„Czterech rosłych mężczyzn w mundurach otoczyło szczelnie młodziutką dziewczynę, po czym przystąpili do jej legitymowania. […] Później zobaczyłyśmy, że jest to reguła – policjanci zazwyczaj upatrywali sobie młode dziewczyny, tak jakby wcześniej je typowali. Osaczali je w kilku, po czym wyprowadzali poza tłum protestujących. Jakby chcieli je zastraszyć” - relacjonowała sobotni protest Strajku Kobiet w Warszawie Patrycja Kasica, prawnik ze Stowarzyszenia Adwokackiego Defensor Iuris.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
W pewnym momencie funkcjonariusze uformowali szyk, zamykając demonstrantów ze wszystkich stron i uniemożliwiając im rozejście się. W tym czasie wydano polecenie rozejścia się, zgromadzeni nie mieli jakichkolwiek szans, aby je wykonać, z uwagi właśnie na tę blokadę. Po chwili policja zaczęła legitymować nie tylko demonstrantów, ale także osoby postronne
— Kinga Dagmara Siedlak, również prawnik ze Stowarzyszenia Adwokackiego Defensor Iuris, opowiadała na łamach „Gazety Wyborczej” o kotle, w jakim zamknięto protestujące zwolenniczki aborcji na życzenie.
Młodzież zaczęła siadać na ulicy. Policjanci wynosili te osoby, chwytając je za ręce i nogi. Po przeniesieniu na chodnik policjanci zaczynali tych ludzi legitymować. Informowałyśmy osoby, które o to prosiły, jakie mają prawa, m.in. o tym, że mogą przyjąć mandat, bądź odmówić jego przyjęcia
— dodała Patrycja Kasica.
Właśnie rozmawiałam z zatrzymanym do wylegitymowania, informując go, jakie ma prawa i wówczas policjant pociągnął mnie za rękę i powiedział, że mam stąd odejść i nie przeszkadzać. Poprosiłam, aby mnie nie dotykał i poinformowałam, że jestem adwokatką i udzielam pomocy prawnej. Wtedy usłyszałam, jak jeden policjant mówi do drugiego: „Tę kobietę może też spiszcie”. Funkcjonariusz zapytał, czy faktycznie jestem adwokatką, więc okazałam mu swoją legitymację. Spisano moje dane z legitymacji adwokackiej, po czym poinformowano mnie, że zostałam ukarana mandatem w wys. 50 zł. Od funkcjonariuszy nie usłyszałam niestety, jaki artykuł kodeksu wykroczeń miałam naruszyć
— mówiła Kinga Dagmara Siedlak.
„Policjanci winni pilnować przestrzegania prawa, ale także muszą je respektować”
Dodała, że „Policjanci winni pilnować przestrzegania prawa, ale także muszą je respektować”.
Gdy otaczają ludzi kordonem i jednocześnie wzywają do rozejścia się, trudno to ocenić inaczej, jak tworzenie sytuacji, w której demonstrujący nie mają żadnej szansy wykonania polecenia wydanego przez policję, a to z kolei daje pozornie możliwość wystawienia mandatu karnego
— oceniła.
Wcześniej, jeszcze na placu Zbawiciela widziałyśmy też, jak policjanci wyłapują ludzi z tłumu. Czterech rosłych mężczyzn w mundurach otoczyło szczelnie młodziutką dziewczynę, po czym przystąpili do jej legitymowania. […] Później zobaczyłyśmy, że jest to reguła – policjanci zazwyczaj upatrywali sobie młode dziewczyny, tak jakby wcześniej je typowali. Osaczali je w kilku, po czym wyprowadzali poza tłum protestujących. Jakby chcieli je zastraszyć
— histeryzowała Patrycja Kasica.
Zdumiewające jest to, że obydwie panie prawniczki zgodnie nie rozumieją, jakie przepisy naruszyły. A co z zakazem zgromadzeń?
aw/Gazeta Wyborcza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/529133-prawniczki-z-defensor-iuris-krytykuja-policje-chodzi-o-sk