„Strategia policji, jak się domyślam, miała polegać na tym, by posegmentować ten protest, żeby móc zamknąć ludzi w kotłach, wylegitymować i po prostu upokorzyć. Ale robili to nieskutecznie” - ocenił działania policji podczas sobotniego protestu Strajku Kobiet w Warszawie Piotr Niemczyk, ekspert ds. bezpieczeństwa były funkcjonariusz UOP, na łamach „Gazety Wyborczej”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Myślę, że oni nie byli w stanie przewidzieć, gdzie tłum ma iść, pogubili się. Może polegali na wcześniejszych czynnościach operacyjno-rozpoznawczych, które okazały się nieaktualne, organizatorom czy uczestnikom udało im się ich oszukać. Głównie zależało im chyba na tym, żeby Jarosław Kaczyński nie zobaczył protestujących ani na Nowogrodzkiej, ani na Mickiewicza, ani żeby, broń Boże, protesty nie dostały się pod Sejm, pod KPRM
— mówił o działaniach policji podczas sobotniego protestu Strajku Kobiet w Warszawie Piotr Niemczyk.
Strategia policji, jak się domyślam, miała polegać na tym, by posegmentować ten protest, żeby móc zamknąć ludzi w kotłach, wylegitymować i po prostu upokorzyć. Ale robili to nieskutecznie
— dodał.
„W ogóle nie powinni byli robić ‘kotłów’”
W ogóle nie powinni byli robić „kotłów”. Taktyka dzielenia protestujących na „kotły” przydaje się, żeby zapanować nad kibolami, którzy są agresywni, chcą się bić z policją i demolować miasto. Stosowanie jej wobec osób, które pokojowo protestują, jest absurdem
— ocenił, jakby rzeczywiście to były pokojowe protesty.
Zapytany, czy wobec policjanta, który „użył gazu” przeciwko poseł Nowackiej oraz wobec innego, który „zaatakował gazem posłankę Biejat” będą jego zdaniem wyciągnięte konsekwencje, odpowiedział:
Wszystko jest możliwe. Możliwe, że policjanci, którzy to zrobili, dostaną za to po cichu nagrody
W sobotę zobaczyłem przede wszystkim wielką nieudolność, niekonsekwencję policji, co spowodowało nie mniej zamieszania niż same protesty
— ocenił.
Według eksperta „Wyborczej” policjanci mieli obowiązek odmówić wykonania rozkazu
Odnosząc się do wylegitymowania przez policję 900 uczestników sobotnich protestów stwierdził:
Tak, i to jest bezczelne. Policja nie ma podstaw do legitymowania obywateli, którzy uczestniczą w pokojowym, legalnym proteście albo na niego zmierzają.
Opinia ta wydaje się być o tyle kuriozalna, że protest nie był pokojowy, a już tym bardziej nie był legalny, ponieważ ze względu na pandemię koronawirusa i obostrzenia sanitarne obowiązuje zakaz zgromadzeń.
Zapytany, czy policjanci mogą odmówić wykonania rozkazu, odpowiedział:
Więcej, mają taki obowiązek!
Powołał się przy tym na art. 58 ustawy o policji. Tymczasem ten ostatni brzmi:
Policjant obowiązany jest odmówić wykonania rozkazu lub polecenia przełożonego, a także polecenia prokuratora, organu administracji państwowej lub samorządu terytorialnego, jeśli wykonanie rozkazu lub polecenia łączyłoby się z popełnieniem przestępstwa.
W tym zatem przypadku artykuł ów zwyczajnie nie miał zastosowania, co w sposób istotny podważa wiarygodność eksperta.
aw/Gazeta Wyborcza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/529125-byly-funkcjonariusz-uop-na-lamach-gw-uderza-w-policje