 3,4 tys. ukończyło diagnostykę, a nieco ponad 1,5 tys. skierowano do dalszego leczenia. Przyznawał wprost, że były to zmarnowane pieniądze, co wykazała również kontrola NIK
— czytamy na gazetaprawna.pl.
Przedwczesna decyzja
Obawiam się jednak, że ta decyzja jest przedwczesna i nie do końca przemyślana. Program, który skończył się 31.12.2020, a który realizowany był w latach 2016-2020, był pierwszym w Polsce Programem kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego. Dzięki temu Programowi niepłodne pary miały zapewnioną kompleksową diagnostykę prowadzoną przez zespół specjalistów w jednym miejscu, ze wspólną dokumentacją pary. Dawało to szansę na wgląd w pełną historię chorób kobiety i mężczyzny, postawienie prawidłowej diagnozy i znalezienie przyczyny niepłodności.
W Polsce powstała w tym czasie sieć ośrodków personalizowanego diagnozowania i leczenia niepłodności, które w grudniu dostały informację o braku kontynuacji Programu, choć w ramach Programu zostały wyposażone w specjalistyczny sprzęt operacyjny do diagnozowania i leczenia niepłodności. Dodatkowo zatrudniły one ideowych pasjonatów, lekarzy kilku specjalności, którzy nabyli kolejnego doświadczenia w takiej formie prowadzenia niepłodnej pary w ramach systemu publicznej służby zdrowia. Istnieje więc uzasadniona obawa zmarnowania „know how”, wypracowanego przez dwa-trzy lata realnej pracy na rzecz niepłodnych par. Taka decyzja oznacza także, że nie zostanie zapewniona kontynuacja wysokospecjalistycznej opieki nad niepłodnymi parami według schematu - personalizowana diagnostyka, leczenie przyczynowe (farmakologiczne i/bądź chirurgiczne), stymulacja owulacji, a pary ponownie trafią do prywatnego sektora i głównym rozwiązaniem będzie dla nich in vitro.
Czy nie było rozsądniej wprowadzić raczej korektę, opartą na doświadczeniach wspomnianych ośrodków, tak by zapewnić pomoc większej grupie pacjentów? Należałoby uzupełnić raczej Program o dodatkowe działania/schematy/świadczenia, które zostałyby wprowadzone od 01.01.2021 roku do systemu podstawowej i wysokospecjalistycznej opieki zdrowotnej, jako zapewniające pomoc parom starającym się o poczęcie, uzyskania upragnionego potomstwa.
Być może powołane w dotychczasowym Programie Ośrodki mogłyby zapewniać wysokospecjalistyczną opiekę, w tym diagnostykę inwazyjną i przyczynowe leczenie operacyjne, a wstępną diagnostyką mogliby się zająć przeszkoleni wcześniej i zainteresowani tym lekarze pierwszego kontaktu i lekarze ginekolodzy w regionach?
Czyżby rząd Zjednoczonej Prawicy chciał zostawić parom borykającym się z niepłodnością wyłącznie sektor prywatny, skazać je wyłącznie na metodę nieetyczną i narazić je na potencjalne choroby u dzieci wynikające z techniki ICSI, co będzie się wiązało m.in., ze wzrostem kosztów na leczenie? I jak ta decyzja ma się do wielkiej strategii demograficznej, zapowiadanej w expose premiera Morawieckiego?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/534124-mz-nie-bedzie-juz-wspierac-prokreacji-powrot-do-in-vitro