„Jestem pod stałym nadzorem i śledztwem. Po atakach prawicowych zbirów nasze biuro potrzebowało 24-godzinnej ochrony. Wszyscy otrzymujemy listy nienawiści i groźby śmierci” - żaliła się Marta Lempart w rozmowie z „Financial Times”, który wyróżnił ją w plebiscycie „Kobieta roku 2020”.
Pięć minut Marty Lempart
Liderka Strajku Kobiet ma niewątpliwie swoje pięć minut. Nie dość, że na zrzutka.pl udało jej się zebrał 1,5 mln zł, to jeszcze może chwilę pogwiazdorzyć w renomowanym brytyjskim dzienniku. Ale jej sława nie potrwa długo, bo i protesty coraz skromniejsze, a i Polacy widząc jej wulgarność, a wręcz chamstwo, nie garną się do poparcia Strajku Kobiet.
Lempart w rozmowie z „FT” żaliła się m.in. na poddanie do wiadomości publicznej jej adresu zamieszkania przez co od trzech tygodni nie była w domu. Aktywistka nie wspomniała jednak, że podobnie uczyniono wobec Roberta Bąkiewicza, Kai Godek czy prof. Krystyny Pawłowicz. Wtedy jej to nie przeszkadzało.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Zanim zaczęły się wszystkie protesty, byłam osobą z życiem i pracą. Oczywiście działaczką - od czasu dojścia do władzy w Polsce Prawa i Sprawiedliwości w 2015 r. byłam związana z Komitetem Obrony Demokracji, walcząc o prawa człowieka i praworządność. Byłam przestrzegającą prawa obywatelką, która ufała państwu i policji
—mówiła.
Jestem pod stałym nadzorem i śledztwem. Po atakach prawicowych zbirów nasze biuro potrzebowało 24-godzinnej ochrony. Wszyscy otrzymujemy listy z groźbami śmierci. Właściwie nie piszę tego z domu - nie byłam tam od trzech tygodni, ponieważ mój adres i numer telefonu zostały opublikowane przez grupy neofaszystowskie, wraz z wezwaniami do przemocy
—żaliła się Lempart.
kk/”Financial Times”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/529269-komedia-ft-wyroznil-lempart-w-plebiscycie-kobieta-2020