„Oczywiście trzeba powiedzieć, że części uczestników Strajku Kobiet, bo nie mówmy, że tam sto procent jest ludzi agresywnych. Agresywna jest część tych osób, ale ta agresja zaczęła pojawiać się w momencie kiedy tak naprawdę ta wcześniejsza forma marszów ludzi, gdzie bardzo często to byli ludzie, którzy wychodzili spontanicznie, całe rodziny wręcz wychodziły, po prostu zamarła.” - mówi portalowi wPolityce.pl insp. Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
-TYLKO U NAS. Ciarka: Polska policja reaguje naprawdę powściągliwie, adekwatnie i zgodnie z prawem
wPolityce.pl: Szef MSWiA Mariusz Kamiński powiedział, że „pandemia jest jedynym powodem działań policji na protestach; nikt pod jej szyldem nie zwalcza jakichkolwiek poglądów”. Czy taka obrona działań policji jest w Pana ocenie wystarczająca?
Insp. Mariusz Ciarka: Można byłoby ewentualnie rozbudować tą wypowiedź, że nikt nie ogranicza czyichś poglądów. Przecież te poglądy możemy w demokratycznym państwie wyrażać poprzez profile społecznościowe, poprzez swoje wypowiedzi i cytaty w mediach, zwłaszcza jeżeli chodzi o osoby publiczne, jakimi są posłowie. Policjanci w przypadku naruszenia prawa, gdzie mają do czynienia ze zgromadzeniem, które nie zostało zgłoszone, na które nie ma zgody, a którego nie można nazwać spontanicznym, ponieważ umawiają się na nie osoby już nawet kilkanaście dni wcześniej, muszą reagować, aby nie doszło do anarchii i przyzwolenia na łamanie prawa.
Do publicznej wiadomości podaje się imiona i nazwiska policjantów, de facto narażając zdrowie i życie ich i ich rodzin. Czy nie należałoby zaostrzyć prawa i bezwzględnie karać osoby, które dopuszczają się tego typu naruszeń?
Ja bym dodał, że warto na wzór innych państw rozpocząć dyskusję w celu zwiększenia w tym zakresie ochrony prawnej funkcjonariuszy policji i ich rodzin, ponieważ w polskim zwyczaju i w przepisach karnych nawet w przypadku przestępców, sprawców najbardziej poważnych przestępstw typu gwałty czy morderstwa podajemy tylko imię i pierwszą literę nazwiska – zgodnie z prawem tak może tylko prasa. A tutaj, gdzie policjanci wykonują swoje obowiązki określone ustawą, podlegają bardzo często linczowi - podaje się ich z imienia i nazwiska, wskazując nawet adresy zamieszkania nie tylko ich, ale także ich rodzin, ich dzieci, ich małżonków.
Czemu w Pana ocenie ma służyć ten publiczny lincz na policji?
Wywołaniu tak zwanego efektu mrożącego. Aby policjanci – ponieważ on jest zauważalny właśnie teraz, już po jakimś czasie – i ich rodziny spotykali się z piętnowaniem w ich miejscowościach, w ich zakładach pracy, miejscach, gdzie do przedszkoli, do szkół, czy do żłobków chodzą ich dzieci, bo zawsze znajdzie się jakaś osoba, która z tego skorzysta i będzie tym osobom dokuczała czy ich dzieciom. Aby ci policjanci bali się m.in. podejmować czynności zgodne z prawem i nie mówię tu tylko o zgromadzeniach. Bardzo często spotykamy się z takimi sytuacjami, że policjanci nawet jak zatrzymują kogoś do kontroli drogowej za przekroczenie prędkości, za naruszenie przepisów ruchu drogowego absolutnie niezwiązane ze zgromadzeniami, spotykają się już z takimi zarzutami, że „a może pan jest tym policjantem, który właśnie to zrobił”, „to pan jest tym” itd. Także to wywołuje taką falę nienawiści czy mowy nienawiści w stosunku do całej formacji.
Dlaczego uczestnicy Strajku Kobiet wykazują taką agresję wobec policji?
Oczywiście trzeba powiedzieć, że części uczestników Strajku Kobiet, bo nie mówmy, że tam sto procent jest ludzi agresywnych. Agresywna jest część tych osób, ale ta agresja zaczęła pojawiać się w momencie kiedy tak naprawdę ta wcześniejsza forma marszów ludzi, gdzie bardzo często to byli ludzie, którzy wychodzili spontanicznie, całe rodziny wręcz wychodziły, po prostu zamarła. I to zamarła nie z winy policji, tylko z winy organizatorów, którzy przyjmowali agresywną słownie formę, którzy atakowali Kościół, którzy dopuszczali się wyzwisk również w stosunku do policjantów. Trzeba zauważyć, że zwłaszcza w tych mniejszych i średnich miejscowościach ludzie bardzo często zwracali uwagę tym osobom, które krzyczały coś na policję, aby nie obrażali miejscowej policji, że oni absolutnie nic do miejscowej policji nie mają i oni się nie utożsamiają z takimi hasłami. To spowodowało, że na protesty zaczęło przychodzić coraz mniej ludzi i ta garstka, co została włącznie z organizatorami, chce, aby o nich było głośno. Oni się z tym nawet nie kryją podczas konferencji, w różnego rodzaju komentarzach na swoich forach, że muszą prowokować, muszą tworzyć sytuacje, które będą publicznie powtarzanie, aby ludzie wiedzieli, że oni cały czas protestują. Im jest na rękę, żeby atakować policjantów, wyzywać ich, żeby policjanci używali środków przymusu bezpośredniego w momencie ataku, bo to jest jedyna możliwość, żeby te niektóre media w ogóle o tym mówiły.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/530147-ciarka-sk-jest-na-reke-gdy-policja-uzywa-srodkow-przymusu